Zbiórki

Ewelina Tyll, Sadki

Pokrycie kosztów leczenia (lekarstwa, dojazdy, rehabilitacja)

Mam na imię Ewelina. Mam 31 lat, jestem szczęśliwą żoną i matką dwuletniego syna. Mam cudowną rodzinę, która wspiera mnie i pomaga w każdej potrzebie. Mam dla kogo żyć i chcę cieszyć się szczęściem swojej rodziny najdłużej jak się da. W grudniu 2019 r. wykryto u mnie złośliwy nowotwór piersi - trójujemny. Obecnie jestem w trakcie cyklu chemioterapii, która potrwa pół roku, następnie mastektomia, radioterapia i rehabilitacja. Mieszkam 50 km od Centrum Onkologii w Bydgoszczy. Jestem w trakcie leczenia lekiem paclitaxel + karboplatyna, który przyjmowany jest w odstępach cotygodniowych. W związku z tym, że po przyjęciu leku jestem senna, muszę mieć ze sobą opiekuna. Potrzebuję środków na dojazdy do ośrodka leczenia, leki zapisane przez lekarza oraz na rehabilitację po operacji.

27 796 zł z 30 000 zł
92%
Darek Kapusta, Radom

Tata czwórki dzieci walczy z rakiem!

Mam na imię Darek. Niespodziewanie zachorowałem na nowotwór złośliwy: chłoniaka Hodgkina i życie mi się zawaliło. Mam 38 lat. Przed chorobą byłem zatrudniony jako pracownik budowlany. Dobrze nam się wiodło. Mam wspaniałą sześcioosobową rodzinę, której nie mogę teraz utrzymać. Byłem jedynym żywicielem rodziny. Żona nie pracuje, ponieważ nasza najmłodsza córeczka Magdalena ma rok i 4 miesiące. Sześcioletnia Natalia idzie od września do zerówki, Adaś ma 10 lat i Maja, która w grudniu skończy 14 lat. Nasz budżet wynosi 3500 zł. Po opłaceniu bieżących rachunków zostaje nam 1800 zł na życie. Moją największą pasją jest wędkowanie, chciałbym mieć siłę, by znów pójść na ryby jak również wrócić do pracy, ponieważ jestem pracoholikiem. Bardzo mi tego brakuje, ale stan zdrowia mi na to nie pozwala. Zbiórka pomogłaby mi w dojazdach na leczenie, jak również zakupieniu potrzebnych leków.

5 618 zł z 8 000 zł
70%
Grzegorz Szlęzak, Baranów Sandomierski

Dziękuję za wszystkie wpłaty! Na tę chwilę zawieszam zbiórkę.

Nazywam się Grzegorz Szlęzak, mam 29 lat, pochodzę z Podkarpacia. Byłem chłopakiem pogodnym z planami na przyszłość - szkoła, studia i wspólne życie z ukochaną osobą. Aż tu lipiec 2013 r. spadł na mnie jak grom z jasnego nieba. Szpital, badania i diagnoza - chłoniak Hodgkin'a. Ośrodek w Rzeszowie i chemia ABVD, po paru podaniach nie było poprawy. Następny szpital - Brzozów i tu było leczenie ostrą chemią, po podaniu 2 cykli ESHAP nastąpiła poprawa i przeszczep autologiczny we Wrocławiu. Po nim czekały mnie jeszcze naświetlenia. Powtórne badanie PET było pozytywne, wszystko zostało wyczyszczone. Szczęście. Szykowałem się do powrotu do pracy, lecz mój lekarz chciał wykonać jeszcze badania i PET, na którym wyszedł mały guzek. Szczęście trwało pół roku. Koniec roku 2014 - szpital i chemia, VI cykli IGEV, po której uzyskano częściową poprawę, lecz to za mało. Po konsultacjach zapadła decyzja o zastosowaniu nowoczesnej terapii Brentuximab z klasyczną chemią bendamustyna. Po wielu bojach osiągnęliśmy cel i udało nam się sfinansować chemioterapię. Dziś jestem już po allogenicznym przeszczepie szpiku i są dobre prognozy na przyszłość. Niestety po przeszczepie jestem pod ciągłą kontrolą lekarzy z ośrodka przeszczepowego. Piszę niestety, bo koszty dojazdu i leki związane z przeszczepem są niestety duże. Dziękuję za wszystkie kwoty, które ludzie dobrego serca wpłacali i wpłacają. DZIĘKUJĘ. Grzegorz Szlęzak.

