Zbiórki

Violetta Markusik, Piekary Śląskie

Zbiórka na leczenie

Mam na imię Violetta i z całego serca proszę o Wasze wsparcie w mojej walce z rakiem piersi. Przeszłam już operację, intensywną chemioterapię i jestem w trakcie radioterapii oraz hormonoterapii. Choć to wszystko było ogromnym wyzwaniem, nadal nie mogę odetchnąć z ulgą – moja walka wciąż trwa. Pojawiła się dla mnie nadzieja na dodatkowe leczenie zbliżone do immunoterapii, które znacząco zwiększa moje szanse na pełne wyzdrowienie. Niestety, koszt tej terapii to aż 118 000 zł – około 3 000 zł miesięcznie przez trzy lata. Lek ten wciąż nie jest refundowany w Polsce, dlatego muszę zebrać całą kwotę samodzielnie. Każda wpłata, nawet najmniejsza, to dla mnie krok w stronę zdrowia i życia bez strachu. Proszę, pomóżcie mi stanąć na nogi i wygrać tę walkę. Jeśli możecie, udostępnijcie również tę zbiórkę – każda pomoc ma ogromne znaczenie. Z całego serca dziękuję za wsparcie, dobre słowo i nadzieję, którą mi dajecie. Violetta

18 182 zł z 118 000 zł
15%
Iwona Gutowska-Wojczuk, Olszewo-Borki

Leczenie raka jelita grubego za granicą

Nie spodziewałam się, że w tak młodym wieku będę musiała zmierzyć się z bardzo trudnym, bolesnym i śmiertelnym przeciwnikiem. Los mnie nie oszczędza. W grudniu 2021 roku zdiagnozowano u mnie nowotwór jelita grubego z przerzutami do wątroby i węzłów chłonnych. Od tamtej pory większość czasu spędzam w szpitalach na operacjach, chemioterapiach, radioterapiach, różnych zabiegach i konsultacjach. Robię wszystko, co tylko możliwe, aby przedłużyć sobie życie. Chciałabym cofnąć czas i wyeliminować z życia komórki nowotworowe, które mnie niszczą, zanim jeszcze rozprzestrzeniły się na dobre. Czy mam szansę wyzdrowieć? Chciałabym. Marzę o leku, który raz na zawsze uzdrowi mój organizm. Mam dwóch wspaniałych synów – jeden studiuje, a drugi uczęszcza do szkoły średniej. Chciałabym uczestniczyć w ich życiu i pomóc im w podejmowaniu ważnych decyzji. Diagnoza była dla mnie ogromnym szokiem, ale byłam tak zdeterminowana, że zrobiłam wszystko, aby pomóc jednemu synowi w przygotowaniach do matury oraz w dostaniu się na dzienne studia na Politechnice Warszawskiej, a także do akademika. Młodszy syn dostał się do liceum, a za 2,5 roku czeka go matura i wymarzone studia na AWF-ie. Bardzo chciałabym wspierać ich podczas tych istotnych chwil w ich życiu. Chciałabym żyć i wrócić do swojej kariery zawodowej. Sama ukończyłam architekturę wnętrz i na trzy miesiące przed diagnozą otworzyłam biuro projektowe, miałam wielkie plany zawodowe, a nagle wszystko runęło. Mam dopiero 44 lata, to nie czas na