Zbiórki

Maciej Mardyła, Pałecznica

Zakup nierefundowanego leku

Maciej ma 19 lat, od listopada 2021 roku leczy się na złośliwy nowotwór wątroby z przerzutami. Pierwsza refundowana linia leczenia nie przyniosła efektów. Zadecydowano o wdrożeniu immunoterapii nierefundowanej. Ku naszej radości leczenie przyniosło skutek i można było pomyśleć o operacji. Wykonano ją w maju 2022 roku, po czym kontynuowano leczenie. Przez rok do marca 2023 Maciej czuł się bardzo dobrze, wyniki były zadowalające, aż do kontrolnego rezonansu, w którym wykryto wznowę. Przerwano immunoterapię, ponieważ nie była już skuteczna. W maju 2023 r. Maciek przeszedł kolejną operację wątroby. Udało się usunąć wznowę, ale pozostał jeszcze przerzut nieoperacyjny w retrokawalnym węźle chłonnym. W październiku 2023 r. zakwalifikowano Maćka do radioterapii celowanej, w tym celu musieliśmy się udać do odległych dla nas Gliwic. Terapię zastosowano i mamy nadzieję, że skutecznie. Niestety jednak w międzyczasie wykryto kolejne wszczepy nowotworu, tym razem podskórnie i w mięśniach. Czekamy obecnie na dalszą diagnostykę i być może kolejną operację, a potem leczenie. Maciej walczy dalej, szansą dla niego jest jeszcze jeden lek. Niestety w trzeciej linii leczenia nierefundowany. Musimy sami szukać środków na pokrycie jego kosztów. Prosimy o pomoc wszystkich ludzi dobrej woli.

30 981 zł z 150 000 zł
20%
Elżbieta Zagajska, PŁOUSZOWICE

Na ten moment zawieszam zbiórkę. Dziękuję za wpłaty.

Mam 60 lat, do tej pory byłam szczęśliwą żoną, matką i babcią, spełniałam się zawodowo pracując w PKP PLK S.A. jako główny specjalista. W październiku 2018 roku okazało się, że mam raka jajnika w stadium zaawansowanym (FIGO IIIC C56), brak mutacji w genach BRCA1/BRCA2 . Czy coś zaniedbałam? Nie, co roku dokładne badania. Żadnych wcześniejszych symptomów, badania laboratoryjne w normie. Niestety na tego raka nie ma wczesnych testów. Dopiero laparoskopia wykazała rozmiar klęski. Konieczne było zastosowanie 6 kursów ciężkiej chemioterapii, a po chemii natychmiastowa operacja i po niej następne 3 kursy chemii. Efektem była pełna remisja, brak zmian w tomografii komputerowej, markery w normie. Wydawało się, że bitwa wygrana, ale nie wojna - bo po roku od zakończenia ostatniej chemioterapii (czerwiec 2019) nowotwór powrócił. Obecnie przyjmuję drugą linię leczenia – chemioterapię (znowu 6 kursów ciężkiej chemii). Niestety ten rak w 70% przypadków daje nawroty, a wówczas jest to już choroba śmiertelna. Nadzieją w leczeniu raka jajnika są przełomowe wyniki badania SOLO1 ogłoszone w końcu października 2018 r., dotyczące leku Olaparib. Niestety podlega on refundacji tylko dla pacjentek z mutacją genu BRCA1/2. Ja nie jestem nosicielką mutacji w genach BRCA – co nie pozwala na kwalifikację mnie do terapii Olaparibem finansowanej przez NFZ w ramach Programu Lekowego. Jednakże badania kliniczne II fazy Study 19 dostarczyło dowodów na skuteczność Olaparibu zarówno u pacjentek z mutacją w genach BRCA, jak i u chorych bez tych mutacji. Wykazano istotne wydłużenie czasu przeżycia bez progresji (PFS) w przypadku stosowania leczenia Olaparibem w porównaniu do placebo. Korzyści z leczenia podtrzymującego Olaparibem utrzymują się również długoterminowo: wydłużeniu ulega nie tylko czas do progresji choroby, ale i czas do kolejnej terapii (TFST). Bez refundacji koszt leczenia to ok. 22 000 zł miesięcznie!!! Leczenie Olaparibem wymaga włączenia leku najpóźniej do 8 tygodnia od zakończenia chemii i powinnam otrzymać co najmniej 6-9 cykli terapii. Z uwagi na długotrwałe i kosztowne leczenie mogę samodzielnie sfinansować niecałe 15% kosztów terapii. Jednak wierzę w dobroć ludzi i stąd moja obecność w Onkozbiórce. Cel zbiórki to pozostała część kosztów. Każda wpłata jest szansą na kontynuację mojego leczenia i wyzdrowienie. Wszystkim darczyńcom z całego serca dziękuję.

