Zbiórki

Paulina Talaga, Ostrzeszów

Pomóż mi pokonać raka piersi

Mam 38 lat, jestem żoną i matką trójki dzieci (Nikodem 19 lat, Julka 13 lat i Kacperek 7 lat). Zmagam się z rakiem piersi. Jestem pełna życia i energii, zawsze byłam aktywna i angażowałam się w życie swoich dzieci oraz lokalnej społeczności. Dowiedziałam się o diagnozie w lutym 2025 r. Po dalszych badaniach, biopsji oraz konsultacjach z onkologiem potwierdzono, że mam złosliwy nowotwór piersi HER2 dodatni w stadium III. Leczenie będzie opierać się na stosowaniu terapii celowanej, z wykorzystaniem leków anty-HER2. Na ten moment jest to jedyne wyjście, lek nie jest jednak refundowany i wszelkie koszty są po mojej stronie. Po konsultacji z panią onkolog konieczne jest przyjęcie 5-ciu dawek tego leku, każda dawka to koszt 10 tys. zł. Przede mną 4 dawki chemii czerwonej i 12 dawek chemii białej. Nigdy nie prosiłam o pomoc, to ja byłam tą siłaczką, która wszystko ogarnia i robi dla innych, ale teraz muszę poprosić Was Kochani o wsparcie dla mnie i dla mojej rodziny. Proszę o pomoc, abym miała możliwość walki w pełni, aby brak funduszy nie zabrał możliwości leczenia, nadziei, życia... Z całego serca bardzo dziękuję za każdą przekazaną złotówkę oraz za modlitwę za mnie i moją rodzinę.

50 zł z 10 000 zł
0%
Henadzi Burakouski, Warszawa

Pomóż Henry’emu odzyskać zdrowie i powrócić do muzyki!

Cześć! Nazywam się Henadzi Burakouski, a przyjaciele nazywają mnie Henry. Cztery lata temu wyemigrowałem do Warszawy z powodu sytuacji politycznej w moim kraju, zostawiając dom, bliskich i dotychczasowe życie. Tutaj zaczynałem wszystko od nowa: pracowałem jako kierowca taksówki, uczyłem się języka, odkrywałem miasto, ludzi i nowe możliwości. Równocześnie rozwijałem swoją pasję — muzykę i sztukę. Śpiewam, komponuję i staram się poprzez twórczość dzielić emocjami oraz inspirować innych. Muzyka daje mi siłę i poczucie, że naprawdę żyję. Półtora roku temu moje życie zmieniło się diametralnie: zdiagnozowano u mnie chłoniaka Hodgkina II stopnia. Ogromny guz w klatce piersiowej uciskał płuca, serce i mostek. Mimo swędzenia, bezsenności i zmęczenia nadal żyłem, pracowałem, tworzyłem muzykę i utrzymywałem w sobie nadzieję na wyzdrowienie. Nawet lekarze byli zdumieni, jak mogę czuć się „prawie zdrowy”, gdy ciało tak cierpi. Od sierpnia 2024 roku przechodziłem chemioterapię ABVD. To była ciężka droga: wypadanie włosów, zmęczenie, ból, wysuszona skóra. Jednak pierwsze wyniki dawały nadzieję — PET‑CT wykazał znaczny regres guza. Wierzyłem, że dam radę. W kwietniu 2025 roku guz powrócił i okazał się odporny na pierwszą terapię. Lekarz zaproponował drugi etap: immunoterapię, a następnie „ratującą” chemioterapię i przeszczepienie szpiku kostnego. Teraz czekam na pobranie komórek macierzystych przed autoprzeszczepem. Październik będzie najtrudniejszym momentem: po zabiegu mój układ odpornościowy będzie praktycznie nieczynny, a każda infekcja może być niebezpieczna. Bardzo potrzebuję bezpiecznego miejsca do rekonwalescencji, z dala od ludzi i zwierząt, gdzie mogę skupić się na regeneracji sił, odżywianiu i spokoju. Liczę na zebranie 10 000 zł na początek na pokrycie różnorakich kosztów związanych z leczeniem i powrotem do zdrowia, dopóki nie będę w stanie samodzielnie pracować. To wsparcie to fundament, który pozwoli mi odzyskać zdrowie i wrócić do życia pełnego twórczości i radości. Po leczeniu chcę zorganizować koncert online, aby osobiście podziękować każdemu, kto mnie wspierał. Muzyka jest dla mnie sposobem dzielenia się wdzięcznością, ciepłem i wiarą w lepsze jutro, i marzę, aby znów mogła zabrzmieć dla wszystkich. Dziękuję każdemu, kto czyta te słowa, wspiera mnie lub po prostu o mnie myśli. Twoja pomoc to nie tylko wsparcie finansowe, ale światło, nadzieja i wiara, które dodają mi siły. Z miłością i wdzięcznością, Henadzi Burakouski

