Zbiórki

Agata Kaczmarczyk, Bielsko-Biała

Zbiórka na leczenie onkologiczne Agatki

Agatka to moja koleżanka z pracy, kochająca Mama dwóch cudownych chłopaków - dziewięciolatka i pięciolatka. Agatka to wspaniały pedagog i wrażliwy człowiek, któremu w wieku 38 lat przyszło stoczyć walkę z nierównym przeciwnikiem. W sierpniu 2024 usłyszała od lekarza informację - rak - diagnoza, która zabiera nie tylko zdrowie, ale także plany i marzenia, która odziera z poczucia bezpieczeństwa i ogranicza możliwości finansowe. Choroba onkologiczna generuje koszty, o których się nie mówi. Zebrane środki zostaną przeznaczone na niezbędne leki, suplementy, wizyty lekarskie, pokrycie kosztów transportu oraz wszystko to, co nie jest w naszym kraju refundowane. Agatka potrzebuje również finansów na konsultacje w innych ośrodkach - w Polsce i za granicą.

318 zł z 30 000 zł
1%
Anzhela Riabtseva, Warszawa

Rak to nie koniec

299 zł z 30 000 zł
0%
Agnieszka Rutkowska-Rock, Przasnysz

Zbiórka na leczenie

W październiku 2024 podczas rutynowej kontroli wykryto u mnie torbiel na jajniku, którą usunięto miesiąc później. Niestety zmiana okazała się nowotworem złośliwym. W lutym przeszłam rozległą operację (przerzuty do węzłów chłonnych, drugiego jajnika, sieci większej). W chwili obecnej oczekuję na rozpoczęcie chemioterapii. Ze względu na stopień zaawansowania choroby dużą nadzieję pokładam w leczeniu immunoterapią w ośrodkach w Niemczech lub na Łotwie. Bardzo dziękuję za wsparcie.

50 295 zł z 80 000 zł
62%
Tomasz Barwik, Słupsk

Pokonać raka - zbieram środki na leczenie

Mam na imię Tomek i w styczniu tego roku zachorowałem na raka prostaty. To było dla mnie ogromnym ciosem, nie do uwierzenia. Przed chorobą nie liczyłem dni tak, jak teraz. Żyłem, śmiałem się, martwiłem się z różnych powodów - po prostu żyłem pełna piersią. Od kiedy mam zdiagnozowanego raka, wszystko jest inne. Nigdy bym nie przypuszczał, że będę miał nowotwór i że moje życie się powoli kończy. Mam córeczkę w wieku 11 lat oraz narzeczoną, z którą teraz planujemy ślub. Każdy dzień z nimi jest dla mnie taki piękny i chciałbym, żeby takich dni w moim życiu było jeszcze dużo. Dlatego zbieram pieniądze w fundacji na lekarstwa, badania, konsultacje i dojazdy. Żeby wygrać z rakiem i go pokonać! Na świecie są leki, które coraz skuteczniej niszczą nowotwory. Ogromnych sił dodaje mi moja narzeczona oraz córeczka. Chcę widzieć, jak rośnie i być przy niej, póki nie stanie się dorosła. Dziękuję za każdą złotówkę, którą dostanę, aby pokonać raka!

237 zł z 30 000 zł
0%
Ilona Szolc, Bytom

Pomoc w finansowaniu dalszego leczenia onkologicznego

Mam na imię Ilona i mam 64 lata. Jestem osobą bardzo pogodną i aktywną, jednak w jednej chwili moje życie wywróciło się do góry nogami. Dokładnie w czerwcu 2024 r. podczas kontrolnych badań lekarz zauważył niepokojące zmiany w piersi prawej i lewej i skierował mnie na kolejne badania diagnostyczne, które niestety wykazały raka zrazikowego z przerzutami do węzłów chłonnych. W sierpniu zostałam poddana leczeniu operacyjnemu dwóch piersi z usunięciem guzów oraz marginesem części węzłów chłonnych. W kolejnych miesiącach rozpoczęłam chemioterapię, obecnie jestem w trakcie radioterapii i hormonoterapii. Obecnie wymagam stałej rehabilitacji mającej na celu zniwelowanie skutków pooperacyjnych, a w perspektywie kilku miesięcy planowane jest leczenie innowacyjnym lekiem, który na razie jest nierefundowany. Dodatkowo codzienne dalekie dojazdy na radioterapię pochłaniają czas i dodatkowe środki finansowe. Bardzo chciałabym wrócić do swojej dawnej sprawności i spędzać czas z moją ukochaną rodziną, nie musząc martwić się o kolejny dzień. Dlatego też serdecznie proszę o możliwość wsparcia, a za każdą udzieloną pomoc ogromnie dziękuję!

