Zbiórki

Ryszard Ora, Świdnica

Pomoc dla Ryszarda w walce z rakiem jelita grubego

Środki zostaną przeznaczone na rehabilitację, niezbędne badania kontrolne oraz wsparcie w codziennym leczeniu po operacji raka jelita grubego. Pomoc pozwoli mi kontynuować terapię, zachować siły i stopniowo wracać do sprawności. Każda wpłata pomoże mi utrzymać siły do dalszej walki i kontynuować leczenie bez przerw. Dziękuję wszystkim za życzliwość, wsparcie i każdą formę pomocy.

10 zł z 20 000 zł
0%
Liubov Podymaka, Bielsko-Biała

Pomóż mi w walce z rakiem

Mam na imię Luba. W 2024 roku usłyszałam jedną z najtrudniejszych diagnoz – rak piersi potrójnie ujemny, płaskonabłonkowy. Ten typ nowotworu jest jednym z najbardziej agresywnych. Leczenie standardową chemioterapią nie wystarcza – konieczna jest nowoczesna immunoterapia, która daje nadzieję na zatrzymanie choroby i przygotowanie mnie do operacji ratującej życie. Każdy dzień zwłoki to ryzyko progresji choroby. Dlatego proszę o pomoc – każda złotówka, każde udostępnienie zbiórki ma ogromne znaczenie. Na dzień dzisiejszy przechodzę kurs chemio i immunoterapii, a po zakończeniu będę miała operację usunięciu guza i rekonstrukcji piersi, która ma być przeprowadzona w Izraelu w Sourasky Medical Center w Tel Awiwie. Zebrane środki przeznaczę na operację i pooperacyjną rehabilitację. Chcę uwierzyć, że jeszcze będę mogła powiedzieć: „Udało się!”. Dzięki Twojemu wsparciu mam realną szansę, by pokonać raka i wrócić do życia bez strachu. Z całego serca dziękuję za każdą pomoc, dobre słowo i modlitwę. Nie chcę się poddać – ale nie mogę tego zrobić sama. Z nadzieją i wiarą w drugie życie – walczę dalej. Każda pomoc przybliża mnie do zdrowia.

0 zł z 110 000 zł
0%
Olena Stotska, Kraków

Chcę żyć, bo mam dla kogo - jestem jeszcze potrzebna!

Nazywam się Olena Stotska, mam 41 lat. W lipcu 2025 roku usłyszałam diagnozę – rak szyjki macicy, FIGO III C1 (cT3bN1M0) z przerzutami do węzłów chłonnych.To był dla mnie jak grom z jasnego nieba. Od tego lata walczę z chorobą, z całych sił starając się zachować nadzieję i wiarę, że jeszcze będzie dobrze. Obecnie przechodzę radioterapię oraz chemioterapię, po których zaplanowana jest brachyterapia. Równocześnie jestem w trakcie immunoterapii, która potrwa dwa lata. Leczenie jest długie, trudne i bardzo wyczerpujące, ale każdego dnia walczę – o zdrowie, o życie, o przyszłość. Jestem mamą syna Aleksandra, który ma 16 lat. Jest dla mnie całym światem i największą motywacją do walki. Bardzo mnie potrzebuje. Marzę, aby zobaczyć, jak dorasta, kończy szkołę i spełnia swoje marzenia. Leczenie nowotworu to ogromne wyzwanie – fizyczne, psychiczne i finansowe. Potrzebuję wsparcia na: lekiwspomagające po chemioterapii, radioterapii i immunoterapii, środki pielęgnacyjne i suplementy, które pomagają mi odzyskać siły, konsultacje specjalistyczne, prywatne wizyty i badania kontrolne, dojazdy do szpitala (1.5 godziny w jedną stronę codziennie). Każda złotówka ma dla mnie ogromne znaczenie. Dzięki niej mogę kontynuować leczenie i mieć nadzieję na powrót do zdrowia. Z całego serca proszę ludzi o dobrym sercu o pomoc w dalszym leczeniu.Chcę żyć – dla mojego syna, dla siebie, dla przyszłości.Dziękuję za każdą pomoc, modlitwę i dobre słowo.

