Zbiórki

Adam Zofka, Warszawa

Leczenie Adama

16 wrzesień 2025Moi Kochani,Jakby tu zacząć, hm… No dobrze, na początek kilka przemyśleń duchowych, a potem aktualizacja zdrowotna.Podczas mszy kanonizacyjnej błogosławionych Pier Frassatiego i Carlo Acutisa, (7 września 2025 r., Placu Świętego Piotra w Watykanie) Papież Leon XIV wypowiedział dwa zdania, które szczególnie zapadły mi w sercu. Odnosząc się do nowych Świętych, Papież wskazał, że są Oni „zaproszeniem skierowanym do nas wszystkich, zwłaszcza do młodych, by nie marnować swego życia, ale kierować je ku górze i uczynić z niego arcydzieło”. Nie marnować życia - trafiło to do mnie i cały czas ostatnio rozmyślam, czy ja aby nie zmarnowałem mojego życia na sprawy zupełnie nieistotne z punktu widzenia życia wiecznego… Które fazy mojego życia były tak naprawdę stratą czasu… Ale tu ostrożnie pocieszam się myślami, że niektóre fazy nie były zupełnie stratą, ale były swoistym czasem dojrzewania duchowego i doprowadziły do sensownych późniejszych decyzji… Na pewno, ale żeby nie zmarnować życia, trzeba mieć zdefiniowany głęboko w sercu i umyśle cel życia… A jaki jest ten cel? Tutaj przychodzi z pomocą drugie zdanie wypowiedziane przez Papieża tego dnia: „… wy wszyscy, my wszyscy, również jesteśmy powołani do bycia świętymi…”. No i wszystko jasne, celem naszego życia jest dążenie do świętości! To takie proste! Ale czy przez całe życie tak patrzyłem na cel mojego życia? Szczerze, to nie. Dopiero ostatnie lata pozwoliły mi to zrozumieć, tak konkretnie w aspekcie wiary, a nie jak wcześniej moim celem, jako osoby wierzącej, była bliżej niesprecyzowana i rozmyta idea „bycia dobrym chrześcijaninem”… Cóż, jak pisałem wcześniej, na pogłębianie wiary nigdy nie jest za późno, a tak faktycznie, w przypadku żywej wiary, to pragnienie zbliżania się do Boga, płynie bezpośrednio z naszego serca… Tutaj, króciutko, chciałbym pochwalić się i polecić Wam dwa źródła, które, obok Pisma Świętego, stały się w ostatnich latach moimi ulubionymi źródłami pogłębiania wiary. Pierwsze źródło to „Dzienniczek” św. Siostry Faustyny, w którym Siostra przypomina całej ludzkości o niezgłębionym Miłosierdziu Bożym. Gorąco polecam zapoznać się również z życiorysem św. Siostry Faustyny oraz do odwiedzenia miejsc z Nią związanych, przede wszystkim w Wilnie, Płocku i Łagiewnikach. Pamiętajcie też o nabożeństwie do Miłosierdzia Bożego codziennie o 15:00, którego nauczył Siostrę Faustynę sam Pan Jezus w 1935 roku! Drugie źródło to książeczka „O naśladowaniu Chrystusa” (XV w., autor prawdopodobnie Tomasz A Kempis). Setki myśli, rad duchowych, zasad i wskazań, zasadnicze prawdy ascezy katolickiej w prostej formie. Przez ponad 500 lat nie straciły one na aktualności i pozwalają na codzienną weryfikację a w razie potrzeby też korektę naszych działań w drodze do świętości. Dla mnie ta niezwykle inspirująca książeczka to zestaw drogowskazów do świętości. Szkoda tylko, że dowiedziałem się o niej tak późno…W przyszłych aktualizacjach na tej stronie zapewne wrócę do tych źródeł.Serdecznie dziękuję za wsparcie materialne i modlitwy. Ja pamiętam o wszystkich moich dobrodziejach w codziennych modlitwach, szczególnie w Różańcu. Czy wiecie/pamiętacie, że