umieranie. Nawet nie mam możliwości wykonywania jakiejkolwiek pracy. Chciałabym projektować i malować obrazy, ale moja prawa dłoń, noga i kręgosłup nie pozwalają mi nawet na drobne prace. Walczę już ponad trzy lata, ale niestety choroba postępuje. W lutym 2022 roku rozpoczęłam chemioterapię. Pierwsza linia leczenia przestała działać po niespełna roku, druga linia po ponad roku. Następnie przeszłam na trzecią linię, do której otrzymywałam odpłatnie dodatkowy lek, za który płaciłam ponad sześć tysięcy miesięcznie. Niestety trzecia linia leczenia bardzo szybko przestała działać, co zmusiło mnie do zakończenia terapii w moim szpitalu powiatowym, ponieważ wyczerpałam wszystkie dostępne możliwości leczenia systemowego. Musiałam zmienić lekarzy prowadzących. Przeniosłam się do Bydgoszczy, gdzie lekarze zaproponowali mi terapię ratunkową RDTL, na którą otrzymałam zgodę z Ministerstwa Zdrowia. W oczekiwaniu na badania i nową chemioterapię guzy w moim organizmie się rozrosły... Przerzut doprowadził do złamania kręgosłupa. Straciłam władzę w prawej nodze i ręce. Poruszam się na wózku inwalidzkim i w gorsecie ortopedycznym. Ostatnia chemioterapia ratunkowa, którą teraz otrzymuję, na szczęście działa, co chwilowo zatrzymało rozwój choroby, ale dolegliwości nie ustępują. Najbardziej dokuczają mi bóle kręgosłupa i bioder oraz inne powikłania po leczeniu. Żadne leki przeciwbólowe nie pomagają. Ze zdrowej i sprawnej fizycznie kobiety stałam się w mgnieniu oka osobą niepełnosprawną, potrzebującą wsparcia. Aktualnie przechodzę ostatnią ratunkową linię leczenia systemowego dostępnego w Polsce. Jeśli i ta linia przestanie działać, pozostanie mi tylko płatne leczenie zagraniczne. Jestem już po pierwszych konsultacjach z fundacją, która zajmuje się wyszukiwaniem i organizacją leczenia na całym świecie. Koszty tego leczenia będą zależały od dopasowanych do mnie leków oraz ich skuteczności. Muszę mieć przygotowane pieniądze na konsultacje, ewentualne dodatkowe badania, opiekę fundacji (dostawy leków, pomoc w łagodzeniu dolegliwości i skutków ubocznych) oraz koszty leczenia onkologicznego. Wstępnie zakładamy koszt około dwustu tysięcy złotych. Nigdy nie myślałam, że znajdę się w sytuacji, w której będę prosić o pomoc finansową. Po ponad trzech latach bez dochodowej pracy i wydaniu wszystkich oszczędności na lekarzy, badania, leki oraz dojazdy do specjalistów nie jestem w stanie uzbierać na kosztowne leczenie zagraniczne. Dlatego proszę ludzi dobrej woli o odrobinę serca i wsparcie w tej trudnej walce.

97 356 zł z 200 000 zł
48%
Grażyna Mikułan, Miłakowo

Udało się otrzymać lek w ramach NFZ!