0 zł z 30 000 zł
0%
Yuliia Havrylina, Gliwice

Proszę o pomoc

Dzień dobry, mam na imię Yuliia, mam 39 lat. Jestem żoną i matką trójki dzieci: 10, 4 і 2 lata. Niestety, 1 lipca zdiagnozowano u mnie raka piersi in situ (raka nieinwazyjnego), a 1 sierpnia przeszłam mastektomię. Jednak po otrzymaniu wyników histologii okazało się, że to rak inwazyjny, a guz miał już 3,5 cm. To niehormonalny typ raka z HER+++, co oznacza, że jest jednym z najbardziej agresywnych, szybko rosnących i dających przerzuty. Istnieją specjalne leki na ten typ raka, które blokują receptor HER. Aby móc żyć i wychowywać dzieci, potrzebuję 18 dawek nierefundowanego dla mnie leku, co kosztuje około 150 000 złotych. Nasza rodzina nie ma takich pieniędzy. Proszę o pomoc. Pomóżcie mi przetrwać i być przy mojej rodzinie. Będę bardzo wdzięczna za każde wsparcie.

2 955 zł z 150 000 zł
1%
Zofia Ziobro, Sietesz

Zbieram na opiekę i koszty związane z leczeniem

Mam na imię Zofia, mam 68 lat. W listopadzie 2022 r. usłyszałam diagnozę: rak złośliwy jajnika w stadium rozsiewu. To był dla mnie szok, od razu się załamałam, zwłaszcza że dwa lata wcześniej pożegnałam mojego męża, który również chorował na raka. Po jego diagnozie żył tylko 4 miesiące. Widziałam dla siebie ten sam scenariusz i bardzo się bałam. Nie wiedziałam, jak dam sobie radę i kto będzie się mną opiekował. Mieszkałam z ponad 90-letnimi rodzicami, którzy sami wymagali opieki. Nie mogłam tego zrozumieć, dlaczego teraz to ja muszę żyć w tym bólu i strachu. Miałam marzenia, zawsze chciałam podróżować i aktywnie uczestniczyć w życiu moich dzieci i wnuków. Zawsze starałam się prowadzić zdrowy tryb życia i badać regularnie, ale moja choroba nie dawała mi żadnych szczególnych objawów. Przeszłam ciężką operację, rozszerzone usunięcie macicy z przydatkami obustronnie, po której od razu zostałam skierowana na chemioterapię. W trakcie leczenia od innych pacjentek w szpitalu dowiadywałam się, jak wygląda walka z rakiem. Chemioterapii nie było końca, a rekonwalescencja była ciężka, bolesna i trudna. W tym ciężkim okresie pochowałam moją mamę. Skutki uboczne leczenia zmieniły mnie z bardzo aktywnej i pracowitej kobiety w osobę niepełnosprawną. Osłabienie mięśni, kości oraz układu nerwowego sprawiło, że najprostsze czynności zaczęły sprawiać mi problemy, nawet odkręcenie butelki wody. Byłam zdana na innych, od początku mojej choroby pomagały mi dzieci. W pewnym momencie, gdy psychicznie i fizycznie nie dawałam rady, jedna z moich córek zdecydowała się odejść z pracy i wrócić do domu rodzinnego, aby się mną opiekować i pomagać w opiece przy moim 96-letnim ojcu. Utrzymujemy się z mojej emerytury. Moja choroba zmieniła nie tylko moje, ale również życie najbliższej rodziny. Leczenie wymaga ciągłego zawożenia mnie do szpitala oraz na konsultacje z innymi lekarzami, nie wspominając o rehabilitacji, którą powinnam mieć, ale logistycznie jest poza moim zasięgiem. Moje życie to codzienne zmaganie się z ciągłym bólem, poczuciem winy, depresją oraz lękiem i obawą o moich najbliższych. Odsunęłam się od życia, nie uczestniczę w żadnych wydarzeniach i w rodzinnych uroczystościach. Obecnie czekam, aż nabiorę siły na kolejny kurs chemioterapii. Bardzo proszę o pomoc, gdyż wymagam codziennej opieki, sama nie dałabym sobie rady i musi się ktoś mną opiekować. Zofia

