Zbiórki

Monika Wójs, Warszawa

Na leczenie nowotworu mózgu - skąpodrzewiaka

Jestem żoną i mamą dwóch synów (8 i 5-latka). Pierwszy raz diagnozę usłyszałam, gdy mój starszy syn miał zaledwie miesiąc. Bałam się wtedy, że jeśli nie przeżyję, to mój synek nawet nie będzie mnie pamiętał. Za pierwszym razem w 2014 roku przeszłam operację usunięcia guza mózgu, a następnie radioterapię. Badanie histopatologiczne potwierdziło podejrzenia z rezonansu, że to skąpodrzewiak o drugim i trzecim stopniu złośliwości. Potem przez kolejne lata regularnie robiłam kontrolny rezonans mózgu, którego wyniki aż do jesieni 2022 nie budziły niepokoju. W październiku 2022 lekarz zaczał podejrzewać wznowę, gdy ja już po ośmiu latach dobrych wyników czułam się spokojna, że rak nie wróci. Lekarze jednak mówili mi, że to choroba przewlekła. Kolejne badania potwierdziły wznowę guza mózgu w tym samym miejscu, w którym był za pierwszym razem. Tym razem także przeszłam operację usunięcia guza, a aktualnie jestem w trakcie chemioterapii. Jako rodzina przeżyliśmy trudny czas kolejnych konsultacji, pobytu w szpitalu, szukania innych metod leczenia. Nie ma we mnie zgody na to, że mój nowotwór mózgu to choroba przewlekła i że całe leczenie (operacja, chemia) ma mi tylko wydłużyć czas do kolejnego uderzenia.Nie chcę, abyśmy razem z moją rodziną kolejny raz musieli przechodzić przez to samo, dlatego zdecydowałam się na równoległe leczenie immunoterapeutyczne, które niestety jest kosztowne. To leczenie daje mi szansę na powrót do zdrowia. Poza tym wspiera mój organizm w trakcie chemioterapii, by nie była ona bardzo wyniszczająca dla mnie. Wszystkie wydatki związane z leczeniem są dużym obciążeniem dla mojej rodziny, dlatego zwracam się o pomoc do Państwa. Chciałabym przeżyć jeszcze długie lata z moimi bliskimi oraz spełniać swoje pasje, którymi są wędrówki górskie, śpiew i taniec.

26 863 zł z 36 000 zł
74%
Tetiana Flysnyk, WARSZAWA

Potrzebna pomoc na leczenie w Polsce

Nazywam się Tetiana i mam 34 lata. Od 3 lat walczę z przewlekłą białaczką limfocytową. W lutym, kiedy wybuchła wojna na Ukrainie, dowiedziałam się, że rak powrócił. Moja córka i ja byłyśmy zmuszone przeprowadzić się do Polski, abym mogła poddać się leczeniu. Potrzebuję Twojej pomocy, żebym mogła opłacić dojazdy do placówki, w której się leczę, lekarstwa oraz inne wydatki, które ponoszę w związku z moim leczeniem. Dziękuję wszystkim, których to obchodzi!

819 zł z 10 000 zł
8%
Janina Rodkiewicz, GDAŃSK

Wołanie o pomoc!