Witam, mam na imię Grażyna (53 lata), jestem mamą trójki dzieci (31, 27 i 17 lat) i babcią małej 7-miesięcznej Matyldzi. Moja choroba ujawniła się pod koniec lata 2018 roku, gdy wyczułam małe zgrubienie w piersi. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. W ciągu 3 tygodni mój guz urósł do wielkości 55x30 mm. Listopad 2018 roku - wynik badania histopatologicznego - zaawansowany nowotwór złośliwy piersi IV stopnia z przerzutami do węzłów chłonnych pachy. Kolejne badania oraz diagnozy były równie niepokojące. Na początku grudnia 2018 roku przeszłam skomplikowany zabieg chirurgiczny usunięcia segmentu prawego płuca. Wynik badania histopatologicznego - przerzuty do węzłów chłonnych śródpiersia. Ciąg tych trudnych dla mnie i rodziny wydarzeń przerwany został narodzinami upragnionej Wnusi, która obudziła we mnie siły i chęci do walki z chorobą. W moim przypadku jedyną możliwością leczenia nowotworu jest hormonoterapia, wspomagana nowatorskim lekiem o naukowo potwierdzonej skuteczności w hamowaniu rozwoju komórek rakowych. Lek ten z powodzeniem stosowany jest w krajach Europy Zachodniej oraz Stanach Zjednoczonych, w naszym kraju nie jest refundowany przez NFZ. Szczęśliwie, wiosną tego roku zakwalifikowałam się w Klinice Onkologii na darmową, 5-cio miesięczną terapię, która niestety dobiegła końca, gdyż mój limit się wyczerpał. Wiem, że lek działa. Guz w piersi zmniejszył się, a przerzuty przestały być widoczne w badaniach obrazowych. Wiem też, że nowotwór jest nadal, ale lek dał mi nadzieję, że mogę powstrzymać chorobę. Teraz zmuszona jestem zakupić lek indywidualnie. Bez Waszej pomocy nie jestem w stanie zakupić kolejnych dawek. Każdego miesiąca potrzebuję kwoty 10.000 zł. Termin zakupu upływa zawsze 10 dnia każdego miesiąca. Jest to dla mnie kwota nieosiągalna. Zawsze byłam osobą samodzielną i nigdy nie prosiłam o pomoc. Dziś, choć to osobiście bardzo trudne dla mnie, nie pozostaje mi nic innego, jak zwrócić się do Was, do ludzi o otwartym sercu i dobrej woli o pomoc i wsparcie finansowe. Za każde wsparcie bardzo dziękuję.

17 099 zł z 120 000 zł
14%
Robert Wojcicki, Opole

Robert 48 lat, rak wątroby - leczenie, operacja, rehabilitacja

Mam na imię Dominika i piszę w imieniu mojego męża Roberta, z którym mam trójkę dzieci: Marysię 16 lat, Anię 7 lat oraz Maję 4 lata. Mamy również psa, suczkę Lusię. Jak widać w domu są same kobiety, oprócz męża. We wrześniu 2022 roku podczas badania USG znaleziono u męża duży guz wątroby wielkości ok 8 cm x 6 cm. Od tego czasu zaczęły się liczne wizyty u specjalistów, w szpitalach i w gabinetach prywatnych w kraju, jak i za granicą. Do tej pory (styczeń 2023) Robert przebywał na oddziałach szpitalnych 5-krotnie. Okazało się, że guz wątroby jest przerzutem wtórnym pochodzącym z tkanki jelit, natomiast po dzień dzisiejszy nie znaleziono definitywnie ogniska pierwotnego raka. Komórki te lubią tworzyć przerzuty do płuc, serca czy też mózgu. Na szczęście te organy są jeszcze czyste. Mąż jest w trakcie przyjmowania chemioterapeutyków, potrzebna jest pilna operacja, natomiast pooperacyjnie prawdopodobnie będzie konieczność zastosowania terapii radioizotopowej PRRT. Guz wątroby jest umiejscowiony w bardzo trudnym operacyjnie miejscu, wrasta w żyłę wrotną prawego płata wątroby przy rozwidleniu, uciska ją bardzo mocno, prawie zamykając ją. Stanowi to zagrożenie życia. Rozważane jest obecnie usunięcie całego płata prawego wątroby (ok ¾ wątroby) lub też całkowita transplantacja wątroby. NFZ nie refunduje operacji poza granicami kraju (koszt ok 30 tys. euro, czyli ok. 130 tys. zł). Również w przypadku terapii PRRT jest ona refundowana dopiero wtedy, gdy okaże się, że po operacji nastąpią przerzuty. Gdyby zastosować terapię PRRT wcześniej potrzebne będą 4 iniekcje i koszt nie będzie refundowany przez NFZ (koszt przybliżony prywatnie to 4 x 85 tys. = 330 tys. zł). Ale o tym będziemy myśleć później... Na teraz potrzebne są środki, które będą przeznaczone na pokrycie wszelkich kosztów związanych z procesem leczenia: diagnostyka, wizyty lekarskie, leki, rehabilitacja, specjalistyczne żywienie, dojazdy, zakwaterowanie itp. Wpłata każdej kwoty będzie doceniona. Jeśli nie maja Państwo możliwości wpłaty, Robert prosi jedynie o modlitwę. To również znaczy dla nas bardzo dużo. Dziękujemy!!! Przy rozliczaniu podatku można przekazać 1,5% na moje konto. Należy wówczas podać w zeznaniu podatkowym KRS Fundacji Alivia: 0000358654 oraz w celu szczegółowym koniecznie numer mojej zbiórki: 111787 Darowizny na rzecz mojego leczenia można przekazywać także za pomocą płatności on-line, karty płatniczej, Blik, PayPal lub tradycyjnego przelewu - aby dokonać wpłaty, kliknij powyżej na przycisk "Przekaż darowiznę".