2 749 zł z 30 000 zł
9%
Aneta Zyśk, Ostrołęka

Życie jest cenne, pomóż mi je odzyskać - moja walka z nowotworem

Nazywam się Aneta, mam 50 lat. Nigdy nie przypuszczałam, że w tym wieku będę błagać o coś tak podstawowego, jak szansa na życie. Na 25-te urodziny dostałam prezent od życia - ciężką operację kręgosłupa, teraz na 50-tkę dostałam kolejny prezent... W lipcu tego roku mój świat się zawalił. Usłyszałam diagnozę, która zabrzmiała jak wyrok - nowotwór - NET G2. Teraz czekam na kolejne badanie - scyntygrafię z galem, która pokaże, jak bardzo choroba się rozprzestrzeniła. Czeka mnie operacja Whipple’a (pankreatoduodenektomia) - jedna z najtrudniejszych i najbardziej skomplikowanych operacji układu pokarmowego na świecie. To operacja, która trwa wiele godzin i wymaga niezwykłej precyzji zespołu chirurgicznego. Polega na usunięciu części trzustki, dwunastnicy, pęcherzyka żółciowego, fragmentu żołądka oraz okolicznych węzłów chłonnych. Następnie lekarze muszą przeprowadź rekonstrukcję całego układu pokarmowego, łącząc pozostałe narządy w zupełnie nowy sposób, by organizm mógł funkcjonować. To niezwykle ryzykowna operacja. Lekarze uprzedzili mnie, że śmiertelność podczas operacji i w okresie pooperacyjnym jest wysoka. Nawet jeśli się uda, istnieje duże ryzyko ciężkich powikłań - krwotoków wewnętrznych, zakażeń, przetok, uszkodzeń narządów, a także trwałego osłabienia i utraty sprawności fizycznej.Przede mną jeszcze bardzo długa i trudna droga leczenia, zarówno przed jak i po operacji. Każdy dzień to walka, ale też nadzieja, że jeszcze wszystko będzie dobrze. A jednak… jest jeszcze iskierka nadziei. Lekarze powiedzieli mi o możliwości przeprowadzenia operacji z użyciem systemu robotycznego da Vinci - niezwykle nowoczesnej metody, która pozwala chirurgom działać z ogromną precyzją, minimalizując ryzyko powikłań i dając większą szansę na przeżycie. Kiedy to usłyszałam, pierwszy raz od miesięcy poczułam, że może jednak mam szansę… że może jeszcze zobaczę uśmiech mojej córki bez tego bólu w sercu. Córki, która walczy ze mną każdego dnia i nie odstępuje mnie na krok, która przeprowadza mnie przez wszystkie konsultacje, wszystkie wyniki, badania. Wasze wsparcie daje mi możliwość leczenia, zakupu niezbędnych leków, rehabilitacji po operacji oraz konsultacji z lekarzami, psychologami, psychiatrami i dietetykami, którzy pomagają mi każdego dnia walczyć o zdrowie i powrót do sprawności. Dzięki Wam mogę także korzystać z profesjonalnego ustalenia diety podczas leczenia onkologicznego, co ma ogromne znaczenie dla mojego samopoczucia i regeneracji organizmu. Wasze wsparcie to nie tylko pieniądze - to ogromna dawka siły, nadziei i wiary, że wszystko ma sens. Ta zbiórka pokazała mi, ilu cudownych ludzi mam wokół siebie - to coś naprawdę nie do opisania. Nie ma słów, które mogłyby w jakikolwiek sposób odzwierciedlić naszą wdzięczność i szczęście, że mamy przy sobie tak wspaniałych ludzi, którzy niosą nam wsparcie. Sama Wasza obecność, dobre słowo i troska są na wagę złota. Z całego serca dziękujemy Wam za każdą wpłatę, każde dobre słowo i za obecność. Piszę to z ogromnym strachem i pokorą. Chcę żyć dla rodziny: dla mojego męża, dla mojej córki Amelii, która jest już dorosła, ale wciąż potrzebuje swojej mamy. Chcę być przy niej w ważnych chwilach, wspierać ją, śmiać się z nią, cieszyć się życiem - po prostu być. Bo wiem, że dla dziecka, niezależnie od wieku, mama to cały świat. A ja nie chcę, by ten świat Amelii się zawalił. Każdy dzień to walka ze strachem. Staram się być silna, choć psychicznie to dla mnie ogromnie trudne. Jestem pod opieką specjalistów, którzy pomagają mi przetrwać ten koszmar, ale bywa, że siły po prostu się kończą. Mam cudowną rodzinę, wspaniałego męża oraz przyjaciół, którzy wspierają mnie na każdym kroku - dają mi powody, by wstawać rano i walczyć dalej. Ich miłość i obecność są moim światłem w tym mroku. Jestem im wdzięczna ponad słowa, ale wiem, że bez Waszej pomocy nie damy rady. Zawsze byłam osobą, która pomagała innym, jestem nauczycielką w trzech szkołach, dzieci są dla mnie całym światem, zawsze byłam i jestem gotowa poświęcić całą siebie dla innych. Niestety teraz to ja potrzebuję pomocy. Piszę to ze łzami w oczach, z drżącymi dłońmi i sercem pękającym z bezsilności. Nie chcę się żegnać. Chcę żyć i wierzę, że dobro wróci i do mnie.