Witam, nazywam się Janina Rodkiewicz, mam 62 lata. 23 maja 2017 r. zdiagnozowano u mnie raka piersi. Jestem po usunięciu piersi. Obecnie jestem poddawana chemioterapii, następnie czeka mnie radioterapia. Jedynym moim dochodem jest emerytura w wysokości 1410 zł miesięcznie. Mieszkam sama w mieszkaniu komunalnym, w którym nie ma gazu, wszystko pracuje na prądzie - ogrzewanie, bojler na ciepłą wodę i kuchenka. Moje miesięczne wydatki, to: 308 zł - opłata za czynsz 400 zł - energia elektryczna + 200 zł - leki na depresję, reszta na comiesięczną skromną egzystencję i bieżąco zapisywanie leki. Do tej pory pomagał mi mój jedyny syn, ale w obecnej chwili przebywa w zakładzie karnym za przewinienia drogowe, co uniemożliwia mu opiekę nade mną. Jestem zdana na siebie i ewentualnie na dobry humor i dobre serce sąsiadów. Z uwagi na zły stan zdrowia (zawroty głowy, słabość, złe znoszenie chemioterapii) mam duże trudności z pokonaniem trasy do i od lekarza onkologa, na pobrania krwi przed wizytą u onkologa oraz na zabiegi chemioterapii i korzystam z uprzejmości sąsiadów. Niestety nie jestem w stanie zapłacić chociaż za paliwo - wprawia mnie to w zakłopotanie i dyskomfort psychiczny. Nie wiem, jak długo to potrwa i jak długo sąsiedzi będą mnie dowozić do przychodni i odwozić do domu, ponieważ jest to kłopotliwe z uwagi na czas oczekiwania podawania chemii. Po zaaplikowaniu chemii mam złe wyniki krwi - zgodnie z zaleceniem lekarza muszę wypijać drinki proteinowe, stosować odżywki niezbędne na jej poprawienie. Gdy wyniki są złe, wypadam z programu otrzymania chemii, co automatycznie wydłuża czas leczenia i zwalczenia raka. Jest mi bardzo ciężko i potrzebuję pomocy w kwestii opłacenia transportu na wizyty lekarskie, na pobrania krwi do badań oraz wyjazdy do szpitala na podanie chemii, a także na zakup zalecanych przez lekarza środków farmakologicznych w celu uzyskania lepszych wyników krwi, by leczenie przebiegało sprawnie i bez przesunięć. Z góry dziękuję za okazaną pomoc i zrozumienie. Janina Rodkiewicz

2 790 zł z 12 000 zł
23%
Henryka Kruszyk, Toruń

Pomóż pani Heni pokonać raka - zbiórka na leczenie emerytowanej nauczycielki chemii

Drodzy Przyjaciele, dziś zwracamy się do Was z ogromnym sercem i apelem o wsparcie dla naszej niezwykłej bohaterki – Pani Heni. Pani Henia, emerytowana nauczycielka chemii, od lat dzieliła się swoją wiedzą i troską o innych. Teraz to my możemy pomóc Jej w walce z potężnym przeciwnikiem – rakiem piersi. Historia Pani Heni to historia odwagi, determinacji i nieustannej walki. Trzykrotnie stanęła twarzą w twarz z rakiem i trzykrotnie podjęła heroiczne starcie. Jednak los nie oszczędzał naszej bohaterki. Na początku tego roku diagnoza przerzutów do wątroby stała się bolesną rzeczywistością. Pani Henia przez całe swoje życie poświęcała się edukacji, zarówno w szkole, jak i poza nią. Jako nauczycielka chemii, nie tylko przekazywała wiedzę młodym umysłom, ale także prowadziła kampanie profilaktyczne dotyczące raka piersi, zachęcając kobiety do regularnych badań. Działała na rzecz społeczności i kształtowała przyszłość. Pani Henia to nie tylko nauczycielka. To matka dwójki dzieci i ukochana babcia dla dwójki wnuków. Niestety, tragiczna strata najstarszego syna w marcu tego roku sprawiła, że codzienne wyzwania stały się jeszcze większe. Teraz Pani Henia potrzebuje naszej pomocy. Nowoczesne leki mogą dać Jej szansę na zwycięstwo. Największą nadzieję daje nierefundowane leczenie, jednak koszt jednej dawki wynosi ogromne 25 000 PLN. Pani Henia pokryła już koszty pierwszych trzech dawek z własnej kieszeni i dzięki wsparciu rodziny. Teraz zwraca się do nas z prośbą o pomoc. Droga Społeczności, mamy okazję stać się częścią tej niezwykłej historii, która łączy naszą siłę i miłość w działaniu. Chociaż nie możemy cofnąć czasu ani zastąpić straconego, możemy pomóc Pani Heni w walce o każdy kolejny dzień. Wasza hojność i wspaniałomyślność mają moc odmieniania losów. Każda złotówka przekazana na zbiórkę to krok w kierunku szansy na życie, na godziny spędzone z bliskimi, na chwile radości i miłości. Razem możemy pokonać raka!