sama Najświętsza Maryja Panna poleciła ludziom odmawiać Różaniec? Przekazała to dzieciom podczas objawień w Gietrzwałdzie i w Fatimie. Zachęcam do zapoznania się z historią tych i innych objawień NMP - jest ich raptem około 20 na całym świecie. Tymczasem w moich sprawach zdrowotnych jest tak: leczenie na UCK w Gdańsku, o którym pisałem ostatnio, przerwałem po 18 cyklach, ponieważ skutki uboczne zaczęły zagrażać mojemu życiu i, co chyba istotniejsze, badania kontrolne potwierdziły, że leczenie przestało być dla mnie skuteczne. Po dwóch dłuższych pobytach szpitalnych w wakacje (żeby m.in. podleczyć skutki uboczne), udało się zidentyfikować nową terapię lekową, którą zacząłem pod koniec sierpnia w Gdańsku. Skuteczność tej terapii sprawdzimy tradycyjnie za ok. 3 miesiące w badaniu tomografem. A teraz NOWOŚĆ: po długich namysłach i konsultacjach, zdecydowaliśmy się na równoległe leczenie w Niemczech. Aktualnie jestem w prywatnej klinice pod Monachium, gdzie jest przygotowywana szczepionka wzmacniająca mój układ odpornościowy. Tego typu leczenie nie jest (jeszcze) dostępne w Polsce, ale w moim stanie nie mogę czekać. Teoretycznie, leczenie w Gdańsku powinno zadziałać na nowotwór krótkoterminowo, a szczepionka długoterminowo. Skuteczność obu terapii ma być większa gdy będą stosowane jednocześnie. Jak to będzie w praktyce, to zobaczymy… Obie terapie są stosowane od bardzo niedawna i brakuje danych do oszacowania rzeczywistych efektów, szczególnie dla mojego typu i stanu nowotworu.Bardzo proszę o dalszą modlitwę i pomoc materialną. Koszty leczenia w Niemczech są wyższe niż wszystkie środki, które udało nam się dotychczas wspólnie zgromadzić na tej zbiórce. Konkretnie, z zebranych dotychczas środków, 37% pochłonęły refundacje mniejszych zabiegów i leków w Polsce. Pozostałe 63% przeznaczyliśmy na leczenie w Niemczech, co stanowi z kolei jedynie 55% kosztów tej terapii. W ten sposób brakuje jeszcze ok. 68 000 zł. W przypadku, gdy szczepionkę w Niemczech będzie trzeba powtórzyć (żeby przedłużyć jej działanie), albo zastosować inną płatną terapię, to widać, że potrzeby są w dalszym ciągu znaczące… Jeżeli ktoś jest zainteresowany szczegółowymi wyliczeniami/kwotami, to bardzo proszę o kontakt bezpośredni.Na zakończenie, nieustannie dziękuję mojej ukochanej Ewie za wszystkie wspólne cierpienia i za Jej cierpliwość wobec mnie.Z Bogiem,AdamPS. Natchnęło mnie teraz, żeby na koniec wspomnieć jeszcze ku pamięci o niedawno kanonizowanym św. Carlo Acutis. Jak zapewne większość z Was wie, ten młody chłopak poświęcił swoje krótkie życie Panu Jezusowi i miłości bliźnim. Św. Carlo jest aktualnym przykładem, że w XXI w., pełnym materializmu i hedonizmu, można odwrócić się od tych pokus i wykorzystać nowoczesne technologie do czynienia dobra. Jego powiedzenia „Eucharystia to autostrada do nieba” oraz „Wszyscy rodzą się jako oryginały, ale wielu umiera jako kserokopie” pozostaną już z nami do końca świata. Polecam poczytać o Cudach Eucharystycznych, o których św. Carlo stworzył stronę internetową ponad 20 lat temu. Oczywiście polecam odwiedzić Sokółkę i Legnicę! Jestem pełen szacunku i podziwu dla tego młodego chłopaka, dodałem św. Carlo do mojej listy ulubionych