223 zł z 30 000 zł
0%
Elżbieta Herós, Poznań

Elżbieta walczy z rakiem trzustki - prosimy o pomoc w leczeniu

Ratujmy naszą Mamę - Elżbietę, która walczy z nowotworem trzustki! Nasza mama Elżbieta ma 57 lat. W lutym 2025 roku zdiagnozowano u niej złośliwy nowotwór trzustki i dwunastnicy. To jedna z najcięższych i najgorzej rokujących chorób nowotworowych. Życie naszej rodziny zmieniło się w walkę o każdy dzień. W grudniu 2024 zaczęły się u mamy silne bóle kręgosłupa. W lutym trafiła do szpitala z podejrzeniem wrzodów. Niestety 28 lutego wykryto guz. Mama 11 marca przeszła operację obejścia przewodu pokarmowego, a z pobranego wycinka potwierdzono nowotwór złośliwy. Mama bardzo cierpi i jest mocno osłabiona. Porusza się na wózku inwalidzkim, cierpi na ciężką anemię, ma stały dren przezskórny do odprowadzania żółci do worka na zewnątrz organizmu. Większość czasu spędza w łóżku i potrzebuje codziennej pomocy. Lekarze zaproponowali leczenie paliatywne, czyli jedynie łagodzenie objawów. My, rodzina, nie zgadzamy się na to. Chcemy walczyć o życie mamy, szukamy innych, realnych metod przedłużenia życia, poprawy komfortu i możliwego zatrzymania choroby. Obecne leczenie to nasza codzienna walka o nadzieję i względną stabilizację choroby. Miesięczny koszt wydatków z tym związanych wynosi ponad 4 500 zł. To kwota, której nie jesteśmy w stanie udźwignąć samodzielnie. Co dalej ? Chcemy spróbować metody NanoKnife. Jeśli stan mamy się poprawi, chcemy zakwalifikować ją do zabiegu NanoKnife. To nowoczesna, małoinwazyjna metoda niszczenia komórek nowotworowych za pomocą impulsów elektrycznych. Jest szczególnie skuteczna przy guzach w trzustce. Niestety, nie jest refundowana przez NFZ, a koszt w Polsce wynosi od 50 000 do 70 000 zł. Rodzina - my - jesteśmy z mamą. Mama i tata byli zawsze wspaniałymi ludżmi, oboje całe życie ciężko pracowali. Adoptowali mnie, a pięć lat później moją młodszą siostrę. Dali nam wszystko: dom pełen ciepła, miłości, szacunku i bezpieczeństwa. Rodzice są osobami o wielkim sercu. Pomagają innym, biorą udział w zbiórkach. Nigdy nie odwracają się od cierpienia. Dziś to najbardziej nasza mama potrzebuje pomocy, a my chcemy ją uratować. Niestety tata również poważnie zachorował. Po rozległym zawale w 2009 roku przyznano mu pierwszą grupę inwalidzką. Cierpi na cukrzycę, bierze leki, nie pamięta i nie rozumie sytuacji. Rodzice próbują opiekować się sobą wzajemnie, ale nie są już w stanie. Dlatego prosimy Was o pomoc. Zbieramy środki na: - leki i suplementy - badania i wizyty lekarskie - transport medyczny i opiekę domową - worki stomijne oraz artykuły higieniczne - możliwe wdrożenie terapii NanoKnife Każda złotówka ma znaczenie. Każde udostępnienie zwiększa szansę na ratunek. Dziękujemy za Wasze wsparcie, za obecność i serce <3