82 215 zł z 50 000 zł
164%
Beata Wyskup, Krzywiczyny

Pozwól mi być mamą jak najdłużej

Witam, jestem Beata, mam 40 lat od września 2021 r. choruję na złośliwego raka piersi (Her2+++). Diagnoza została w pełni potwierdzona dopiero po amputacji piersi w lipcu 2022 r. Od tego czasu przeszłam chemioterapię. W czasie leczenia okazało się, że jestem w ciąży, urodziłam zdrowego synka. Byłam przekonana, że już wychodzę na prostą i będę mogła żyć spokojnie wychowując swoje dzieci (Arjen lat 11, Antek 2, Andrea 20). Niestety rak odezwał się ze zdwojoną siłą, ukazując przerzuty w płucach i mózgu. Po kolejnym roku leczenia stwierdzono progres choroby. Trzeba było zmienić podawany lek. Proszę Was o pomoc we wsparciu finansowym: dojazdów do szpitala (60 km od miejsca zamieszkania), wykupieniu leków, odbyciu kilku prywatnych wizyt u specjalistów, wykonaniu prywatnie badań obrazowych (nie zawsze na NFZ dostanę się na cito), konsultacji psychoonkologicznych, rehabilitacji oraz leczenia stomatologicznego koniecznego po podawanych lekach niszczących korzenie zębowe.

100 zł z 20 000 zł
0%
Ewa Jurkiewicz, Kępno

Dla Ewy – walka z nowotworem mózgu trwa, pomóż wygrać życie!