Świętych. Czy macie własne listy ulubionych Świętych? ---------------- Szanowni, Szczęść Boże! Przede wszystkim, z całego serca dziękuję za dotychczasowe wsparcie duchowe i materialne. To daje mi wiarę w Was, dobrych ludzi, których spotkałem na swojej drodze życiowej, jak i daje mi dowód na to, że kiedyś sam zostawiłem w Waszych sercach i pamięci pierwiastki dobra. To mnie buduje w tych czasach i skłania do przemyśleń, co poprawić w sobie na przyszłość. Z całego serca potwierdzam, że cierpienie przybliża do Boga. Ja zawsze byłem wierzącym katolikiem, ale mówię Wam, że ostatnie cztery lata pozwoliły mi spotkać i pokochać Boga jeszcze bardziej, z większą świadomością i miłością. Wiem, że moja duchowość ciągle się rozwija i mam jeszcze dużo pracy nad sobą do odrobienia. Tym bardziej dziękuję Bogu za doświadczenie tego cierpienia, bo w przeciwnym razie może nigdy nie miałbym szansy poznać Go tak blisko jak teraz. Szczerze powiem, że nie wyobrażam sobie ostatnich lat bez wiary w Boga i bez rozważania Pisma Świętego. Żarliwie polecam każdemu z Was, nie czekajcie, aż przyjdzie jakieś cierpienie czy inny dramat. Proście już dziś o Łaskę Bożą, pogłębiajcie swoją wiarę i nadzieję na życie wieczne. Taka jest moja najlepsza rada dla Was jako zadośćuczynienie za Wasze wsparcie. A teraz trochę technicznie o moim leczeniu. Przechodzę obecnie kolejną terapię na UCK w Gdańsku. Leczenie obejmuje nowy lek, który bardzo niedawno został dopuszczony w Polsce. Obecnie jestem po 6 cyklach i co ważne, mam wkrótce ocenę efektywności tego leczenia. W zależności od efektów będę kontynuował to leczenie lub będzie trzeba szybko zdecydować się na coś nowego. Jest kilka opcji dalszego leczenia, o których wcześniej pisała już Ewa, ale pojawiły się też nowe. Będziemy konsultować się w kraju i za granicą i coś zdecydujemy wspólnie z naszą niezniszczalną Panią Doktor z UCK :) Do zobaczenia / usłyszenia, z Panem Bogiem, Adam --- Zbieramy na kosztowne leczenie dla Adama (lat 48) w Niemczech bądź innym kraju europejskim- to może być jego jedyna szansa na powrót do zdrowia i wyleczenie się z raka przerzutowego jelita grubego. Choroba zaczęła się niewinnie i praktycznie bezobjawowo. Od czterech lat Adam poddawany jest ciężkiej chemioterapii, która uniemożliwia normalną pracę zawodową i cieszenie się wspólnym czasem, który do tej pory spędzaliśmy razem z trójką naszych dzieci. Obecnie Adam czeka na zabieg usunięcia guzów z wątroby, które mamy nadzieję zaowocuje cofnięciem się choroby i możliwością dalszego leczenia. Zbieramy na leki, które będzie trzeba sprowadzać z zagranicy i nie są one refundowane. Pojawiła się tez szansa na leczenie immunoterapia i nowoczesnymi szczepionkami i lekami, których nie ma w Polsce. Pomóżcie wygrać walkę z czasem! Każdy grosz się liczy. W domu czeka na Adama trójka dzieci, które potrzebują ojca! Kochani darczyńcy, serdecznie dziękujemy za dotychczasowe wpłaty. Z tego co wpłaciliście udało się wykonać już jeden duży zabieg-krioablacje największego guza w wątrobie. Dotaktowo opłacamy nierefundowane badania diagnostyczne w kierunku podawania chemioterapii celowanej, aby Adam mógł dalej walczyć z chorobą i zdrowieć. Niech Bóg Wam wszystkim błogosławi!