130 zł z 30 000 zł
0%
Konstanty Stepaniuk, Białystok

Potrzebne środki na zabieg Nanoknife

Jestem pełnomocnikiem Konstantego i zgłosiłam go do Fundacji, bo jest w bardzo trudnej sytuacji. Do momentu rozpoznania choroby nowotworu złośliwego prostaty mieszkał i pracował w warsztacie samochodowym razem z synem. W trakcie choroby syn nie opiekował się ojcem i nie wspierał finansowo, a wręcz przeciwnie - zażądał notarialnego przepisania domu w całości. Po odmowie ojca wyprowadził się z synową pozostawiając samego w chorobie bez środków do życia. Konstanty został opuszczony przez rodzinę i mieszka sam. Jest po rozwodzie od 14 lat. Po pierwszej operacji w Bydgoszczy były komplikacje, które spowodowały dłuższą niezdolność do pracy. Następstwem tego była kolejna operacja w Białymstoku. Po niecałym w badaniu MR wykazano wznowę nowotworu w okolicy szyi, pęcherza i odbytnicy. Daje to bóle, ciągle infekcje, trudności z oddawaniem moczu oraz zaleganiem moczu w pęcherzu. W tym przypadku klasyczna metoda leczenia radioterapią daje duże prawdopodobieństwo powstania wielu powikłań m.in. przetoki, nietrzymania moczu, krwawienia, uszkodzenia nerwów pęcherza, itd., co spowoduje brak możliwości wykonywania pracy zawodowej i potrzebę opiekuna w życiu codziennym. Według opinii lekarza onkologa i urologów zalecaną metoda leczenia jest Nanoknife. Urolog w klinice Klara zakwalifikował Konstantego na operację, która jest jedyną możliwą metodą, jaką można zastosować w tym przypadku ze względu na okolice zmian chorobowych. Nanoknife nie powoduje takich powikłań, bo jest metodą małoinwazyjną. Metoda ta zapewnia powrót do normalnego życia i pracy. Po radioterapii minimalny okres niezdolności do pracy to 6 miesięcy, jeśli nie będzie dodatkowych powikłań. Jednak Nanoknife to kosztowna operacja, na którą nie stać Konstantego, ponieważ sytuacja życiowa doprowadziła do kłopotów finansowych. Konstanty jest osobą niepełnosprawną, mimo to w miarę możliwości wykonuje drobne prace w warsztacie, w którym sam pracuje. Rodzina z Konstantym nie utrzymuje żadnego kontaktu. Jest zdany sam na siebie. Operacja daje daje duże szanse na wyzdrowienie, jednak nie jestem w stanie sfinansować w całości kosztów operacji. Zwracam się z prośbą o pomoc wsparciu finansowym na operację, która jest zaplanowana na dzień 15.01.2020 roku. PS. Z powodu braku środków finansowych Konstanty oczekuje na operację w innym terminie. Dziękujemy!

14 036 zł z 45 000 zł
31%
Ligia Tuszyńska, Warszawa

Udało się osiągnąć cel zbiórki i przeprowadzić leczenie!

Dziękujemy za wpłaty! Zakończyłam leczenie Pertuzumabem zakupionym dzięki Państwa wpłatom. ****************************************************************************** Moja nagła choroba, złośliwy nowotwór piersi z przerzutami do węzłów chłonnych wymaga chemioterapii lekiem Pertuzumab, który w moim przypadku nie jest refundowany przez NFZ. Aby uwolnić się od nowotworu, jestem zmuszona prosić o wsparcie. Koszt terapii pierwszego etapu wynosi 80 tysięcy zł. Będę wdzięczna za każdą pomoc finansową na moją zbiórkę w Fundacji „ALIVIA”.