20 zł z 10 000 zł
0%
Andrzej Kubiak, Katowice

Zbiórkę dla Endriu

Przeszedłem operacyjne wycięcie części prawego płuca ze świadomością, że nie ma przerzutów (według zapewnień lekarza). Najtrudniejszym momentem było oczekiwanie na wynik badania patomorfologicznego. Tak więc ból po operacji zniesiesz. Czas na wynik. W czasie oczekiwania pozostawałem optymistą i modliłem się, wierząc, że "będzie dobrze". Bałem się chemii. Nadal się boję, jednak wiem, że nie ma innej drogi. W mojej głowie wciąż brzmią słowa: "Będzie dobrze..."

0 zł z 10 000 zł
0%
Piotr Pocheć, Mirów Stary

Wygram tę walkę!

Mam na imię Piotr i mam 34 lata. Jestem młodym, pełnym zapału i energii do życia miłośnikiem motocykli. W sierpniu tego roku zdiagnozowano u mnie ostrą białaczkę szpikową. W pierwszej chwili nie mogłem w to uwierzyć. Jednak diagnoza była okrutna i nie pozostawiała żadnych złudzeń. Mimo że ta wiadomość wywróciła mój świat do góry nogami, podjąłem decyzję, że będę się leczył, aż wyzdrowieję. W połowie sierpnia rozpocząłem pierwszą dawkę chemioterapii, która przyniosła częściową remisję, we wrześniu kolejną. Obecna sytuacja związana z pandemią COVID19 zupełnie odcięła mnie od najbliższych, co jest dla mnie dodatkowym obciążeniem psychicznym. W najbliższym czasie czeka mnie przeszczep szpiku kostnego, który daje mi ogromną szansę na powrót do normalności. Leczenie białaczki wiąże się z bardzo dużymi kosztami: badania i konsultacje medyczne, leki, dojazdy, przystosowanie domu do osoby z zerową odpornością. Bardzo proszę o pomoc i wsparcie, bo wiem, że przede mną długa droga do normalnego życia i zdrowia, ale jestem pewien, że wygram tę walkę!

19 788 zł z 30 000 zł
65%
Bogumila Wyrzykowska, Legnica

Proszę o pomoc w poniesieniu kosztów leczenia

Mam na imię Bogumiła. Od niedawna jestem emerytką, osoba samotną. W październiku 2020 rozpoznano u mnie nowotwór złośliwy, chłoniak MCL w stadium IV B. Rozpoczęłam trudne leczenie. Wielokrotnie przebywałam w szpitalu. Przechodziłam chemioterapię, transfuzje krwi i płytek, immunoterapię. Aktualnie jestem leczona chemioterapią celowaną, ponieważ guz pozostał w jelicie cienkim. Jest to agresywna postać chłoniaka - trudna, nawracająca choroba nowotworowa, która pozbawia mnie odporności. Długotrwałe leczenie, chemioterapia prawie bez przerw, spowodowało wiele powikłań, z którymi muszę się mierzyć. Skutkami leczenia są problemy kardiologiczne, dermatologiczne, laryngologiczne. Wystąpiła też osteoporoza oraz problemy z wątrobą. Bardzo proszę o wsparcie. Uzyskane środki chciałabym przeznaczyć na leczenie, szczególnie na konsultacje specjalistyczne i leki. Chciałabym również pojechać na turnus rehabilitacyjny psychoonkologiczny, aby zregenerować siły, poprawić samopoczucie i choć na chwilę zapomnieć o chorobie. Serdecznie dziękuję. Bogumiła Wyrzykowska