77 309 zł z 198 000 zł
39%
Artur Waśko, Klecza Dolna

Chcę zobaczyć, jak dorasta moja córka.

Witam, mam na imię Artur, od niedawna jestem tatą prześlicznej Córeczki, która jest dla mnie wszystkim. Mam również Żonę, która zawsze mnie wspiera i dodaje otuchy. Gdy w 2009 roku we wrześniu wykryto u mnie guza mózgu, natychmiastowa operacja pozwoliła go usunąć, jednak jak się okazało - niecałkowicie. Powrócił w 2017 roku ze zdwojoną siłą, w III stopniu. Pomimo radioterapii i chemioterapii nie ma do końca pewności, że guz jednak nie powróci. Dlatego zbieram na nowoczesne leczenie metodą NanoTherm, które jest obecnie dostępne w Niemczech. Bardzo proszę o wsparcie!

48 709 zł z 170 000 zł
28%
Jolanta Wolfram, Kraków

Potrzebuję pieniędzy na leczenie

Drodzy Państwo, bardzo proszę o pomoc. Nazywam się Jolanta Wolfram i mam 64 lata. Mieszkam w Krakowie. W lutym 2019 roku stwierdzono u mnie nowotwór węzłów chłonnych (chłoniak złośliwy). Przeszłam już 6 cykli chemioterapii, PET i przede mną być może radioterapia. Moim marzeniem jest doczekanie się wnuków i patrzenie jak dorastają, bez lęku co przyniesie następny dzień.Środki ze zbiórki zostaną przeznaczone na niezbędne mi konsultacje lekarskie, procedury medyczne, badania diagnostyczne, leki oraz transport do i z ośrodka badań, wyjazd z opiekunem na rehabilitację oraz leczenie stomatologiczne, któremu muszę się poddać w wyniku skutków ubocznych chemioterapii. Dlatego proszę o wsparcie. Wszystkim darczyńcom serdecznie dziękuję. Jolanta Wolfram

26 868 zł z 150 000 zł
17%
Maciej Koperczak, Sosnowiec

Maciej walczy z glejakiem. Nie wygra bez wsparcia finansowego.