65 657 zł z 75 000 zł
87%
Lidia Wesołowska, Jastrzębie Zdrój

Koszty leczenia onkologicznego

Nazywam sie Lidia Wesołowska. Mam zaawansowanego raka piersi oraz dużo chorób towarzyszących. Wiele lat pracowałam jako pielęgniarka i pomagałam ludziom. Kocham ludzi i życie, dlatego nie chcę poddać się chorobie i walczę. Moja emerytura (1700 zł) nie wystarcza mi na podstawową egzystencję. Mam problemy z samodzielnym poruszaniem się. Mieszkam sama i na koszty leczenia onkologicznego po prostu nie starcza mi pieniędzy (mam wiele dodatkowych schorzeń, których leczenie jest także obciążeniem finansowym). Zdarza się, że muszę dokonywać wyboru, czy kupię sobie żywność, czy opłacę czynsz, czy kupię leki. Z góry dziękuję za okazane mi serce.

585 zł z 10 000 zł
5%
Ewelina Kwiatkowska-Tabaczyńska, Łódź

Moje leczenie i wsparcie onkologiczne!

Witam Was serdecznie, mam na imię Ewelina, jestem kobietą pełną pasji, miłości do ludzi, zwierząt, która niczym tornado wprowadza chaos, ale tylko ten pozytywny. Mam 46 lat. Mówi się, że życie rozpoczyna się po 40-stce, ale takiego scenariusza nie przewidziałam... W ubiegłym roku, w czerwcu usłyszałam diagnozę - nowotwór złośliwy piersi. Niestety po kolejnych badaniach okazało się, że jest z przerzutami do kości. Mój świat się zatrzymał, a ja nie mogłam przestać płakać. Dopiero najstarszy z trójki dzieci syn swoją twardą postawą wymógł moje uspokojenie. Przeszłam na tryb zadaniowy. Miałam i mam na celu pokonać "dziada", bo tak go nazwałam. Zakwalifikowano mnie do chemioterapii w tabletkach. Co trzy miesiące wykonywane mam badania, takie jak: scyntygrafia kości, rtg klatki piersiowej, usg brzucha i inne. Choruję na Hashimoto, które często rozregulowuje mój orgaznizm. Jestem pod stałą opieką endokrynologa, kardiologa i innych specjalistów. Aby odbudować zniszczenia, jakich dokonał "dziad" w kościach, raz w miesiącu otrzymuję wlewy z kwasu zoledronowego. Raz w miesiącu otrzymuję również podskórnie implant - Reseligo, który ma za zadanie utrzymać mnie w stanie endometriozy. Badania, wizyty, leki oraz konieczność rehabilitacji generuje duże koszty. Moją ogromną pasją są książki, promowanie literatury i autorów. Mam swój kącik Zaczytana Ewelka, gdzie dzielę się tą miłością. Mam w domu trzy rozmerdane ogony, które zawsze wywołują uśmiech na mojej twarzy. Do tej pory to ja często pomagałam innym, współtworzyłam projekt "Podaruj Uśmiech", w którym pozyskiwaliśmy książki, aby przekazać je dla podopiecznych Domów Dziecka, Domów Opieki, na oddziały szpitalne i nie tylko. Uważam, że mam jeszcze wiele do zaoferowaniu światu, a dzięki Waszej pomocy z pewnością dojdę do wyzdrowienia. Z góry dziękuję za Wasze wsparcie i pomoc!