48 994 zł z 80 000 zł
61%
Stanisław Majchrowski, Ożarów Mazowiecki

Dla Staśka

Cześć, jestem Stanisław i mam 63 lata. Nigdy na nic poważnego nie chorowałem, no może poza katarem, który największego twardziela jest w stanie pokonać, dlatego diagnoza "nowotwór złośliwy innych nieokreślonych dużych gruczołów ślinowych - ślinianka podżuchwowa - rak przewodowy ślinianki HER2-dodatni CS IV" była szokiem dla mnie i rodziny. Ten rzadki, ale mega agresywny nowotwór w przeciągu trzech miesięcy dał przerzuty do węzłów chłonnych po obu stronach szyi, w jamie brzusznej i płucach. Po 6 cyklach wycieńczającej immunochemioterapii postęp choroby udało się zatrzymać. Przyjmowanie leków przeciwnowotworowych spowodowało uszkodzenie układu nerwowego. Codziennie towarzyszy mi ból neuropatyczny: przeszywający, piekący, rozrywający ból nóg i rąk, który skutecznie ogranicza moją ruchowość. Zawsze byłem aktywny fizycznie, teraz jestem pod stałą opieką Poradni Leczenia Bólu. Mój przypadek jest nieoperacyjny. Tylko systematyczne (co trzy tygodnie) przyjmowanie nierefundowanego leku daje mi szansę na dalsze życie. Marzę o tym, by widzieć jak dorasta mój wnuk Janek, jak układa się życie jego mamy, a mojej córki Moniki, być na ślubie i cieszyć się szczęściem mojej młodszej córki Kasi, być mężem i przyjacielem dla mojej żony Doroty, połazić po górach, co uwielbiam. Każdy z nas ma swoje życie, rodzinę, przyjaciół, pracę, swoje pasje i marzenia. Jest to naturalne, można by powiedzieć oczywiste. Dopiero w obliczu choroby dociera do nas, że to co wcześniej było oczywiste, teraz stanowi dla nas wyzwanie. Ja mam o co walczyć, a Wy możecie mi w tym pomóc. Ogromnie dziękuję za wsparcie i przekazanie innym informacji o zbiórce. Stasiek

18 775 zł z 50 000 zł
37%
Justyna Łucka, Dąbrowa Górnicza

Operacja zespolenia limfatyczno-żylnego, rehabilitacja, wizyty lekarskie, sprzęt specjalistyczny, dojazdy do jednostek medycznych.

Kochani Darczyńcy, postanowiłam zaktualizować zbiórkę! Czasami na drodze do zdrowia pojawiają się trudności, u mnie jest to obrzęk limfatyczny, który nie tylko jest bolesny, ale też wpływa na ruchomość ręki. Usunąć go może tylko kosztowna operacja, której nie jestem w stanie opłacić sama. Wpłać dowolną kwotę i pomóż mi przejść przez raka. Postępujący obrzęk limfatyczny coraz bardziej utrudnia mi codzienne funkcjonowanie, dlatego też zdecydowałam się zaktualizować cel zbiórki i prosić Was o wsparcie i wpłaty na operację zespolenia limfatyczno-żylnego, aby zniwelować opuchliznę i zmniejszyć ból ręki.Z obrzękiem limfatycznym zmagam się od lipca 2023 r. Po kilku miesiącach rehabilitacji powiedziano mi, że obrzęk z dłoni już raczej nie zejdzie, a noszenie odzieży kompresyjnej może jedynie powstrzymać zwiększanie się opuchlizny.Jedyną opcją dla mnie jest operacja komercyjna, wierzę w to, że dzięki niej będę miała szansę na bardziej komfortowe życie. Zwracam się do Was z prośbą o pomoc - koszt takiej operacji to 30 000 zł, do tego dojdą koszty rehabilitacji i zakupu sprzętu medycznego.Niestety nie mam takich możliwości finansowych i sama nie jestem w stanie udźwignąć takiego wydatku. Pozwól powrócić mi do lepszego komfortu życia codziennego...Doceniam Wasze wsparcie i dziękuję za każdą wpłatę. ---

8 274 zł z 40 000 zł
20%
Paweł Nogaj, Poznań

Chemia pomogła, chcę walczyć dalej.