9 769 zł z 20 000 zł
48%
Tetiana Mykhailiuk, Warszawa

Zbiórka dla Ukrainki z Buczy, chorej na raka

Dzień dobry! Nazywam się Tatiana Michajlyuk, mam 58 lat. Pochodzę z miasta Bucza (Ukraina, obwód kijowski). Moja historia jest jednocześnie prosta i złożona. Uciekliśmy z Ukrainy przed wojną 8.03.22 (przekroczyliśmy granicę z Polską). Z każdym dniem zacząłem się czuć coraz gorzej. Myśleliśmy, że to stres. Niestety, lekarze w Polsce po zbadaniu mnie poinformowali, że mam raka szyjki macicy (prawdopodobnie stopień 3). Potem miałam operację. Jestem bardzo wdzięczna Polsce za okazaną pomoc! Nasza wdzięczność nie ma końca. Uciekliśmy z powodu wojny, ale nie byliśmy gotowi na uderzenie również na froncie zdrowotnym. Teraz walczymy dalej o moje zdrowie, ale nie mam pieniędzy na mieszkanie (jestem związana z Warszawą z powodu przepisowego leczenia radio i chemioterapią jeszcze przez kilka miesięcy), transport, lekarstwa, nie mam jedzenia. Straciliśmy wszystko. Wiem, że jest wielu dobrych ludzi i ktoś może pomóc. Każda złotówka przybliży mnie do powrotu do zdrowia i da szansę na życie. Naprawdę chcę żyć! Mam wspaniałą rodzinę i wnuki! Chcę wrócić na Ukrainę i pomóc krajowi w każdy możliwy sposób. Chcę być szczęśliwa i żyć jak wszyscy. Proszę, pomóż mi, jeśli możesz. Dziękuję wszystkim, którzy odpowiedzą!

9 743 zł z 20 000 zł
48%
Paulina Derewenda, ZGIERZ

Potrzebuję wsparcia w dalszej walce (konsultacje, badania, leki)

Mam na imię Paulina i jestem 44-letnią, chorą na nowotwór złośliwy, mamą trzech synów: 25-letniego Roberta, 15-letniego Gabriela i 12-letniego Miłosza (chorego na padaczkę). Moją pasją, zanim usłyszałam wyrok, było szydełkowanie. Lubiłam podróżować, zwiedzać i poznawać nowe miejsca. Kocham przyrodę. Chciałabym, by to powróciło... W 2013 roku zdiagnozowano u mnie złośliwy nowotwór piersi z nadekspresją receptora HER 2 (HER2-dodatni rak piersi jest szczególnie agresywną postacią choroby dotykającą około 20% pacjentów) To było jak wyrok! Bardzo pragnęłam żyć... Od września do grudnia tego samego roku przeszłam trzy operacje. Ostatecznie usunięto mi całą pierś i częściowo węzły chłonne. To niestety nie był koniec. Włączono mi chemię, później przez rok podawano przeciwciała, a następnie hormonoterapię. Było ciężko, ale cały czas pozostawała nadzieja, która zawsze umiera ostatnia. Czułam się nieźle, więc może? To jednak nie wszystko. W tym samym roku u mojego najmłodszego syna Miłosza zdiagnozowano padaczkę. Rozpoczęliśmy z mężem walkę o jego zdrowie. Nie mógł chodzić do szkoły, miał indywidualne nauczanie. Myślałam wtedy: co jeszcze?! Walka jednak trwała - teraz już nie tylko o mnie, ale i moje dziecko. W czerwcu 2017 roku, po zaleceniu lekarza, usunięto mi narządy rodne - dla bezpieczeństwa. Radość nie trwała jednak zbyt długo. W grudniu 2018 roku nastąpiła wznowa nowotworu piersi. Kolejna operacja. Usunięto mi resztę węzłów, ale zostawiono guza, którego nie zauważono. Byłam przerażona i zrozpaczona! Po dwóch tygodniach miałam kolejną operację. Tym razem guza usunięto i znów włączono chemię. Przeciwciał już mi nie podano, bo nasze prawo nie przewiduje możliwości pojawienia się guza sutka, który został wcześniej usunięty. Byłam wykończona psychicznie i fizycznie. Nie mogłam wrócić do pracy, bo nie miałam siły, a pieniądze topniały w zastraszającym tempie. Jednak walczyłam dalej. Jakby tego było mało, w lipcu 2019 roku spadł na mnie kolejny cios. Okazało się, że nastąpił przerzut do wątroby (guz jest nieoperacyjny) i płuc. I znowu chemia - tym razem do końca życia. Pytanie tylko: Jak długiego? Potem doszły płuca i gronkowiec "sprezentowany" mi przez szpital, w którym podawano mi chemię. Wtedy wpadłam w depresję. Zastanawiałam się, co jeszcze... Ile jeszcze może znieść moje ciało i moja psychika?! Wewnętrzna walka, którą muszę toczyć każdego dnia - z sobą, z własnym ciałem - wykańcza. Nie mogę wszystkiego pokazać. Mam dzieci i męża, którzy od wielu lat wspierają mnie w zmaganiach o życie. Pomagają mi rodzice, brat, teściowie, przyjaciele i znajomi. Przydałby się jeszcze jakiś cud... I Wasza pomoc, żeby kontynuować ten nierówny pojedynek ze śmiercią, która cały czas na mnie czyha. Mam nadzieję, że z Waszą pomocą mi się uda! Bardzo proszę o wsparcie w zbieraniu środków na leki, badania, konsultacje. Marzę, by było jeszcze jakieś jutro... Pragnę widzieć, jak dorastają moje dzieci. Cieszyć się porami roku i otaczającym mnie światem. Jest przecież taki piękny! Proszę, pomóżcie mi spełnić moje marzenia - tak niewielkie, a tak wielkie zarazem...