25 524 zł z 130 000 zł
19%
Iwona Cieślikowska, Żyrardów

Walka z rakiem - lek nierefundowany dla Iwony

Mam na imię Iwona, lat 62. Właśnie przeszłam na upragnioną emeryturę i realizuję swoją wielką pasję, jaką jest fotografia ruchu (FB Photo Dance) - gimnastyka artystyczna, pływanie artystyczne czy taniec. W maju 2023 r. diagnoza - rak piersi z przerzutami do kości i szpiku kostnego... Żadna operacja nie wchodzi już w grę. Jednak nadal walczę. Nowotwór może stać się chorobą przewlekłą, ale w moim przypadku niezbędny jest nowy, nierefundowany dla mnie lek. Miesięczny koszt to ok. 6000 zł. To ogromna kwota. Proszę o przekazanie 1,5 podatku, a jeżeli to możliwe, to wsparcie finansowe w formie wpłat na moją zbiórkę.

11 516 zł z 120 000 zł
9%
Nina Krupa, Katowice

Pomóż Ninie wrócić do zdrowia i sprawności!

Mam na imię Nina, jestem mamą dwóch fajnych chłopców. W lipcu 2013 roku, podczas pływania na windsurfingu, mokra pianka poprzez obtarcie spowodowała stan zapalny lewej piersi. Po konsultacji lekarskiej i podaniu antybiotyku stan ten się cofnął, pozostał po nim mały guzek. Przez ponad dwa miesiące żyłam w przekonaniu, że jest to łagodna zmiana, co potwierdzały wyniki mammografii i USG, a lekarz przygotowywał mnie do niegroźnego zabiegu usunięcia guzka. Biopsja wykonana we wrześniu wywróciła mój świat do góry nogami - rak piersi lewej z nadekspresją receptora HER2 i przerzutem do węzła chłonnego. Okazało się, że choroba rozwijała się już od dłuższego czasu. Musiałam zmierzyć się ze strachem przed cierpieniem, śmiercią, lękiem o dzieci. Rozpoczęłam walkę. Przeszłam chemioterapię, mastektomię i radioterapię. Efekty chemioterapii nie były satysfakcjonujące, w związku z tym przeszłam również komercyjną kurację nowoczesnym lekiem (refundowane jest tylko leczenie pooperacyjne). Koszt trzech ampułek to 9800 zł, przy czym musi być podanych 9 ampułek w czterech cyklach. Dzięki Państwa wsparciu udało mi się zebrać część tej kwoty. Obecnie przygotowuję się do rekonstrukcji amputowanej piersi, przechodzę rehabilitację i dodatkowe badania związane z czekającą mnie operacją. Wierzę, że dzięki Państwu pomocy będę mogła kontynuować rehabilitację i przeprowadzić operację rekonstrukcji. Dziękuję za każde wsparcie. Nina

9 341 zł z 118 000 zł
7%
Piotr Jankowski, Warszawa

Zbieram na terapię raka nerki.