Ewa to osoba pełna życia, odwagi i pasji. Niestety, los postawił przed nią ogromne wyzwanie – glejak wielopostaciowy mózgu. Po operacji, podczas której udała się resekcja guza, czeka ją radioterapia i chemioterapia. Chcemy dać Ewie wszystkie możliwe szanse na życie – dostęp do nowoczesnych terapii, specjalistycznych konsultacji, wsparcia dietetycznego i rehabilitacji. Każda złotówka przybliża Ewę do normalnego życia, do czasu spędzonego z rodziną i przyjaciółmi. Na co zbieramy - nowoczesne terapie wspomagające (immunoterapia, NanoTherm, TTFields) - konsultacje i leczenie za granicą, jeśli będzie to konieczne - wsparcie dietetyczne i rehabilitacyjne - badania kontrolne i leczenie powikłań po operacji Dlaczego potrzebujemy Twojej pomocy Koszty leczenia nierefundowanego i terapii eksperymentalnych są ogromne – pojedyncze procedury mogą kosztować setki tysięcy złotych. Wspólnie możemy dać Ewie realną szansę na życie i czas, którego potrzebuje, aby cieszyć się każdą chwilą. Apel do Darczyńców Prosimy Cię o wsparcie – każda kwota ma znaczenie. Twoja pomoc to nie tylko pieniądze, to nadzieja, od której zależy życie Ewy. Razem możemy zatrzymać chorobę i dać jej szansę na normalne życie.

2 861 zł z 800 000 zł
0%
Dominika Dąbrowska, Kołobrzeg

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Dominika odeszła...

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Dominika odeszła... Składamy szczere wyrazy współczucia jej rodzinie i bliskim, Zarząd Fundacji Alivia. Zbiórka Dominiki została zamknięta. Prosimy nie przekazywać darowizn na ten cel. ………………………………………………………..***…………………………………………………………. Od wielu lat zmagam się z nowotworem piersi, aktualnie w zaawansowanym stadium. Jestem pechową posiadaczką genu BRCA1. Moje zmagania zaczęły się w styczniu 2022. Wtedy po wykonaniu biopsji okazało się, że w prawej piersi znajdują się dwa sąsiadujące ze sobą guzy. Rozpoczęła się pełna diagnostyka, rozpoznanie histopatologiczne: nowotwór piersi prawej her2 ujemny, leczenie: 4 chemie czerwone, 12 białych. Po chemii straciłam całkiem włosy, brwi, rzęsy, częściowo paznokcie. Z pełnej energii i sił 30-latki podupadłam o dobre kilkanaście lat na zdrowiu, jeśli chodzi o układ kostny, pokarmowy, wydolność organizmu itp. W lipcu 2022 r. poddałam się operacji mastektomii z rekonstrukcją i zgodnie z wynikami obrazowymi po operacji byłam zdrowa, wymagałam tylko stałej kontroli lekarskiej oraz regularnych, profilaktycznych badań. Tak też żyłam, dbając o zdrowe nawyki i o swoje ciało. W międzyczasie przeszłam w sierpniu 2023 profilaktyczną mastektomię z rekonstrukcją piersi lewej, która miała jeszcze bardziej zniwelować ryzyko nawrotu choroby. Nie udało się... W lutym 2024 r. wyczułam w okolicy nadobojczykowej "kulkę", która po wykonaniu usg okazała się guzem. Badanie wykazało również powiększone węzły chłonne, a tomograf również guzki w płucach, w wątrobie, jajniku. Według wyniku histopatologicznego: naciekający rak o morfologii i immunofenotypie wskazującym na raka metaplastycznego trójujemnego. Leczenie: druga chemioterapia. W trakcie tej chemii pracowałam, aby utrzymać się finansowo i wychowywałam samotnie dwie córki, co z jednej strony dawało mi motywację do walki z chorobą, a z drugiej było nie lada wyzwaniem. W sierpniu 2024 zakończyliśmy leczenie stacjonarne, ponieważ chemia nie dawała już efektów. Została wdrożona immunoterapia, która miała pozostałości komórek nowotworowych utrzymać w ryzach, minimalnie nadal zmniejszać. Wierzyłam, że można żyć normalnie z rakiem. Immunoterapia była małą kroplówką, podawaną dożylnie co 6 tygodni w Zachodniopomorskim Centrum Onkologii w Szczecinie, która nie dawała żadnych efektów ubocznych. Tak funkcjonowałam do kolejnych przerzutów, które zaczęły się niepozornie - od kwietnia 2025 r. zaczęłam odczuwać ból prawej nogi, który powiązałam raczej z naciągnięciem rwy kulszowej, być może przepukliny. Rezonans magnetyczny rozwiał moje wątpliwości- okazało się, że jest to wewnątrzoponowy guz kanału kręgowego, który według histopatologii jest wtórnym nowotworem złośliwym - przerzut raka gruczołu piersiowego. Lekarze w Medicam Spozoz w Gryficach w dniu 16.07.2025 r. podjęli się operacji - doszło do resekcji guza wewnętrzoponowego drogą laminetomii. Udało się usunąć guza, jednak podczas operacji doszło do uszkodzenia i częściowego porażenia prawej nogi i całkowitego porażenia prawej stopy. Od 23 lipca rozpoczęłam rehabilitację na Oddziale Rehabilitacji w Kołobrzegu. Zaczęłam powoli wracać do zdrowia, jednak już na oddziale zaczęły pojawiać się kolejne, niepokojące objawy: codzienne bóle głowy, nudności, zaburzenia wzroku. Został wezwany neurolog na konsultacje, który zlecił tomograf. W dniu 2.08.2025 r. dowiedziałam się, że mam zmiany ogniskowe w mózgu, które są prawdopodobnie kolejnymi przerzutami. Zostałam przewieziona na oddział radioterapii w Zachodniopomorskim Centrum Onkologii. Tu rozpoczęłam radioterapię. Podczas pobytu na oddziale dowiedziałam się o kolejnych przerzutach, m.in. w kręgosłupie, odcinku lędźwiowym, odcinku szyjnym i w kości biodrowej. Podsumowując: mój nowotwór jest nowotworem rozsianym i czeka nas wiele nowych wyzwań z tym związanych. Szukam innowacyjnych rozwiązań, jestem otwarta na leczenie zarówno w kraju, jak i za granicą. Wierzę, że można żyć z rozsianym rakiem.