Mam na imię Maciej, mam 43 lata. 3 lata temu lekarze dali mi rok życia. Nadal o nie walczę! Dowiedziałem się, że mam nowotwór mózgu - glejak. Po wieczornym spacerze z dziećmi dostałem temperatury, źle się poczułem, myślałem, że to tylko przeziębienie. Niestety nad ranem trafiłem do szpitala po ataku padaczki. Moje życie legło w gruzach. Mam 2 synów, kochającą żonę i bardzo chciałbym być z nimi jak najdłużej. Guz jest bardzo duży 6,8x4,8 cm. Położony w części skroniowo-czołowej, nacieka na ośrodek mowy, pień tętnicy mózgu otoczony jest naciekiem. Odkąd dowiedzieliśmy się o nowotworze, bardzo dużo czasu spędzamy na szukaniu pomocy, instytucji medycznych, sposobów leczenia - niestety, niektóre terapie nie są refundowane przez NFZ, a niektóre są niedostępne dla polskiego pacjenta. Próbuję różnych metod, suplementów, które są bardzo kosztowne. Stosuję rygorystyczną dietę: bezmięsną, bez cukru, nabiału i glutenu. Każdy z Nas przecież ratowałby się jak tylko potrafi, próbowałby wszystkiego. Koszty miesięczne, które ponoszę na leki i suplementy to 3 tys. złotych. Podjąłem decyzję oleczeniu w Centrum Protonoterapii w Czechach. Sytuacja wymagała już podjęcia decyzji, co robić dalej, ponieważ guz zaczął rosnąć. Zostałem zakwalifikowany. Na okres 2 miesięcy musiałem wraz z żoną i synem wyjechać do Czech. Prawie 2 miesiące naświetlań przyniosły efekty. Obecnie guz zmniejszył się i jest dalsza regresja. Aktualne wymiary to 54x44x56. Efekty uboczne oczywiście są, ale trzeba się ratować mimo wszystko. Boję się przyszłości, boję się jutra, ale trzeba żyć dalej i walczyć! Pozostała nam nadzieja i wiara w to, że wszystko się uda i zwalczymy guza! Dlatego bardzo proszę o pomoc, modlitwę oraz wsparcie finansowe. Z całego serca dziękuję.

5 721 zł z 130 000 zł
4%
Maria Chachulska, Gdansk

Nierefundowany lek na raka piersi

Mam na imię Maria i mam 68 lat. Jestem mamą i babcią wspaniałych dzieci i wnuków. Chociaż jestem na emeryturze, to pracuję jeszcze na pół etatu. Choroba, którą zdiagnozowano u mnie w lutym 2024 roku, zmieniła moje życie. W badaniu mammograficznym, które wykonuję co dwa lata, wykryto raka piersi. Po biopsji okazało się, że jest to rak zrazikowy, który jest trudny do wykrycia, ponieważ nie formuje się w postaci guza, lecz układa się w cienkie pasma. W początkowej diagnozie wydawało się, że choroba jest na wczesnym etapie rozwoju, lecz im dalej w las, tym więcej drzew... Po operacji oszczędzającej pierś wykonano u mnie również całkowite wycięcie węzłów chłonnych, które w dużej części były zaatakowane przez komórki rakowe. Po operacji przeszłam 4 chemie tzw. czerwone i 12 tzw. białych, a następnie 12 naświetlań (radioterapia), które zakończyły się w grudniu 2024 roku. Obecnie staram się doprowadzić mój organizm do w miarę dobrego funkcjonowania, stosując dietę i suplementy, a także lekarstwa. Zalecana jest również kontynuacja leczenia lekiem, który w moim przypadku nie jest refundowany, a jego miesięczny koszt przekracza moje zdolności finansowe. Lek ten powinno się przyjmować przez około 2 lata, miesięczny koszt dawki to około 7 tysięcy złotych. Dlatego też proszę o finansowe wsparcie w tak trudnej walce, którą podjęłam i mam nadzieję wygrać. Będę wdzięczna za każdą wpłatę, dziękuję.