32 602 zł z 35 000 zł
93%
Piotr Wawrzynkowski, Żegań

Piotr potrzebuje wsparcia. Jego mama już wygrała!

Mam na imię Piotr i mam 33 lata. 4 lata temu dostałem diagnozę: nowotwór złośliwy, chłoniak Chodgkina ostatnie, IV stadium rozwojowe. Dzisiaj jestem po trudnym, rocznym leczeniu, które nie zostało bez skutków ubocznych. Przez 1 rok po leczeniu spałem, nie miałem siły na nic. Następne 2 lata też nie były łatwe. Dzisiaj czuję się dużo lepiej, jednak strach przed nawrotem powraca jak bumerang. Cały czas korzystam z terapii i dzięki wsparciu życzliwych osób, środki dostępne na koncie Alivii wykorzystuję na dojazdy i leczenie. Mam nadzieję, że spotkanie IV stopnia z chorobą jest już za mną i traumatyczne przeżycia będą za parę lat tylko wspomnieniem. Dziękuję z całego serca za wsparcie mojego leczenia:))))

32 564 zł z 35 000 zł
93%
Marian Sawczuk, Sarnaki

Marian wiele przeszedł. Teraz potrzebuje pieniędzy na leczenie.

Witajcie, nazywam się Marian Sawczuk. Mam 65 lat. Historia z moją chorobą rozpoczęła się w lipcu 2016 roku. Zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy jelita grubego. Wykonano zabieg operacyjny usunięcia guza w jelicie grubym. Słowo 'rak' totalnie mnie sparaliżowało. Był to podwójny wstrząs dla całej mojej rodziny, gdyż moja 32-letnia córka w tym czasie także chorowała na raka jelita grubego. Niestety zmarła na tę chorobę. Dlatego ja walczę z całych swoich sił, abym wyzdrowiał, bo chcę żyć, mam dla kogo - dla swoich kochanych wnuczków, żony, rodziny. Jestem świadom swojej choroby, tej strasznej choroby. Obecnie przyjmuję cykle chemioterapii. Przede mną kolejne badania stwierdzające, czy choroba postępuje dalej, czy się zatrzymała w rozwoju. Szukam skutecznych metod leczenia, które stosuje się w Polsce i za granicą. Niestety konsultacje, diagnostyka, leczenie w klinikach, dojazdy do placówek medycznych oraz zakup refundowanych i tych nierefundowanych leków to bardzo duży wydatek. W swojej walce potrzebuję Waszego wsparcia duchowego, ale także wsparcia finansowego, które umożliwi mi leczenie u specjalistów będących w stanie mi pomóc. Dziękuję.

32 418 zł z 35 000 zł
92%
Władysława Hajowa, Lubań

20 lat prowadziła firmę. Renta nie wystarcza jej na leczenie.

Mam na imię Władysława. Jestem żoną i mamą dwóch wspaniałych córek. Obecnie, z powodu choroby, przebywam na rencie. Do momentu diagnozy prowadziłam działalność gospodarczą i starałam się zapewnić rodzinie jak najlepszy byt. Niestety w sierpniu 2014 roku zdiagnozowano u mnie złośliwego raka jajnika. Przeszłam trzy poważne operacje oraz 9 kursów chemii. Miałam nadzieję, że to koniec mojej walki, że wygrałam... Niestety nowotwór uderzył ponownie w lutym 2016 roku, po 7-miesięcznej przerwie. To był dla mnie cios, przeszłam załamanie, ale w lutym również na świat przyszła moja długo wyczekiwana wnuczka, która dała mi siłę do dalszej walki. Sytuacja materialna mojej rodziny jest trudna, a całkowity koszt leczenia i dojazdów do kliniki na chemię znacznie przekracza mój rodzinny budżet, dlatego apeluję do Państwa o pomoc. Mam 58 lat, córki (22 i 34-letnią), które potrzebują mojego wsparcia, a takżeprawie 5-letnią wnuczkę, na którą tak bardzo czekałam. Po prostu chcę żyć, mam przecież dla kogo :) Proszę o pomoc i wsparcie finansowe, gdyż każda darowizna jest dla mnie szansą na poprawę efektywności mojego leczenia oraz przedłużenie życia. Z góry serdecznie dziękuję za pomoc! Z poważaniem, Władysława Hajowa

2 301 zł z 5 000 zł
46%
Renata Radzięta, Mszczonów

Dziękuję za wszystkie wpłaty! Na tę chwilę zawieszam zbiórkę.