50 555 zł z 60 000 zł
84%
Renata Ławniczak, Pleszew

Pomóż mi wygrać z nowotworem

Mam na imię Renata, mam 52 lata, pochodzę z Pleszewa, małej miejscowości w Wielkopolsce. Do stycznia tego roku moje życie biegło w pośpiechu: pomoc mężowi, który ma l grupę inwalidzką, dom, obiad oraz inne codzienne obowiązki. Utrzymywaliśmy się tylko z MGOPS. Aż tu nagle jak grom z jasnego nieba spadł na mnie cios od życia w postaci nowotworu złośliwego jajnika . Raptem moje życie zaczęło toczyć się pod dyktando choroby: badania, tomografy, itd. Trafiłam do Wielkopolskiego Centrum Onkologicznego w Poznaniu, gdzie rozpoczęła się moja walka z rakiem i czasem jednocześnie. Na początku była to walka samej ze sobą, a później dzięki najbliższym, dzieciom podjęłam, najtrudniejszą jak do tej pory, walkę z moim wrogiem. Teraz jestem po operacji laparoskopowej i pobraniu materiału (biopsji) z otrzewnej. 03.04.2023 r. jadę do Poznania na kontynuację leczenia, czyli pierwszą chemioterapię. Po niej będą dwie kolejne, a następnie badania tomografem klatki piersiowej, jamy brzusznej i miednicy. Jeśli lekarze zadecydują o możliwości operacji usunięcia guza wraz ze wszystkim co trzeba i co złe, to czeka mnie jeszcze chemioterapia po operacji. Tak to wygląda. Dlatego jeśli ktokolwiek może wesprzeć moją zbiórkę, byłabym bardzo wdzięczna. Potrzebuję środków głównie na dojazdy oraz leki, aby móc walczyć z tym jakże groźnym wrogiem. Chciałabym jeszcze pożyć, wspierać męża, którego bardzo kocham, no i oczywiście moje drogie dzieci. Czy to tak wiele prosić o życie? Ja kocham żyć i błagam, by było to możliwe jak najdłużej... Renata z Pleszewa

490 zł z 10 000 zł
4%
Ewa Kułakowska, Pisanica

Ratujmy życie

Od ponad roku zmagam się z nowotworem złośliwym z przerzutami. Proszę ludzi dobrej woli o wpłaty, ponieważ brakuje mi środków na dojazdy i leki.

10 315 zł z 20 000 zł
51%
Janina Oczkowska, Łętownia

Zbiórka na leczenie

Jestem Janina, mam 57 lat. O chorobie dowiedziałam się w kwietniu 2021 roku. Zachorowałam na nowotwór odbytnicy. Jestem w trakcie chemioterapii. Niestety zdiagnozowano też przerzuty na płuca i do nerki. Mam założoną stomię oraz cewnik DJ do prawej nerki. Przeszłam 12 serii chemioterapii i w dalszym ciągu jestem na tym leczeniu. Liczę na pomoc dobrych ludzi i z góry bardzo dziękuję za każdą wpłatę, która pomoże mi ponieść codzienne koszty związane z leczeniem.

5 264 zł z 15 000 zł
35%
Jadwiga Jakubowska, Racibórz

Proszę Państwa o wsparcie finansowe, abym mogła dalej żyć!