15 056 zł z 140 000 zł
10%
Joanna Gromnica, Zabrze

Na tą chwilę zawieszam zbiórkę

Mam na imię Joanna i mam 42 lata. Mój syn w tym roku skończył 18 lat. Na początku 2006 roku zdiagnozowano u mnie rzadki rodzaj raka rdzeniastego tarczycy. Usunięto mi tarczycę. Ze względu na przerzuty usunięto mi również centralny układ chłonny. Mój synek miał wtedy 6 lat i wiedział tylko, że Mama choruje. Słowo "rak" nigdy nie padło. Tak minęło prawie 10 lat.. W maju 2015 roku wystąpiła u mnie wznowa i nastąpiły przerzuty do kości. Na konsultacji w Centrum Onkologii poinformowano mnie, o “braku możliwości terapii systemowej”, sugerując jednocześnie podjęcie prób leczenia w trakcie badań klinicznych. Niestety do badań klinicznych nie zostałam zakwalifikowana.Bałam się przyszłości - bałam się też wreszcie powiedzieć synowi, jak poważna jest moja choroba. Ale gdy w końcu dowiedział się o moim raku, byłam pod wrażeniem jego wrażliwości i chęci pomocy. Dopuszczone w Polsce leki na moje schorzenie nie są refundowane przez NFZ i koszty leczenia są bardzo wysokie. Miesięczna terapia kosztuje około 18 000 złotych. Przyjmowanie leku powoduje zatrzymanie rozwijającego się procesu nowotworowego, a chemio i radioterapia są nieskuteczne! Od 2016 roku wciąż "leczę się" tylko paliatywnie. Zmiany w kościach wciąż się pojawiają, ale rygorystyczne warunki badań klinicznych nie pozwalają mi wziąć w nich udziału. Wciąż pracuję, choć mam orzeczenie o niepełnosprawności. Od ponad 20 lat wciąż z tym samym pracodawcą. Praca ma dla mnie terapeutyczny wymiar, przy natłoku obowiązków i zajęć udaje mi się nie myśleć o chorobie. Od tych myśli odrywa mnie też syn. W tym roku skończył 18 lat, snuje plany na przyszłość, szuka swojej ścieżki. Jest dla mnie ogromną pomocą. Proszę o każdą pomoc w mojej walce z rakiem, za którą serdecznie dziękuję.

49 223 zł z 180 000 zł
27%
Anna Majchrzycka, Legionowo

Chcę żyć dla dzieci, męża i cieszyć się każdym nowym dniem!

Witaj, jestem Anna, mam 39 lat, kochającego męża i dwoje małych, cudownych dzieci. 20 grudnia 2016 roku moje życie zmieniło się diametralnie. W tym dniu dostałam w pracy pierwszego ataku padaczki. Dla wszystkich był to ogromny szok. Wezwano karetkę i trafiłam do Szpitala na Bródnie, na oddział neurologiczny. Po wykonaniu tomografii i rezonansu magnetycznego otrzymałam przerażającą wiadomość: guz mózgu. Miał być ŁAGODNY… 12 stycznia tego roku przeszłam operację, podczas której wycięto guz. 4 tygodnie później wynik histopatologii wykazał, że mam glejaka w IV stadium. Od 2 marca stosuję radioterapię w Szpitalu w Wieliszewie, a od 22.03.2017 chemioterapię Temodalem. Przyjmowanie błędnie dobranych leków przeciwpadaczkowych uniemożliwiło mi w jednej chwili rozpoczęcie chemioterapii i radioterapii, ze względu na zbyt wysokie próby wątrobowe. Jednak wiem, że takie leczenie to za mało. Dlatego proszę Państwa o wsparcie finansowe, by móc wrócić do mojej kochanej rodziny, do zdrowia, do mojego życia. Z góry dziękuję za okazaną pomoc i wsparcie. Anna

68 515 zł z 200 000 zł
34%
Anna Brzezińska, Tarnowskie Góry

Wsparcie w leczeniu

Mam na imię Ania, mam 39 lat. Jestem mamą wspaniałego syna Mateusza i żoną ukochanego męża Marcina. Moja praca jest moją pasją, jestem nauczycielką. W marcu 2023 roku dowiedziałam się, że zachorowałam na złośliwy nowotwór piersi. Leczenie jest długie i wieloetapowe. Przeszłam jednostronną mastektomię, półroczną chemioterapię, kolejnym etapem jest radioterapia. Po radioterapii lekarze zalecają mi przyjmowanie leku, który niestety nie jest refundowany. Lekarstwo to zwiększa szansę, by nie pojawiły się u mnie przerzuty odległe w kościach lub w mózgu. Koszt miesięczny jest bardzo wysoki, bo to 14 tysięcy złotych. Terapia tym lekiem trwa 2 lata. Moja rodzina nie jest w stanie pokryć kosztów tego ważnego i dającego mi nadzieję leczenia. Zwracam się z prośbą do wszystkich, którzy chcieliby wspomóc mnie w tej walce. Naprawdę wierzę, że dobro powraca.