Nazywam się Renata Radzięta, choruję na raka piersi Her2 (3+) Ile warte jest ludzkie życie? Okazuje się, że bardzo dużo. W jednej chwili moje życie wywróciło się do góry nogami. Po usłyszeniu diagnozy moje życie nigdy już nie będzie takie samo. Okazało się, że nowotwór jest bardzo agresywny i wymaga natychmiastowego leczenia. Na szczęście istnieje lek, który może pomóc w pokonaniu nowotworu i powrocie do normalnego życia. Jest to lek o nazwie Perjeta. Może uratować mi życie, niestety w naszym kraju obowiązują procedury, które uniemożliwiają mi bezpłatne leczenie nim. Mimo pojawienia się leku na wrześniowej liście refundacyjnej, leczenie nim jest wciąż nierefundowane. W zeszłym tygodniu przyjęłam pierwszą, podwójną dawkę leku. Każda dawka kosztuje 12.000 zł. Czasu jest coraz mniej, ponieważ każdą dawkę trzeba przyjmować co trzy tygodnie, a łączny koszt takiej terapii przekracza możliwości finansowe naszej rodziny. Walka o życie trwa w każdej minucie. Fakt, że my, chorzy na raka musimy prosić innych o wsparcie jest przerażające i upokarzające. To niesprawiedliwe, że chorzy na raka muszą umierać, bo nie stać ich na leczenie, które powinno być dostępne dla każdego. Dlatego proszę o pomoc, bo tylko dzięki Wam, darczyńcom, będę mogła cieszyć się każdym kolejnym, przeżytym dniem.

37 228 zł z 40 000 zł
93%
Iwona Demuth, Pleszew

Jestem chora na raka jajnika

Choruję od 2015 r. na raka jajnika z przerzutami na otrzewną i przewód pokarmowy. Jestem już po dwóch operacjach HIPEC tj. po operacji chirurgicznego usunięcia nowotworu. W trakcie tej procedury do brzucha podawana jest gorąca chemia, która usuwa mikrozmiany. Operacje są skuteczne - ale nierefundowane! Jeden zabieg kosztował 30.000 zł. Obecnie mam trzecią wznowę, a co za tym idzie wizyty u lekarzy, badania, zakup leków, dalsze leczenie... Dziękuję wszystkim, którzy zdecydują się mnie wspomóc.