Szanowni Państwo, do końca maja 2016 roku byłem zdrowym, silnym tatą dwójki wspaniałych dzieci. Po niedzielnej przejażdżce rowerowej z 8-letnią córką zaobserwowałem u siebie niepokojący objaw, który zmusił mnie do wizyty w szpitalu. Wyszedłem po 14 dniach bez nerki z rozpoznanym rakiem nerki. W styczniu 2017 miałem operowany przerzut do płuca, następnie we wrześniu 2017 wtórny guz mózgu i opon mózgowych, w grudniu 2017 usunięte nadnercze z powodu kolejnego przerzutu raka nerki. Krótkie odstępy czasu pomiędzy przerzutami oraz ryzyko pojawienia się kolejnego guza zmusiły mnie do poszukiwania skutecznego leczenia. Rak nerki jest oporny na wszelkie konwencjonalne metody zwalczania nowotworów. Jedyną szansą na leczenie i kontrolowanie choroby jest immunoterapia. Niestety program lekowy, jaki jest przewidziany dla pacjentów w Polsce, uzależnia podanie tego leku od posiadania nieoperacyjnego przerzutu, a ja go nie mam. Ale aby to utrzymać, muszę brać ten lek i finansować samemu jego zakup. Koszt kroplówki to 23 000 PLN. Sam nie podołam finansowaniu kuracji, stąd pomysł na skierowanie prośby o uruchomienie zbiórki. Wszystkim Darczyńcom z góry dziękuję z całego serca - pomagacie realnie przedłużyć mi życie. Cel zbiórki to 480 000 PLN (2 lata kuracji).

370 542 zł z 480 000 zł
77%
Katarzyna Rumińska, Opole

Zbiórka na immunoterapię

Dzień dobry, mam na imię Kasia, niedługo skończę 47 lat. W styczniu 2023 roku życie moje i moich bliskich zmieniło się w dramat. Trafiłam do szpitala i usłyszałam okrutną diagnozę - rak szyjki macicy III stopnia. Lekarze byli zdziwieni, nie mogli uwierzyć w to, jak kobieta, która co roku robiła badanie cytologiczne, może mieć raka w tak zaawansowanym stopniu. Czy laboratorium popełniło błąd? Tego się nie dowiemy, ale jedno jest pewne - jestem śmiertelnie chora i umieram. Jest to rak płaskonabłonkowy rogowaciejący G2 z rozsiewem do węzłów chłonnych w miednicy. Natychmiast poddałam się leczeniu w Instytucie Onkologii w Gliwicach. Przeszłam cztery cykle chemioterapii, po których dość długo dochodziłam do siebie. Później zostałam poddana radioterapii w skojarzeniu z kolejną chemioterapią, a na końcu przeszłam brachyterapię. Leczenie zadziałało, badanie rezonansem wykazało brak nowych ognisk i prawie całkowity zanik choroby. Niestety, nasza radość nie trwała długo, rak wrócił i przerzucił się na lewe płuco. Rak z przerzutami odległymi to już ostatni stopień zaawansowania choroby, mój stan się pogorszył.Lekarze w Instytucie kazali powtórzyć chemioterapię i wdrożyć nowy lek. Dużo czytałam, dowiedziałam się między innymi o innowacyjnym leczeniu, które może całkowicie mnie wyleczyć. Niestety, w Polsce lek ten w moim przypadku nie jest refundowany, dopóki nie zostaną wykorzystane inne metody leczenia (w większości przypadków nieskuteczne). Skonsultowałam się prywatnie z onkologiem, powiedział, że jak najszybciej mam wdrożyć immunoterapię i zacząć przyjmować dodatkowy lek. Niestety dawka tego leku jest potwornie droga, koszt jednego wlewu to około 14 tysięcy złotych (podawany co trzy tygodnie). Szpital nie może podać mi tego leku, pomimo że może on uratować mi życie. Z tego powodu zwracam się do Was z ogromną prośbą o pomoc. Koszty specjalnego żywienia, dojazdów, konsultacji prywatnych obciążają nas wystarczająco, nie mamy innego wyjścia niż prosić Was o pomoc. Mam 11-letnią córkę, poza którą nie widzę świata i nie jesteśmy gotowe na to, żeby się rozstać. Kocham swoją rodzinę i swoje życie, nie chcę ich stracić. Jestem wegetarianką od wielu lat, kocham wszystkie zwierzęta, uwielbiam spacery z naszym kochanym pieskiem. Jestem również melomanką, którą muzyka podnosi na duchu w tych trudnych chwilach. Mimo tego, że życie jest pełne niesprawiedliwości i cierpienia, chcę żyć. Dotychczas nigdy nie prosiłam nikogo o pomoc, tym razem proszę.