We wrześniu 2016 r. wykryto u mnie szpiczaka mnogiego - jest to nieuleczalny nowotwór złośliwy. Zaczęłam się leczyć w Chorzowie, ale było to za daleko od mojego miejsca zamieszkania i musiałam zrezygnować z leczenia z powodu wysokich kosztów. Po dłuższym czasie zaproponowano mi leczenie w Rybniku, czyli bliżej mojego domu. Podjęłam się terapii, bo inaczej nie miałabym żadnych szans na przeżycie. Jestem miłą i pogodną osobą, mimo iż los mnie ciężko doświadczył w życiu. A ostatnio doświadczył jeszcze bardziej... W październiku 2021 straciłam partnera, który pomagał mi, ale niestety sam zmagał się z problemami zdrowotnymi. Żeby wychodzić z domu, zaczęłam korzystać z wózka. Mieszkam teraz tylko ze swoim pieskiem, który jest dla mnie bardzo ważny, on stał się moim najwierniejszym przyjacielem i towarzyszem w tych trudnych dla mnie chwilach. Teraz dla niego staram się nie poddawać. Moje leczenie przebiegało w ten sposób, że wykonano mi badania i pobrano moje własne zdrowe komórki szpiku, a w październiku2017 r. miałam je przeszczepione. Następnie były badania, mocna chemia i obawa, czy ten przeszczep się przyjmie. Na szczęście się udało! Mam masę dodatkowych schorzeń, m.in. choruję na niezłośliwego guza nerki i mam usuniętą jedną nerkę. Mam problemy z płucami i astmę oskrzelową. To wszystko czasami wydaje mi się ponad moje siły, ale staram się nie poddawać mimo tego, iż bardzo podupadłam na zdrowiu psychicznym i fizycznym. Do końca życia czeka mnie jednak leczenie i rehabilitacja. Koszty te przerastają moje możliwości finansowe. Dlatego serdecznie proszę Państwa o pomoc. Proszę Państwa o wsparcie finansowe, m.in. na leki, transport, i zabiegi rehabilitacyjne. Nie proszę Państwa o wiele, każda złotówka się liczy.

243 zł z 10 000 zł
2%
Józef Kachnowicz, Orneta

Zbieram środki na dalsze leczenie

Nazywam się Józef Kachnowicz, mieszkam w Ornecie - w niewielkim miasteczku w woj. warmińsko-mazurskim, mam 71 lat. W marcu 2020 r. zdiagnozowano u mnie raka złośliwego pęcherza moczowego. Guz był wielkości kilku centymetrów. W przeciągu paru miesięcy - od wiosny do jesieni 2020 roku byłem leczony chemią w Klinice Onkologii i Immunoterapii w Szpitalu w Olsztynie. Leczenie na tę chwilę zostało pozytywnie ocenione przez mojego lekarza prowadzącego i guz na razie zginął. Niestety leczenie chemiczne spowodowało skutki uboczne. Moja tarczyca przestała działać i w związku z tym mam problem ze sztywniejącymi mięśniami, co ogranicza możliwość poruszania się. Dodatkowo nerki źle funkcjonują, organizm jest zanieczyszczony i uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Wyniki krwi niestety są coraz gorsze. Razem z małżonką jesteśmy emerytami ze skromnymi dochodami. Liczę na pomoc na dalsze leczenie specjalistyczne. Standardowy czas oczekiwania na lekarza specjalistę jest obecnie mocno wydłużony. Niestety czekanie na leczenie skutków ubocznych chemioterapii w moim przypadku oznacza złe rokowania. Liczę na pomoc finansową, która umożliwiłaby mi opłacenie dojazdów do lekarzy specjalistów oraz dalsze leczenie, jak również sfinansowanie konkretnych leków. Pozdrawiam wszystkich ludzi o dobrym sercu i wszystkim życzę zdrowia!

20 242 zł z 30 000 zł
67%
Ewa Zemła-Furca, Katowice

By zdrową być

W styczniu otrzymałam druzgoczącą diagnozę. Mam "to" i muszę poddać się leczeniu. Pierwszy szok, odrętwienie, przerażenie... Podjęłam walkę. Dla siebie, dla dzieci, dla bliskich. Jestem już po drugiej chemii. Każdą opłaciłam fatalnym samopoczuciem, rozbiciem i zwątpieniem. Kolejne przede mną. Nie tracę nadziei, choć to trudne. Zbiórka ma pomóc w powrocie do zdrowia, bo wierzę, że z "tym" można wygrać. Nie wiem, czy zebrana kwota będzie wystarczająca. Nie wiem też, czy Waszewsparcie wykorzystam w całości, bo być może nie będzie takiej potrzeby, ale na pewno zebrane środki pomogą wtedy komuś innemu. 1,5% podatku to pomoc bardzo istotna dla wszystkich potrzebujących, a nieobciążająca dla darczyńców, więc przekaż mi, proszę, swoje 1,5%, bo w ten sposób pomagasz mi wygrać tę nierówną walkę.

200 zł z 10 000 zł
2%