4 179 zł z 60 000 zł
6%
Tomasz Podolski, Włocławek

Leczenie Tomka - glejak IV stopnia

Diagnoza: glejak IV stopnia. Potrzebuję Twojej pomocy, by dalej walczyć We wrześniu 2024 roku usłyszałem diagnozę, która zmieniła wszystko - glejak IV stopnia, jeden z najbardziej złośliwych nowotworów mózgu. W listopadzie przeszedłem operację wycięcia guza. Niestety, podczas zabiegu doszło do naruszenia nerwu wzrokowego. Przez to straciłem możliwość powrotu do pracy, która wiąże się głównie z prowadzeniem auta. Co szczególnie boli - również mojego ukochanego motocykla. Jeszcze niedawno byłem aktywnym człowiekiem - szczęśliwym mężem, ojcem, pracownikiem. Żyłem pełnią życia, pasjonowałem się podróżami na jednośladzie, angażowałem się w życie rodzinne i zawodowe. Choroba przyszła nagle i odwróciła moje życie o 180 stopni. Dziś znów stanąłem do walki - choroba wróciła. Przede mną kolejne etapy leczenia, które są nie tylko wyczerpujące fizycznie i psychicznie, ale także bardzo kosztowne. W najbliższym czasie będę poddany kolejnej operacji wycięcia guza. Co dalej? Nie wiadomo... Jest kilka możliwości leczenia - niektóre refundowane, lecz niektóre nie. I to właśnie na nie została uruchomiona zbiórka. Istnieją dwie konkretne drogi na leczenie płatne. Pierwsza z nich to kwalifikacja do podania szczepionki peptydowej, gdzie szacowany koszt tej możliwości wynosi w granicach 600 tys. zł. Drugą opcją jest leczenie OPTUNE. Tutaj kuracja trwa dwa lata i miesięczny koszt to 120 tys. zł miesięcznie. Zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie. Każda wpłata to dla mnie szansa na leczenie.Dziękuję z całego serca za każdą pomoc. Wasze wsparcie daje mi siłę do dalszej walki! Tomek

0 zł z 1 000 000 zł
0%
Michał Wysocki, Warszawa

Szansa na leczenie w Niemczech – pomóż mi pokonać raka!