1 933 zł z 5 000 zł
38%
Aneta Dąbrowska, Warszawa

Na leczenie raka piersi potrójnie ujemnego z przerzutami

Dzień dobry :) Mam na imię Aneta, mam 48 lat i do niedawna byłam przekonana, że przezwyciężyłam chorobę nowotworową. Po raz pierwszy na raka piersi zachorowałam w 2015 roku - rak hormonozależny piersi lewej z przerzutem do węzłów chłonnych. Przeszłam chemioterapię przedoperacyjną (8 kursów co 2 tygodnie), następnie operację oszczędzającą i radioterapię (5 tygodni) oraz hormonoterapię przez 8 lat. Udało mi się wrócić do sił, pełni życia prywatnego i zawodowego. Po siedmiu latach, gdy sądziłam, że moja historia z rakiem już się zakończyła, usłyszałam diagnozę: rak piersi prawej, tym razem ten w powszechnej opinii najbardziej złośliwy, charakteryzujący się agresywnym przebiegiem, szybko dający przerzuty, o złym rokowaniu. Ponownie zastałam poddana operacji oszczędzającej, chemioterapii (tym razem 6 kursów co 3 tygodnie) oraz radioterapii. Leczenie zakończyłam w czerwcu 2023 r. z nadzieją, że choroba nie wróci. Niestety tak się nie stało, w lipcu 2023 stwierdzono przerzut do jajnika. Aktualnie czekam jeszcze na badanie PET-CT w celu wykluczenia, czy nie ma ognisk przerzutowych w innych częściach ciała (edit: PET nie wykazał innych zmian :)) Zostałam zakwalifikowana do chemioterapii - 12 wlewów co tydzień, którą rozpoczęłam dn, 29.10.2024 r. Cała moja uwaga kieruje się teraz w stronę odzyskania zdrowia. Do dnia dzisiejszego zmagam się ze skutkami ubocznymi poprzednich chemioterapii, w postaci, chociażby neuropatii rąk i stóp. Tym razem, aby nie pogłębiać neuropatii, chciałabym zakupić rękawiczki i skarpetki chłodzące do stosowania w czasie wlewów. Zebrane środki pomogą mi w zakupie wspomnianych rękawic i skarpet, badań specjalistycznych i leków. Wierzę, że nieodłącznym elementem walki z rakiem jest psychika, którą muszę mieć teraz wyjątkowo silną, aby pokonać tę chorobę. Pieniądze zebrane ze zbiórki pozwolą mi też w opłaceniu wizyty u psychoonkologa, sfinansowaniu terapii Simontonowskiej – jest to program psychoterapii stworzony w szczególności dla osób chorych na nowotwory, oraz we wzmocnieniu mojej psychiki, która po kolejnej diagnozie, rozpoznaniu choroby przerzutowej mocno podupadła. Zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie zbiórki na rzecz mojego leczenia onkologicznego. Z całego serca dziękuję za każdą pomoc i wsparcie finansowe. Wierzę, że Wasze dobro wróci do Was pomnożone. Dziękuję ♥️ Aneta

1 605 zł z 5 000 zł
32%
Paulina Dąbrowska, Brwinów

Na tę chwilę zawieszam zbiórkę. Bardzo dziękuję za Wasze wsparcie.