203 468 zł z 336 000 zł
60%
Małgorzata Jakimowicz-Paluszyńska, Poznań

Walczy o swoje zdrowie i życie dla męża i 2 dzieci

Osiem lat temu byłam w bardzo ważnym momencie mojego życia - spodziewałam się dziecka, wyczekiwanego i upragnionego. Robiłam wiele badań, dbałam o siebie, wszystko z myślą o dziecku. Byłam przeświadczona, że ciąża w sposób naturalny chroni moje zdrowie, więc nie robiłam badań, które nie wiązały się z ciążą, a którym poddawałam się regularnie wcześniej. Jak chyba każda kobieta w tym okresie, myślałam tylko o tym, że rozwija się we mnie nowe, wspaniałe życie, a nie groźna, śmiertelna choroba… Kiedy moja córeczka miała niespełna półtora roku i jeszcze karmiłam ją piersią, wykryłam u siebie guz. USG, biopsja i wynik – rak. Szok, przerażenie, rozpacz. Następnie operacja – mastektomia z węzłami chłonnymi, pół roku ciężkiej chemioterapii i nadzieja, że najgorsze mam już za sobą. Po roku - ból w klatce piersiowej. Wizyty u kolejnych lekarzy, którzy bagatelizują moje obawy. W końcu badanie tomografii komputerowej, rezonansu magnetycznego i wynik – przerzuty do kości – zmiany w mostku i kręgosłupie. Kolejne badania, radioterapia i zmiana leczenia farmakologicznego na drogie, nierefundowane leki. Mijają kolejne tygodnie, a ból w klatce piersiowej i w kręgosłupie utrzymuje się, więc robię badanie PET. Okazuje się, że naświetlania nie zatrzymały zmian rozrostowych, poza tym pojawiła się kolejna zmiana w nodze. Dalsze konsultacje w różnych ośrodkach onkologicznych, również za granicą. Ponownie naświetlania i zmiana leków. Tak mija kolejny rok walki z chorobą, po czym sytuacja stabilizuje się. Aktualnie jestem w trakcie leczenia farmakologicznego, niestety doszło do kolejnej progresji choroby. Trzecia z kolei radioterapia i scenariusz powtarza się, brak efektu zatrzymania choroby. W tej sytuacji, chcąc skutecznie walczyć z chorobą, muszę zdecydować się na nadzwyczaj kosztowną, sięgająca kilkunastu tysięcy miesięcznie terapię lekiem najnowszej generacji. To koszt olbrzymi, bez środków finansowych zbieranych za pośrednictwem fundacji leczenie będzie dla mnie niedostępne. Walczę o swoje zdrowie i życie dla swoich najbliższych, męża, dzieci: 8-letniej córeczki i 18-letniego syna. To jest dla mnie najważniejsze, ale bardzo potrzebuję w tej walce sojuszników. Bez Waszego wsparcia nie będzie to możliwe. Wszystkim tym, którzy chcieliby mi pomóc, jestem bardzo wdzięczna i serdecznie dziękuję.