182 000 zł z 670 000 zł
27%
Małgorzata Wiczkowska, Dłutów

Dla Gosi - walka z rakiem

Na imię mi Gosia. Po raz pierwszy od wielu lat byłam z mężem na krótkich wakacjach. Jeszcze nie zdążyłam się nacieszyć z wypoczynku, a znalazłam małą zmianę w lewej piersi. No i się zaczęło... Mammografia, USG, wizyty u kolejnych lekarzy. Coraz częściej padało słowo "rak", ale cały czas nie było pewności. Przyszły święta, były smutne i nerwowe. Wreszcie nadszedł 29 grudnia 2022 i wizyta u onkologa. Wyniki biopsji potwierdziły moje obawy. Mam raka piersi hormonozależnego. Najpierw szok, niedowierzanie, pytanie "dlaczego ja?". Nigdy nie paliłam, stronię od alkoholu, wykarmiłam piersią dwie córki. Jedyne co mogę sobie zarzucić to moja nadwaga. Wpadłam w wir kolejnych badań, diagnoz, wizyt u lekarzy. Zrobiło się tak dynamicznie, że nawet nie było, kiedy się załamać. Okazało się, że rak jest szybki i nie próżnuje, zdążył zaatakować węzły chłonne i wątrobę. Wszystko poszło dynamicznie, w niecały miesiąc od feralnej diagnozy jestem na pierwszym cyklu chemii. Całe dotychczasowe życie raczej mnie nie rozpieszczało. Mój kochany Tato zmarł, kiedy miałam 14 lat. Jedyną pokrewną mi duszą był kolega z podstawówki, stał się moim chłopakiem, a dzisiaj jest moim mężem, ojcem moich córek i dziadkiem naszych wnuków. Pracujemy oboje od czasu, zanim jeszcze osiągnęliśmy pełnoletniość. Pasją mojego życia jest moda, projektowanie, szycie odzieży. Przez wiele lat pracowałam w szwalniach. Kilka lat temu postanowiłam spróbować własnych sił. Nie było łatwo, mieszkam we wsi wykluczonej komunikacyjnie. Jednak znalazły się osoby, których to nie odstraszyło. Pojechaliśmy na wczasy, bo zaczęliśmy wychodzić na finansową prostą. Teraz pewnie znów upłyną lata, zanim gdzieś pojedziemy... Większość z Was, a na pewno osoby chore wiedzą, że na raka nie choruje tylko diagnozowana osoba, ale cała jego rodzina. Często choroba ta trapi naszych przyjaciół. Mam to szczęście, że czuję wielką pomoc i zaangażowanie od wszystkich bliskich mi osób. Mąż z córkami, rodzina i przyjaciele sprawiają, że czuję się bezpieczna i pewna zwycięstwa. Każdą złotówkę, którą postanowicie wspomóc moją walkę z chorobą, wykorzystam najlepiej, jak będę potrafiła. Do tej pory największe wydatki związane są z podróżą. Każdorazowy wyjazd związany z chorobą to min. 60 km. Na drugim miejscu na razie są leki, ale wiem że będę potrzebowała także środków na rehabilitację, leczenie stomatologiczne, może psychologa, suplementację i badania.

28 533 zł z 45 000 zł
63%
Magdalena Stanisławek, Świdnik

Wsparcie i pomoc w pokonaniu raka

Mam na imię Magda, mam 43 lata. W listopadzie 2022 r. zdiagnozowano u mnie raka piersi, bardzo agresywnego. Najpierw niedowierzanie, szok i łzy... ale tylko przez chwilę. Powiedziałam sobie, że się nie poddam i będę walczyć. Leczenie zaczynam półroczną chemioterapią, następnie czeka mnie amputacja i rekonstrukcja piersi i dalsze długotrwałe leczenie. Konsultacje medyczne, leki wspomagające. Nie jest lekko... Gdyby miłością dało się zwalczyć raka... Mam ogromne wsparcie mojego męża, rodziny i znajomych. Niestety leczenie jest kosztowne, a nie wszystkie leki są refundowane. Dlatego proszę Was, Kochani, o wsparcie finansowe. Żeby żyć i cieszyć się życiem. Dziękuję z całego serca.