Mam na imię Paulina, mam 29 lat, od prawie 6 lat jestem szczęśliwą mężatką, a od 2,5 roku najszczęśliwszą mamą urwisa Tymka. Jestem młodą, aktywną zawodowo, pełną życia i planów dziewczyną, która uwielbia tańczyć. W sierpniu 2017 zupełnie przez przypadek, bo podczas codziennej kąpieli w prawej piersi znalazłam takie bardzo małe "coś", sama nie byłam pewna, czy to jakaś zmiana czy tylko mi się wydaje, a na pewno nie dopuszczałam nawet myśli, że to "coś" może okazać się czymś złym. Po miesiącu przy okazji kontrolnej wizyty u ginekologa pokazałam moje znalezisko, zlecono kontrolne USG piersi, zalecono profilaktyczną wizytę u onkologa (wizyta 13.10.2017 - żeby było śmieszniej, był to piątek), a po wizycie biopsja, ale to też tylko dlatego, że takie są procedury, bo na każdej z tych wizyt słyszałam, że to ma być tylko włókniak, coś niegroźnego. Niestety po 4 dniach od biopsji telefon ze szpitala: "Prosimy stawić się na wizytę jeszcze w tym tygodniu, są wyniki biopsji", a później to już tylko kolejne badania potwierdzające wstępną diagnozę i z każdą kolejną wizytą dochodziły kolejne cegiełki do tego i tak już ciężkiego plecaka. Początkowo nie dowierzałam, później czułam rozgoryczenie: "dlaczego właśnie ja?" i ogromny strach, że moje życie właśnie się kończy. Do tej pory czasami myślę, że to zły sen i trochę nie wierzę, że mam raka. Moje normalne życie i plany nagle musiałam odwiesić na lepsze czasy, a zamiast realizować plany o drugiej ciąży musiałam zacząć leczenie. Nie mogłam i chyba do tej pory nie mogę pogodzić się z tym, że to los zadecydował za mnie i moje życie nie może się toczyć według moich zasad, tylko jednak wszystko podporządkowane jest mojej chorobie. Dziś już wiem, że to małe "coś" to był i nadal jest złośliwy rak piersi z receptorami potrójnie ujemnymi (dla niewtajemniczonych taki trochę gorszy raczek) i jakby było mało, od stycznia 2018 wiem, że to, że zachorowałam to nie jednorazowy wybryk mojego organizmu, tylko genetyczne obciążenie, mam mutację genu BRCA1, która zwiększa ryzyko zachorowania na raka piersi w ciągu życia do 50-70% i zostanie ze mną już do końca. Od grudnia 2017 leczę się, przyjmuję chemię. Mój schemat to 16 wlewów, po chemioterapii czeka mnie operacja, bo trzeba wyciąć tego intruza. Początkowo miała to być operacja oszczędzająca, ale ze względu na mutację przede mną chyba najcięższa w życiu decyzja o obustronnej mastektomii z rekonstrukcją, usunięciu sobie piersi dla własnego zdrowia i komfortu dalszego życia. Właśnie na ten cel zbieram środki, dlatego znalazłam się w tym miejscu i proszę o datki, choć jest to cholernie trudne, bo zawsze starałam się być niezależna i proszenie o pomoc przychodziło mi z trudem, ale teraz chodzi o moje życie... Na NFZ mogę usunąć i zrekonstruować tylko chorą pierś, takie jest prawo... Zdrową pierś mogę usunąć i zrekonstruować tylko prywatnie. Profilaktyczna obustronna mastektomia w wieku 29 lat to nie jest moja fanaberia, to walka o normalne życie bez piętna choroby nowotworowej. Nie chcę mieć poczucia, że moje piersi są jak cykająca bomba, która w każdej chwili może wybuchnąć. Są to niestety bardzo kosztowne operacje, a my jesteśmy przeciętną rodzinką, oboje z mężem pracujemy, wychowujemy małego synka, przed zdiagnozowaniem choroby kupiliśmy nasze wymarzone mieszkanie, oczywiście na kredyt. Obecnie wykańczamy mieszkanie, co pochłania nasz niemal cały budżet domowy i po prostu nie stać nas na wyłożenie extra 50000 zł, bo z takimi kosztami trzeba się liczyć przy mastektomii z jednoczesną rekonstrukcją. Ja będę żyć, nie poddaję się i walczę, bo mam dla kogo żyć. Chcę wygrać z tą chorobą i chcę, żeby kolejne lata mojego życia nie upływały pod znakiem lęku, że choroba może jeszcze wrócić. Chcę ryzyko zmniejszyć do minimum. Wasz gest dobrej woli może mi w tym pomóc. Dziękuję!

56 559 zł z 60 000 zł
94%
Eugeniusz Cupiał, Wrocław

Proszę o pomoc w poniesieniu kosztów leczenia

Moja historia: od pięciu lat walczę z rakiem krtani. Udałem się do lekarza i diagnoza się potwierdziła. Usunięto mi krtań, węzły chłonne, tarczycę. Oddycham przez otwór w szyi - całkowita tracheostomia. Po chemii i radioterapii straciłem węch, smak, częściowo słuch, nie mówię. Obecnie stwierdzono u mnie zwężenie przełyku o jeden centymetr. Czekam na diagnozę, co dalej będzie. Mam 65 lat, przepracowałem 45 lat, jestem na emeryturze pomostowej. Codzienne opatrunki, lekarstwa, inhalacje i tak do końca życia - za wszystko muszę płacić 100%.

1 542 zł z 5 000 zł
30%
Anetta Kamedulska, Nieszawa

Nierefundowany lek

Cztery lata temu został u mnie wykryty nowotwór złośliwy jajnika z wtórnym nowotworem złośliwym otrzewnej i przestrzeni zaotrzewnowej. Po przejściu operacji usuwającej zmiany nowotworowe jestem w trakcie ciągłego leczenia chemią w Centrum Onkologii w Bydgoszczy. Niestety w związku z brakiem poprawy oraz niedawno wykrytą alergią na platynę jedynym sposobem na poprawienie mojego stanu i zbicie ciągle narastających markerów nowotworowych jest dodawanie innego leku do podawanej mi chemii. Lek ten jednakże jest w moim przypadku nierefundowany, a kwota 924,48 zł potrzebna co 21 dni przekracza moje obecne możliwości finansowe, stąd proszę o wsparcie.

5 605 zł z 9 243 zł
60%