37 697 zł z 150 000 zł
25%
Katarzyna Glazik, Białogard

Proszę pomóż mi żyć dłużej!

Mam na imię Katarzyna i choruję na hormonozależnego raka piersi typu HER2-ujemnego. Przeszłam pakiet leczenia systemowego ale choroba była agresywna – aż 80% węzłów chłonnych było zajętych komórkami rakowymi. Jestem w grupie wysokiego ryzyka nawrotu, dlatego moje leczenie musi być jak najbardziej skuteczne. Istnieje nowoczesny lek – cyklib, który może znacząco wydłużyć moje życie i zwiększyć szansę na długotrwałą remisję. Niestety, nie jest on refundowany. Jestem młodą kobietą, matką i żoną. Chcę żyć jak najdłużej i cieszyć się wspólnymi chwilami. Każdy dzień jest dla mnie cenny. Mam plany, marzenia i ogromną wolę walki. Przede wszystkim chcę wrócić do pracy, odzyskać swoją niezależność i znów być aktywna zawodowo, uprawiać ulubiony sport. Leczenie, na które zbieram środki, daje mi na to realną szansę. Refundacja cyklibów powinna być standardem, aby każda kobieta zmagająca się z rakiem piersi miała szansę na dłuższe życie i powrót do normalności, niezależnie od swojej sytuacji finansowej. Proszę, jeśli możesz – wesprzyj mnie dowolną kwotą. Każda wpłata ma znaczenie. Jeśli nie możesz pomóc finansowo, udostępnienie tej zbiórki również jest ogromnym wsparciem. Razem możemy nie tylko dać mi szansę na życie, ale także nagłośnić problem braku refundacji i pomóc innym kobietom w walce o zdrowie. Dziękuję z całego serca ❣️

30 907 zł z 144 000 zł
21%
Agnieszka Niska-Wójcik, Warszawa

Spot dla Agi

Cześć, nazywam się Agnieszka Niska-Wójcik i od blisko 30 lat działam w branży reklamowej. Teraz muszę zareklamować siebie, bo potrzebuję Waszej pomocy. Brief jest prosty – krótki deadline, zero budżetu i najgorszy klient świata. Znam go od stycznia 2022 – typ jest złośliwy i uparcie do mnie wraca. Nowotwór piersi potrójnie ujemny. Nie pozwala mi pracować, zajmować się domem i cieszyć z sukcesów moich dwóch dorastających synów. Żeby rozstać się z klientem raz na zawsze, muszę brać lek - to nierefundowana nowoczesna immunoterapia dla pacjentów, którzy nie odpowiedzieli na wcześniejsze leczenie, czyli dla mnie. Cena za dawkę to 15 625 zł, a ja potrzebuję ich 18. Muszę dość szybko zebrać 281 250 złotych. 281 250 zł to budżet jednego spotu reklamowego. I to nie pięknego i długiego, jak niektóre słynne reklamy, raczej krótkiego i z oszczędnościami na scenografii. Jednak w pojedynkę nie da się zrobić nawet takiego. Dlatego zwracam się do Was, przyjaciele, znajomi, znajomi znajomych, oraz wszyscy z którymi zetknęłam się na internalach, planach, przy postprodukcji i w codziennym życiu – nakręćcie ten spot ze mną. Bez Was mogę nie dać rady. Dziękuję,Aga