26 475 zł z 30 000 zł
88%
Ewa Blumczyńska, Kłodawa

Ewa Blumczyńska - zbiórka na nierefundowany lek

Uruchamiamy zbiórkę na lek, który w Polsce jest nierefundowany, a jedna dawka kosztuje około 14 tysięcy złotych. Ewa, chorująca na nowotwór piersi, leczy się w Szczecinie i jest w trakcie przedoperacyjnej chemioterapii. Otrzymała już dwie dawki leku. Pozostały kolejne dwie przedoperacyjne i 9 pooperacyjnych.

4 965 zł z 150 000 zł
3%
Magda Hayder, Warszawa

Zbiórka na leczenie onkologiczne i rehabilitację

Mam 43 lata i wspaniałą, jedenastoletnią córkę Polę, oraz nowotwór złośliwy piersi, stopień złośliwości – G3. Od razu zdecydowałam się na wszystko. Mam za sobą 16 sesji chemii, wkrótce czeka mnie operacja. Potem radioterapia. Wreszcie pięć do dziesięciu lat leczenia hormonalnego. Na razie medycyna potrafi tyle. To nie pierwsza operacja. Minęły raptem cztery lata od czasu, gdy przeszłam ryzykowną operację kręgosłupa. Dwa lata temu kolejną. Potem rok intensywnej rehabilitacji i mogłam wrócić do pracy. Miałam plany jak wszyscy. Więcej podróżować, więcej się śmiać, więcej zarabiać, może wreszcie znaleźć chłopaka. Talent Poli – jest flecistką, śpiewa w Chórze Teatru Wielkiego Opery Narodowej – pozwolił jej na pierwsze poważne międzynarodowe sukcesy. Wszystko szło jak marzenie. No i nagle to. „Rak” – usłyszałam. Musiałam wybrać – albo chemia, albo zajęcia rehabilitacyjne kręgosłupa. W trakcie chemioterapii nie mogłam kontynuować rehabilitacji kręgosłupa i musiałam zastukać do Poradni Leczenia Bólu Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie – cierpię na polineuropatię. No i na razie po mojej zawodowej karierze. Byłam świetną zawodniczką public relations – długie blond włosy, błysk w oku, nieszablonowe rozwiązania, podróże, ambicje… Kolejne studia podyplomowe – odnalazłam się także na nowym polu zawodowym, w szkole. Teraz nie mam włosów, za to czasem prawdziwy lęk, że świat widzi we mnie tylko pacjentkę, ale to tylko chwile. Potem przemywam oczy i idę walczyć. Leczenie, rehabilitacje generują też koszty. Zapewnienie opieki, dojazdy na leczenie, leki, suplementy, dieta, rehabilitacja, wyroby medyczne, badania i wizyty u specjalistów. Dla samodzielnej matki to już ponad siły. Kiedyś Pola zapytała, jakie jest moje hobby. Odpowiedziałam, że bycie mamą. To nie była kokieteria. Uwielbiam być mamą. Chcę patrzeć, jak dorasta moje dziecko i przeżyć te wszystkie cudowne chwile. Pokazać jej świat. Właśnie zaczęłyśmy go poznawać razem, Pola od najmłodszych lat sprawdza się jako najlepsza kompanka. Nasze hasło to: „zawsze razem”! Teraz motywuje mnie potrzeba odczarowania raka w oczach Poli, tak żeby nigdy nie musiała się go bać. Kocham życie. Jestem wdzięczna za wszystko, co mam. Wierzę, że dobro zawsze wraca. Można odliczyć 1,5% przy rozliczaniu się od podatku, na moje konto. Należy wówczas podać w zeznaniu podatkowym KRS Fundacji Alivia: 0000358654 oraz w celu szczegółowym koniecznie numer mojej zbiórki: 111769. Darowizny na rzecz mojego leczenia można przekazywać także za pomocą płatności on-line, karty płatniczej, Blik, PayPal lub tradycyjnego przelewu - aby dokonać wpłaty, kliknij powyżej na przycisk "Przekaż darowiznę".