69 576 zł z 80 000 zł
86%
Anna Sawicka-Radzka, Warszawa

Pomóż Ani ponieść koszty rehabilitacji i pokonać chorobę!

Witam serdecznie, mam na imię Anna. Jestem żoną kochającego męża i matką wspaniałego 12-letniego synka Tomka. W 2016 roku zdiagnozowano u mnie nowotwór lewej piersi. Poddana zostałam operacji mastektomii piersi. Mam niestety uszkodzony gen i w mojej rodzinie umieralność na nowotwór jest bardzo duża. W 2018 roku nastąpiło wznowienie choroby, niestety nowotwór pojawił się w węzłach chłonnych lewej ręki. Zostało usuniętych 14 węzłów. Od tamtej pory mam ogromne kłopoty z ręką, która jest spuchnięta, twarda i obrzmiała z powodu zalegającej limfy. By móc normalnie funkcjonować i pracować, muszę korzystać z prywatnych masaży i zabiegów, co jest bardzo kosztowne. Na chwilę obecną czeka mnie jeszcze mastektomia prawej piersi. Zgromadzone środki pragnę przeznaczyć na rehabilitację ręki i dalsze leczenie. Dziękuję z całego serca za wsparcie mojej walki z rakiem i jego skutkami.

7 434 zł z 18 000 zł
41%
Tomasz Kasprzak, Dębno

Na tę chwilę zawieszam zbiórkę

Dziękujemy Darczyńcom za wszelkie wpłaty! Na ten moment sytuacja jest stabilna, więc zawieszam zbiórkę. Dziękuję za wsparcie i okazane dobre serce. ******************************************************************************* Witam wszystkich! Mam na imię Tomasz, jestem mężem i tatą trójki wspaniałych dzieciaków: dwóch synów w wieku 18 i 14 lat oraz córki, która ma 7 lat. Od 2 lat walczę z chłoniakiem z komórek B z cechami pośrednimi pomiędzy chłoniakiem rozlanym z dużych komórek B a klasycznym chłoniakiem Hodgkina. Obecnie jestem po 4 dawkach leku. Niestety, pomimo że lek w czasie mojego leczenia wszedł na listę leków refundowanych, ja nie zakwalifikowałem się do bezpłatnego leczenia. Koszty jakie ponieśliśmy na zakup leku zmusiły nas do zapożyczenia się u rodziny i znajomych. W tym momencie mam 41 lat, równo rok temu zakończyłem leczenie, jestem po kolejnej tomografii komputerowej, która wykazała dalsze cofanie się choroby pomimo zakończonego leczenia. Dzięki temu Pani doktor wyraziła zgodę na mój powrót do pracy. Konieczne jest jednak dalsze monitorowanie choroby, które wiąże się z wyjazdami do szpitala i zakupem wymaganych leków, co dla mojej rodziny jest dużym obciążeniem. Obecnie zbieram pieniądze na pokrycie tych koszów. Następne badanie TK we wrześniu. W mojej walce zawsze mogę liczyć na rodzinę. To oni dają mi siły, aby walczyć i nie poddawać się. Wiem, że mam dla kogo żyć. Choroba nowotworowa pomimo tego, że atakuje tylko jedną osobę, dotyka całej rodziny. Wsparcie, uśmiech i dobre słowo rodziny są moim motorem do walki z chorobą. Liczę również na Was i Waszą pomoc w zebraniu środków na moje leczenie. Z góry dziękuję za wsparcie i okazane dobre serce.