Nigdy nie paliłem papierosów, a mimo to w marcu 2019 po serii badań zdiagnozowano u mnie nietypowy, bardzo rzadki typ nowotworu: wielokomórkowy rak neuroendokrynny płuca w stopniu IV. Właśnie zakończyłem ostatni zaplanowany cykl chemioterapii, której celem było zwalczenie guza neuroendokrynnego na płucu i jego przerzutu do wątroby. Pierwszy ciężki etap kuracji mam już za sobą. Dzięki wsparciu moich najbliższych i przyjaciół udało mi się przetrwać ten czas. Jestem optymistycznie nastawiony do życia, wyniki ostatnich badań po terapii wyglądają również bardzo obiecująco (rozsiew nowotworu został zmniejszony). Teraz czas na to, by przystąpić do dalszej kuracji. Przede mną kilkumiesięczna rekonwalescencja i obserwacja efektów zastosowanej kuracji. Ten czas chcę spożytkować między innymi na zebranie środków na dalsze leczenie. Optymizmem napawa fakt, że ciągle powstają nowe leki, metody leczenia i zewsząd płyną informacje o ich coraz lepszej skuteczności. I wiecie co? To mnie jeszcze bardziej pozytywnie nakręca! Celem mojej zbiórki jest zdobycie środków na innowacyjną formę immunoterapii nierefundowanym lekiem. Koszt takiego leczenia to w przybliżeniu miesięcznie 40 000 PLN. Kwota zawrotna, dla mnie i moich najbliższych - nieosiągalna. Każda pomoc jest dla mnie bardzo wartościowa. Te ostatnie pół roku było niesamowite dla mnie. Dobre słowo, spotkanie z życzliwymi lekarzami i pielęgniarkami, korespondencja ze specjalistami z całego świata. Wszyscy bezinteresowni, bardzo dobrze do mnie nastawieni. To bardzo mi pomaga. Chce mi się bardzo działać dalej i nieśmiało prosić Was o wsparcie, zarówno finansowe, jak i duchowe. Dziękuję Wam bardzo.