88 650 zł z 100 000 zł
88%
Danuta Strzemecka, Kolonia Brużyca

Nierefundowany lek

Danusia od lat jest pedagogiem szkolnym i ma niebywałą zdolność porozumienia się z każdym uczniem i jego rodzicem. Wszystkie trudne sprawy związane z uczniami naszej szkoły zajmują jej naprawdę dużo energii. Ona jednak ma czas dla koleżanek i kolegów z pracy. Wspiera naszą pracę wychowawczą, ale i wspiera nas prywatnie. Danusia współczuje, kiedy współczuć trzeba i mobilizuje, kiedy mobilizacja jest potrzebna. Charakteryzuje ją taka zwyczajna ludzka dobroć oparta na empatii i szacunku do innego człowieka. Wierzcie mi, przy tych wielu heroicznych cechach to jest zwyczajna dziewczyna! Lubi ładnie się ubrać, kocha kawę i dobre ciasto, uwielbia myć okna w całym domu, kocha nad życie swoją córkę, męża, siostrę, smacznie gotuje. Potrafi zacerować każdą dziurę, tak że przywraca tkaninę do „ustawień fabrycznych”. Ona jest Człowiekiem w najlepszym wydaniu człowieczeństwa. A teraz Danusia jest bardzo chora... Walczy o swoje życie, zachorowała nagle na nowotwór piersi. Została poddana standardowemu leczeniu chemią, a w późniejszym etapie będzie przeprowadzona mastektomia, co daje jej 40-procentowe szanse na całkowite odzyskanie zdrowia. Lek, który mógłby pomóc i zwiększyć szansę na wyzdrowienie do 70 procent, niestety jest nierefundowany. Koszt leczenia przekracza 500 tys. zł. Pomóżmy jej uzbierać tę kwotę, wpłacając na konto podane na stronie fundacji lub swoim odpisem z podatku. Czekają na nią dzieciaki, rodzice, czekamy my, koleżanki i koledzy ze szkoły, czeka mąż i córka.