167 900 zł z 281 250 zł
59%
Krystyna Misiowiec, Warszawa

Proszę o wsparcie w sfinansowaniu terapii raka płuc

Nazywam się Krystyna Misiowiec i jestem emerytką. Mieszkam w Warszawie i przez 30 lat pracowałam w samorządzie warszawskim. Przed 6 laty byłam operowana z powodu raka brodawkowatego nerki. Udało mi się pokonać go bez chemioterapii. W 5. roku obserwacji w Poradni Onkologicznej zachorowałam na inny rodzaj nowotworu - drobnokomórkowego raka płuc z przerzutami do mózgu. Od czasu radioterapii w badaniach rezonansu głowy nie stwierdza się zmian. Niestety, kolejne cykle chemioterapii stosowane od ponad roku z powodu raka płuc dają mizerne efekty. Szansą dla mnie jest chemioterapia połączona z immunoterapią - lekiem nowej generacji. Lek ten jest zarejestrowany w Europejskiej Agencji Leków, ale nie jest jeszcze refundowany przez NFZ w tym rodzaju raka. Koszt miesięcznej terapii to ok. 10 tys. złotych, a leczenie powinno potrwać około roku. Przy mobilizacji całej rodziny chcę podjąć próbę leczenia, ale nie będziemy jej w stanie sfinansować bez wsparcia dobrych ludzi. Tak duży koszt terapii przerasta moje możliwości. Proszę o Państwa pomoc w celu doprowadzenia wieloletnich zmagań z nowotworami do szczęśliwego końca.

3 714 zł z 120 000 zł
3%
Dariusz Soboń, WROCŁAW

Darek walczy z glejakiem i zbiera na leczenie za granicą

Witajcie! Mam na imię Darek i mam 44 lat. Niedawno dowiedziałem się, że życie chce mi uciec. Guz mózgu zdecydował, że zabierze mnie mojej rodzinie, a Oni są dla mnie wszystkim! Od 25 lat mieszkam we Wrocławiu, jednak oboje z żoną pochodzimy z Bytomia Odrzańskiego. Mamy 14-letniego syna Kubusia. Dla nich chcę walczyć! Początki choroby to częste bóle głowy i senność. Prawdę mówiąc zbagatelizowane, bo wielu z nas ma takie symptomy, chociażby migrenowe. Kolejnym sygnałem było podwójne widzenie po przeprowadzonym zabiegu septoplastyki. Szybki rezonans wykazał duży guz wielkości cytryny. Kolejne badania i biopsja potwierdziły - glejak wielopostaciowy IV stopnia. W wakacje podjęliśmy walkę! Operację przeszedłem w gdańskim Copernicusie w połowie sierpnia, niestety nie można było "złośliwca" wyciąć w całości. Postanowiono dobić go tzw. terapią skojarzoną poprzez radio i chemioterapię. Przyjmowałem chemioterapię w cyklach miesięcznych przez pół roku. Jednak jak wszyscy, których dotknęła ta paskudna choroba, postanowiłem szukać innych rozwiązań walki z moim największym wrogiem. Jesteśmy już na etapie konsultacji medycznych i kwalifikacji w zagranicznych placówkach, gdzie są oferowane innowacyjne metody walki z tym schorzeniem, a niedostępne w Polsce. Jest to dla mnie duża szansa. Wiemy, że koszty tych terapii są nieosiągalne dla przeciętnie żyjących rodzin, dlatego bardzo proszę Państwa, aby wspomogli mnie i moją rodzinę w tej najcięższej dla nas próbie. Za każdą złotówkę będziemy bardzo wdzięczni. Dzięki Państwu będę miał szansę dalej żyć dla swojej rodziny i wszystkich bliskich mi ludzi. Darek

133 133 zł z 250 000 zł
53%