Nazywam się Michał, mam 52 lata i wciąż wiele planów na przyszłość. Jestem mężem i ojcem dwóch wspaniałych synów. Moim największym szczęściem zawsze była rodzina – wspólne wycieczki rowerowe z żoną, oglądanie meczów z synami i chwile, gdy mogliśmy razem grać na instrumentach. Zawsze byłem aktywny, pełen energii i starałem się wspierać najbliższych. Dziś to ja potrzebuję pomocy. Dwa lata temu trafiłem na SOR z silnym bólem brzucha. Diagnoza była dla mnie i moich bliskich druzgocąca – rak jelita grubego. Kolejne badania wykazały przerzuty do płuc, wątroby i moczowodów. Podjąłem próby chemioterapii, niestety mój organizm zareagował toksycznie – przeszedłem dwa zawały serca i dwie ciężkie neutropenie po leczeniu. Próba radioterapii również zakończyła się niepowodzeniem. Niestety, z powodu mutacji genetycznej nie kwalifikuję się na terapie celowane. W ostatnich tygodniach mój stan mocno się pogorszył. Straciłem siły i apetyt, pojawiła się gorączka, a najnowsze badania wykazały, że nowotwór zajmuje coraz większą część wątroby. To dla mnie bardzo trudny moment, ale nie poddaję się. Pojawiła się szansa na leczenie w Niemczech, w szpitalu w Magdeburgu. Mogę tam skorzystać z nowoczesnych metod – radioembolizacji i brachyterapii – które dają nadzieję na zatrzymanie choroby. Koszt całej terapii wynosi od 40 do 60 tysięcy euro, jest ona podzielona na kilka zabiegów i kilka wizyt w Niemczech. Czas gra tu ogromną rolę – muszę rozpocząć leczenie jak najszybciej. Dlatego zwracam się z ogromną prośbą o pomoc. Każda złotówka, każda udostępniona informacja to dla mnie szansa na dalszą walkę i dłuższe życie z moją rodziną.

5 120 zł z 30 000 zł
17%
Krzysztof Cyran, Krzeszów

Pomoc dla Krzycha

Nazywam się Krzysztof Cyran, mam 50 lat, jestem mężem i ojcem. Jeszcze do niedawna prowadziłem normalne życie - praca, dom, rodzina, hobby. Niestety pewnego dnia wszystko się zmieniło nieodwracalnie i teraz muszę prosić Was o pomoc. W 2023 roku usłyszałem diagnozę, po której ugięły mi się kolana - nowotwór złośliwy czerniak naczyniówki oka prawego. Zastosowana terapia spowodowała regresję guza i mogłem nawet przez chwilę pocieszyć się normalnością, lecz nie trwało to zbyt długo. Rok 2025 przyniósł kolejne wyzwanie, z którym się mierzę - nastąpił rozsiew do wątroby. Obecnie jestem po operacji i powoli wracam do sił. Przede mną dalsza walka z bardzo trudnym i przebiegłym przeciwnikiem. Wiem, że łatwo nie będzie, ale nie poddaję się i działam dalej. Niestety cały proces leczenia, wykonywania badań, udziału w konsultacjach niesie za sobą duże koszty, którym nie mogę podołać, dlatego proszę o pomoc. Za każdą formę wsparcia bardzo dziękuję, Krzysztof

23 400 zł z 30 000 zł
78%