8 135 zł z 40 000 zł
20%
Marek Ambroziak, Warszawa

Marek zbiera środki na leczenie szpiczaka poza granicami Polski

Nazywam się Marek Ambroziak, obecnie mam 47 lat, w 2012 roku zdiagnozowano u mnie szpiczaka mnogiego. To całkowicie zmieniło życie moje i mojej rodziny. Zdecydowałem się na nowatorskie leczenie, choć koszt terapii przekraczał możliwości mojej rodziny. Stąd prośba o pomoc. Zaczęło się niewinnie. W sierpniu 2012 roku podczas wakacji nad polskim morzem pojawił się ból w nogach. Zbagatelizowałem go, kładąc na karb zmęczenia. We wrześniu ból w nogach i kręgosłupie był już na tyle duży, że nie mogłem chodzić. W badaniu rezonansem magnetycznym wykryto patologiczne złamanie jednego z kręgów oraz fakt, że guz naciskał na rdzeń kręgowy. W październiku 2012 roku przeszedłem operację chirurgiczną, polegającą na tak zwanym odbarczeniu i stabilizacji kręgosłupa poprzez wprowadzenie łącznie 8 śrub w kręgi powyżej i poniżej złamanego kręgu Th11, na których z kolei zamocowano dwa pręty długości 15 cm. Operacja przeprowadzona została w ostatniej chwili, ponieważ zaczęły pojawiać się pierwsze niedowłady w prawej nodze (groził mi paraliż). W listopadzie 2012 roku, po specjalistycznych badaniach w Instytucie Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie, potwierdziła się wstępna diagnoza: szpiczak mnogi. To on doprowadził do zniszczeń w szpiku kostnym, głównie w kręgosłupie. Szpiczak mnogi to nowotwór złośliwy układu krwiotwórczego (szpiku), występuje znacznie częściej u osób w wieku 60-65 lat, tylko 3% pacjentów ma poniżej 40 lat. Choroba jest nieuleczalna. Mediana przeżycia chorych leczonych wysokodawkową chemioterapią, po której następuje autoprzeszczep komórek macierzystych, w 2003 roku była oceniana na średnio 4,5 roku w porównaniu do 3,5 roku dla osób leczonych standardowo. Obecnie stosowane nowatorskie leki (głównie w terapiach w USA) to szansa przeżycia (mediana) 10 lat i więcej. W Polsce czekała na mnie terapia wg „standardowego” schematu – będącego może i standardem na świecie, ale dobre kilkanaście lat temu. Terapia ta nie zawsze jest skuteczna i powoduje całą gamę skutków ubocznych. Szukaliśmy z żoną innych możliwości - w USA były prowadzone badania kliniczne wg zupełnie nowych schematów, z udziałem nowatorskich leków nowej generacji, niedostępnych w Polsce oraz w większości krajów europejskich. Na stronie Fundacji Centrum Leczenia Szpiczaka http://www.szpiczak.org/ można było przeczytać, że jest to „najaktywniejsze obecnie leczenie na świecie w szpiczaku mnogim”. A także: “Wyniki terapii chorych są imponujące. (…) Dr A. Jakubowiak pokazał, iż chorzy leczeni w pierwszej linii, którzy otrzymali taką terapię, osiągają w 62% całkowite głębokie remisje po terapii, zaś całkowita odpowiedź terapeutyczna wynosi aż 94%. A co najważniejsze to połączenie lekowe daje bardzo szybką odpowiedź w przeciągu 1-2 miesięcy od rozpoczęcia terapii. Leczenie to jest bardzo dobrze tolerowane z niewielkimi skutkami ubocznymi.” Udało nam się z żoną nawiązać kontakt z jednym z ośrodków prowadzących badania kliniczne, National Institutes of Health w Bethesda w stanie Maryland, który ostatecznie w lutym 2013 r. przyjął mnie na terapię. Niezwykłe było to, że pokrywane były zarówno koszty leków, jak i opieki medycznej, czy hospitalizacji (w innych ośrodkach, z którymi się kontaktowaliśmy opieka medyczna była płatna). Po naszej stronie nadal pozostawały wysokie koszty przelotów do USA oraz wynajęcia mieszkania. Wyniki terapii eksperymentalnej były więcej niż obiecujące – bardzo wysokie wskaźniki całkowitej odpowiedzi, czyli zaniku objawów choroby, na poziomie trzykrotnie wyższym niż przy terapii standardowej stosowanej w Polsce. Daje mi to nadzieję nawet na całkowite wyleczenie i to bez autoprzeszczepu komórek macierzystych – tak przynajmniej sugerowali lekarze amerykańscy. Sytuacja po terapii indukcyjnej (wrzesień 2013 roku) była bardzo optymistyczna. Udało się zatrzymać chorobę na wszystkich możliwych frontach: nie wykryto u mnie już żadnych, nawet śladowych, ilości białka monoklonalnego, wolne lekkie łańcuchy (białek) mieściły się w zakresie referencyjnym jak u osób zdrowych, po badaniu szpiku (biopsja) okazało się, że plazmocyty również mieszczą się w zakresie referencyjnym, po skanie całego ciała (metodą PET) - guzy w kościach poznikały, zostały rozpuszczone i wypłukane z organizmu. To oznaczało ścisłą całkowitą odpowiedź na leki (stringent complete response) – najlepszą, jaką można uzyskać w leczeniu nowotworów. A to wszystko właściwie bez żadnych skutków ubocznych. Po terapii wstępnej (8 miesięcy) nastąpiła tzw. terapia podtrzymująca – wymagająca przelotów co trzy miesiące przez okres 2 lat. Została zakończona w sierpniu 2015 roku. Po długim okresie remisji, w październiku 2019 r., zdiagnozowano u mnie nawrót szpiczaka. Dodatkowo, w tzw. międzyczasie, pojawiły się polineuropatie w nogach i rękach (objawiające się jak na razie drętwieniem stóp utrudniającym chodzenie). Mimo teoretycznie znaczącej poprawy leczenia w Polsce niestety w kraju ponownie nie mogę liczyć na odpowiednie leczenie – takie, które leczyłoby zarówno chorobę jak i nie pogłębiało polineuropatii. Dostępne są tzw. „programy lekowe”, do których się nie kwalifikuję… Historia lubi się powtarzać – znowu znalazłem badanie kliniczne poza granicami Polski – tym razem w klinice uniwersyteckiej w Pampelunie w Hiszpanii. Leczenie rozpocząłem 9 stycznia 2020, a jego zakończenie planowane jest na grudzień. Za każde, nawet najmniejsze wsparcie będę ogromnie wdzięczny. Chcę kontynuować wyzwanie związane z terapią w Hiszpanii dającą nadzieję na wyleczenie lub po prostu dłuższe życie z rodziną – także dla moich synów (starszy ma ukończone 15 lat, a młodszy 9, zdjęcie pochodzi z 2012 roku). Myślę, że moja historia jest dowodem, że po usłyszeniu diagnozy warto dokładnie sprawdzać jakie są opcje leczenia – bo bywają nowoczesne terapie, dostępne także dla Polaków, poza granicami naszego kraju. Naszym źródłem wiedzy okazała się strona http://clinicaltrials.gov/. Wierzę, że warto walczyć o najlepsze możliwe leczenie. Marek

117 689 zł z 150 000 zł
78%