41 417 zł z 500 000 zł
8%
Dorota Dobosz, Kraków

Twoja niewielka pomoc może znaczyć dla mnie tak wiele

Dzień dobry, z tej strony Dorota. Wiosna ubiegłego roku była czasem, gdy moje życie stanęło pod znakiem zapytania - zachorowałam na raka piersi potrójnie ujemnego. Przetrwałam pełną chemioterapię oraz mastektomię z jednoczesną rekonstrukcją piersi z implantem. Odpowiedź na leczenie była patologicznie całkowita - to znaczy wyleczona! Niestety, jak się okazało, wszystko co dobre, szybko się kończy - pół roku później, mimo czujności, nastąpiła wznowa miejscowa. Ta wiadomość zupełnie mnie przybiła. Byłam załamana, a nad moją rodziną ponownie pojawiły się czarne chmury. By móc dalej dla nich żyć, potrzebuję prosić Państwa o pomoc. Chciałabym jeszcze kiedyś móc, bez choroby i bólu związanego z wyniszczającą chemią, spędzić z nimi czas bez zmartwień i strasznych myśli z tyłu głowy. Lek dałby na to dużą szansę, dlatego liczę, że rozważą Państwo wsparcie mojej zbiórki. Obecnie przyjmuję co tydzień chemioterapię, w planie jest 16 wlewów. W całej tej sytuacji, która jest dla mnie bardzo trudna, mam ogromną pomoc i wsparcie w osobach dwóch znakomitych onkolożek, które szukają możliwości najlepszej terapii, potem czeka mnie następna operacja i kontynuacja leczenia. Po konsultacji w Narodowym Instytucie Onkologii w Warszawie zadecydowano o immunoterapii lekiem, który znamiennie zwiększa szanse na radykalne wyleczenie choroby nowotworowej. Planowane jest też leczenie uzupełniające, które wpływa na odległe wyniki leczenia. Lek ten jest stosowany w Unii Europejskiej w kuracji raka piersi, ale w Polsce - nie jest refundowany. Niestety nie stać mnie na zakup tego leku samodzielnie, potrzebuję co najmniej 10 dawek. Jedna dawka kosztuje ponad 15 000 złotych, dlatego zwracam się do Ciebie z prośbą o wsparcie w zakupie. Lek ten należy włączyć do terapii, którą już rozpoczęłam, jak najszybciej. Kluczową rolę gra tu czas. Zawsze starałam się pomagać innym w miarę swoich możliwości, teraz sama jestem w potrzebie. Na obrazku widać naszą ukochaną kotkę, którą udało się wyleczyć z choroby serca. Ciekawe, czy i ja dostanę szansę na skuteczne leczenie? Dziękuję wszystkim ludziom dobrej woli za wsparcie! Dorota

12 718 zł z 160 000 zł
7%
Mariola Pawlaczyk, Poznań

Chcę żyć dla córki

Choruję na nieoperacyjnego raka piersi z przerzutami do śródpiersia, jestem po chemioterapii paliatywnej. Nie jestem zakwalifikowana do dalszego leczenia. Moja sytuacja życiowa jest bardzo trudna. By móc utrzymać siebie i nastoletnią córkę, pracuję na dwóch etatach: jako pielęgniarka - na oddziale chirurgicznym oraz jako pielęgniarka szkolna - pomimo ciężkiej choroby i zakazu lekarza onkologa. Aby móc godnie żyć i zapewnić córce podstawowe warunki do życia, wynajmuję mieszkanie, za które niestety muszę sporo płacić. Moja córka jest czternastoletnią dziewczynką z dysfunkcją, uczęszczającą do szkoły integracyjnej. Dzięki ogromnej pracy Marysia bardzo dobrze się uczy. Dodatkowo jestem po ciężkim rozwodzie. Zostałam z długami - komornik zabiera mi około 2.000 złotych pensji. Całe życie pomagam innym, ale tym razem prosiłabym o pomoc dla siebie na pokrycie kosztów wydatków związanych z moim leczeniem.

16 306 zł z 30 000 zł
54%
Alicja Żebrowska-Szreder, Gdańsk

Młoda mama kontra agresywny rak - pozwól mi wygrać życie!