1 323 zł z 12 000 zł
11%
Magdalena Szymoniak, Miastko

„Chciałabym po prostu żyć – dla moich dzieci, dla siebie….”

Mam na imię Magda, mam 45 lat i całe życie byłam zdrowa, aktywna, pełna energii. Jesienią 2024 roku, podczas rutynowej kolonoskopii, usłyszałam diagnozę, która zwaliła mnie z nóg. Rak. Nigdy wcześniej nie chorowałam poważnie, ale choroba pojawiła się nagle i brutalnie wdarła się w życie naszej rodziny. Mam dorosłą już córkę - Karolinę i dwóch wspaniałych synów - Michał ma 14 lat, właśnie wchodzi w okres dorastania, a Szymonek to jeszcze mały 8-letni chłopiec, który zasypia, przytulając się do mnie i pytając: „Mamo, będziesz już zdrowa?”. Karolina to mój powód do dumy. Ukończyła studia na poziomie licencjackim na kierunku pedagogika, o specjalizacji resocjalizacja. Pracuje w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce (Oddzial w Koszalinie) i obecnie jest w trakcie studiów magisterskich pedagogicznych, o specjalizacji socjoterapia. To dla nich bije moje serce. Dla nich chcę żyć. Chciałabym zobaczyć, jak moje dzieci spełniają swoje marzenia. Jak kończą szkoły, jak stają się dobrymi, wrażliwymi dorosłymi. Chciałabym kiedyś poznać partnerki moich synów, zobaczyć, jak córka wychodzi za mąż, trzymać na rękach wnuki, które może kiedyś mi dadzą. Marzę o tym, żeby być dla nich wsparciem jeszcze przez wiele, wiele lat. Żeby być ich mamą. Żeby po prostu być. Mam u boku mojego męża – jesteśmy razem od lat, przeszliśmy wiele. Jest moją ostoją, choć oboje wiemy, jak trudno jest nie poddać się strachowi. Każdego dnia słyszę od niego słowa wsparcia, choć wiem, że sam okropnie się boi. Kocham go całym sercem. W naszym życiu jest też Brutus – berneński pies pasterski, niespełna dwuletni, jeszcze szczeniak w sercu. Wiernie leży przy moim łóżku, pilnuje mnie w chorobie i delikatnie liże mnie po ręku, gdy płaczę po cichu, jakby mówił: „Jestem tu. Nie bój się”. Uwielbiam nasze działkowe spacery, wspólne grzebanie w ziemi. Kocham ogród. Marzę o tym, żeby znów poczuć zapach ziemi, posadzić własne pomidory, zebrać pierwszy groszek, zobaczyć jak kwitną cynie i nagietki. Chciałabym mieć siłę, by znów usiąść z rodziną na ławce pod jabłonką, zjeść wspólny obiad, pośmiać się bez lęku, że to może ostatni raz. Od momentu, w którym usłyszałam diagnozę, przeszłam już wiele: operacje, niezliczoną ilość badań, chemioterapie… Straciłam włosy, co dla każdej kobiety jest ciosem – patrzenie w lustro boli. Czuję się, jakbym z dnia na dzień przestała być sobą. A jednak walczę, bo nie mam wyboru. Walczę, bo chcę patrzeć, jak moi synowie dorastają. Niestety pojawiły się przerzuty. Leczenie staje się coraz intensywniejsze, chemie coraz cięższe. I chociaż leczę się w ramach NFZ, nasza rodzina zaczyna się finansowo kruszyć. Bo walka z rakiem to nie tylko szpitale… Koszty dojazdów, noclegów, suplementacji, diet wspomagających, rehabilitacji, wsparcia psychologicznego, a także brak możliwości pracy z mojej strony – to wszystko sprawia, że jesteśmy coraz bardziej bezradni finansowo. Dlatego dziś proszę o pomoc. Jeśli możesz – wesprzyj moją zbiórkę. Każda złotówka to dla mnie dzień więcej z moimi dziećmi, szansa na leczenie, siła do walki. Jeśli nie możesz pomóc finansowo – udostępnij proszę tę zbiórkę. Może ktoś inny będzie mógł. Wierzę, że jeszcze poczuję zapach ziemi w moim ogrodzie. Że posadzę pomidory, że Brutus znów wyciągnie mnie na spacer po działce. Że znajdę w sobie siłę, by po prostu żyć. Żyć nie po to, by walczyć z chorobą – ale dla siebie i moich chłopców. Z całego serca dziękuję Ci za każdą formę wsparcia, za dobre słowo, za nadzieję. Dziękuję, że jesteś. – Magda Szymoniak