114 782 zł z 250 000 zł
45%
Magdalena Sorotiuk, Radom

Magdalena Sorotiuk - walka z guzem mózgu

Mam na imię Magda i mam 33 lata. Bardzo proszę o wsparcie finansowe na leczenie choroby, która wywróciła moje życie do góry nogami. Diagnoza to nowotwór złośliwy mózgu, glejak wiolopostaciowy IV stopnia. Z zawodu jestem farmaceutką i byłam aktywna zawodowo. Praca jest moją pasją, z której w obecnej chwili muszę zrezygnować. Choroba uniemożliwia mi również wędrówki po moich ukochanych górach, odbiera siły i możliwości. Jedyną moją pociechą są spotkania z rodziną i ukochanymi siostrzeńcami. Nowotwór jednak postępuje, a chemioterapia sprawia, że jestem coraz słabsza. Ostatnią nadzieją na odzyskanie dawnego życia jest kosztowna terapia za granicą. Jestem w trakcie konsultacji ze specjalistami. Zdecydowałam się prosić Państwa o pomoc w zebraniu środków na leczenie. Czas nagli, a liczy się każda złotówka. Z góry dziękuję za choćby najmniejszą wpłatę. Magda

61 836 zł z 200 000 zł
30%
Beata Łączyńska, Knurów

Na leczenie i rehabilitację

Mam marzenie... Każdego dnia budzić się zdrowym. To największe bogactwo, jakie można mieć w życiu... Gdy pięć lata temu dowiedziałam się, że mam raka piersi, nie mogłam uwierzyć. Ziścił się mój najgorszy koszmar. Ta okropna choroba zabrała mi mamę. Pozostawiła ogromną pustkę w moim sercu. Obiecałam sobie wtedy, że nie pozwolę, by historia się powtórzyła. Diagnoza - rak piersi wysoce hormonozależny (ER+++ 100% silna ekspresja, PR++, HER2+, G2.pt2, NG2 naciekający). Zlecono radykalną mastektomie lewej piersi + węzły, ponieważ wykryto mikroprzerzuty. 17 października 2014 zostałam operowana. Narodziłam się na nowo. Cel: dalej walczyć i żyć. Rozpoczęłam terapię: chemioterapia 4 AC oraz palitaxelprzez 12 tygodni. W międzyczasie okazało się, że mam wznowę w dole pachowym. Zdecydowano, że konieczna jest druga operacja, jak tylko skończę przyjmować chemię. Dałam radę. Kolejnym etapem leczenia była radioterapia i hormonoterapia. Przez cały ten czas łatwo nie było, ale wróciłam do normalnego życia. Rany się zabliźniły, włosy odrosły, uśmiech wrócił na twarzy. I przede wszystkim nadzieja na przyszłość. Zrobiłam rekonstrukcję piersi, wróciłam do pracy i zaczęłam się udzielać jako wolontariuszka w Instytucie Onkologii w Gliwicach. Pomagałam paniom, które są na początku tej niełatwej drogi. W tym roku, niestety, po 4 latach od zakończenia leczenia choroba wróciła. Przerzut do barku i kości ramiennej lewej. Kolejny szok i niedowierzanie. Groziła mi utrata ręki. Przeszłam poważną operację usunięcia zaawansowanej już choroby. Obecnie mam endoprotezę i bez wyczerpującej rehabilitacji nie mogłabym funkcjonować. Oprócz tego, że muszę na nowo nauczyć się poruszać ręką, mam problem z obrzękiem limfatycznym. Dalsza diagnostyka pokazała zmianę 3 cm na wątrobie, biopsja potwierdziła jej agresywność. Mój lekarz prowadzący ustalił leczenie, jednak nie jest ono refundowane. Potrzebuję pieniążki na onkologiczny lek i rehabilitację. Mimo trudności fizycznych musiałam podjąć pracę, żeby móc funkcjonować, żyć. Bardzo proszę ludzi dobrej woli o pomoc, chcę żyć!!! Proszę, pomóżcie mi dotrzymać obietnicy, że ta traumatyczna historia więcej się nie powtórzy. Życie jest ciągiem doświadczeń, z których każde czyni nas silniejszymi, mimo że czasem trudno nam to sobie uświadomić. Życie jest straszne, ale ja postanowiłam, że jest piękne. „Jeżeli idziesz przez piekło, nie zatrzymuj się, idź dalej. Wszystko się kiedyś kończy” – Winston Churchill

59 612 zł z 200 000 zł
29%