9 276 zł z 20 000 zł
46%
Beata Kowalska, Gliwice

Udało się otrzymać lek!

Drodzy Darczyńcy, Bliscy, Przyjaciele! Otrzymałam wspaniałą wiadomość, moje leczenie będzie kontynuowane nieodpłatnie, co oznacza, że wstrzymuję zbiórkę. Dziękuję wszystkim za wpłaty. Środki, które od Was otrzymałam, przeznaczę na leki zapisywane przez lekarzy, konsultacje oraz diagnostykę, na którą nadal czasem trzeba czekać w ramach NFZ. ************************************************************** Mam na imię Beata. W ostatnim czasie moje samopoczucie bardzo się pogorszyło, stale brakowało mi sił i chęci na wszystko. Z osoby energicznej i uśmiechniętej zmieniłam się w ponurą i wiecznie zmęczoną. Z racji, iż kończę w tym roku 50 lat, zostałam objęta programem profilaktycznym raka piersi. Mimo że regularnie się badałam, postanowiłam skorzystać z programu, zwłaszcza ze względu na złe samopoczucie. Ku zdziwieniu mojemu i bliskich, okazało się, że mam raka piersi. Na domiar złego, odmianę złośliwą i bardzo agresywną (HER2-dodatni). Szansę na wygraną zwiększa nowoczesny lek, za pomocą którego walczy się z tym konkretnym przypadkiem raka. Ma dobre statystyki i przynosi dobre efekty. Jest on refundowany w większości krajów UE, niestety w Polsce NFZ refunduje go dopiero w drugiej linii leczenia, gdy choroba jest już bardzo zaawansowana. Zastosowanie leku w moim przypadku daje o wiele większe szanse na wyzdrowienie. Koszt całej kuracji to 44 000 zł, do tego dochodzą konsultacje, dojazdy do ośrodka oraz badania diagnostyczne, na które w ramach NFZ często trzeba długo czekać. Leczenie należy rozpocząć w połowie chemioterapii, więc za około trzy tygodnie, a ja nie dysponuję tak ogromną kwotą, dlatego jestem zmuszona prosić o pomoc, co nie jest łatwe. Będę walczyć dopóki starczy mi sił, bo mam wokół ludzi, dla których warto żyć.

39 231 zł z 50 000 zł
78%
Eliza Rzepecka, Leszno

Walka z rakiem żołądka

Do niedawna byłam pełną życia, beztroską kobietą, czytającą książki, lubiącą wychodzić ze znajomymi. Niestety moje marzenia i plany zepsuła choroba, która zaczęła się od wymiotów i chudnięcia. Postawienie diagnozy trwało bardzo długo. Przy operacji otwarcia odźwiernika okazało się, że nie da się tego zrobić, gdyż jest guz. Badania potwierdziły, że jest to złośliwy nowotwór żołądka. Jestem po resekcji żołądka, udało mi się też trafić na profesora, który nie bał się mojej niskiej wagi i podjął się leczenia. W tej chwili jestem po drugim cyklu chemioterapii, a pod koniec października zaczynam radioterapię, która będzie trwała 6 tygodni. Na ten czas muszę zamieszkać w Warszawie, na co przydają mi się zgromadzone środki. Na szczęście po badaniach okazało się, że nie ma żadnych przerzutów, co daje mi jeszcze większą siłę do walki. Jestem też na jedzeniu pozajelitowym, dzięki temu udało mi się przytyć. Dziękuję za każdą wpłatę, jestem ogromnie wdzięczna za to i za tak wiele ciepłych słów, jakie dostałam.

9 225 zł z 20 000 zł
46%