Witajcie Kochani! Mam na imię Alicja, na co dzień jestem samotnie wychowującą mamą wspaniałych dzieciaczków, które bardzo dzielnie towarzyszą mi w najtrudniejszej walce, jaką do tej pory przyszło mi stoczyć. Zawsze starałam się pewnie stąpać po ziemi, aby zapewnić byt moim ukochanym dzieciom. 23.06.2022 roku runął nam grunt pod nogami - potwierdzono u mnie diagnozę: "rak piersi HER2 dodatni oraz przerzuty do węzłów chłonnych" - ekspresowo rozsiewający się agresywny rak obydwu piersi. Strach, płacz, przerażenie... to wszytko mieszało się z chęcią bitwy z tym potworem, który właśnie postanowił mnie wykończyć. Natychmiastowa pomoc: w ekspresowym tempie wykonane szczegółowe badania, biopsje, chemia na cito oraz wlewy uzupełniające, aby przerzuty nareszcie się zatrzymały. Następnie radykalna mastektomia wraz z usunięciem zajętych już węzłów chłonnych oraz radioterapia. Chwila na zagojenie ran i kolejna walka o powrót do dawnego funkcjonowania - często prywatne wizyty u części specjalistów, specjalna bielizna, odpowiednia suplementacja i szereg kosztownych rehabilitacji wspomagających codzienne funkcjonowanie w życiu codziennym. Otrzymałam pierwszy stopień niepełnosprawności - grupa znaczna. Mijają lata, a ja wciąż nie pożegnałam się z chirurgią onkologiczną. Począwszy od rekonstrukcji, a kończąc na operacyjnym leczeniu skutków popromiennych po radioterapii. Pomimo iż jest już rok 2025, ja wciąż nie mogę pozwolić sobie na wymazanie z pamięci tamtej walki o życie. W kwietniu 2025 wystąpiły u mnie kolejne niepokojące objawy i na nowo zrodził się ten okrutnie paraliżujący strach, że może to znowu śmierć na nowo się o mnie upomina. Kolejna dawka emocjonalnego rollercoastera - badania pod kątem przerzutów do głowy, płuc i kości. Z CAŁEGO serca DZIĘKUJĘ całej mojej rodzinie, wszystkim cichym Aniołkom Stróżom oraz cudownym przyjaciołom za całe wsparcie w tym tak trudnym dla mnie czasie. Wasza Alicja Dzięki wspaniałej opiece lekarzy z UCK Gdańsk

19 962 zł z 45 000 zł
44%
Kasia Marcinkiewicz, Sulęcin

Kasia zbiera na leczenie trójujemnego złośliwego raka piersi

Mam na imię Kasia, mam 51 lat, 2 wspaniałe córki, Sandrę i Patrycję oraz wspaniałego męża. Mieliśmy marzenia jak każdy... Przez wiele lat nasze życie było trudne, wreszcie wszystko się poukładało, myśleliśmy o emeryturze, może wnuki, może wreszcie jakaś podróż... Niestety rak miał inne plany na moje dalsze życie i życie moich najbliższych. We wrześniu na badaniu usg lekarz powiedział, że prawdopodobnie mam nowotwór złośliwy piersi. Moje życie się zatrzymało. Wyszłam z gabinetu, wsiadłam do auta. Moja pierwsza myśl w tym momencie: "Co z moimi córkami? Co z mężem? Rodziną? Przyjaciółmi? Co mam najpierw zrobić? Od czego zacząć? Do kogo zadzwonić? Jak powiedzieć moim bliskim?". Po wielu diagnostycznych badaniach, stresach, jak wyjdą wyniki, czy będą przerzuty - diagnoza: rak piersi potrójnie ujemny z Ki 90% stopniem dzielenia się komórek rakowych. Długo próbowałam sama coś znaleźć, dodatkowo oprócz chemioterapii i operacji. Czytałam, pisałam do wielu lekarzy, jeździłam na prywatne wizyty min. do prof. Murawy, prof. Byrskiego, dr. Niziołka. Niestety na tym etapie choroby trzeba było wdrożyć leczenie tradycyjne. Jestem w trakcie chemioterapii, przede mną jeszcze 11 chemii, potem operacja, znowu leczenie i być może radioterapia - lekarze jeszcze nie zdecydowali. Jest szansa na wdrożenie po operacji immunoterapii, która nie jest refundowana, a jej koszty są ogromne. Bez Państwa Pomocy nie mam szans na uzbieranie tak ogromnej kwoty. Jest to dla mnie ogromna szansa, przy tak złośliwym raku trójujemnym, który w moim przypadku daje bardzo szybko przerzuty, na odwleczenie ich w czasie. Leczenie jest długie, rak piersi potrójnie ujemny jest bardzo trudny do wyleczenia. Ma go ok. 15% pacjentek z wykrytym rakiem piersi. Daje bardzo duże prawdopodobieństwo nawrotów, dlatego każda Państwa pomoc, każda złotówka, czy to przekazana przez fundację czy też przez 1,5% podatku będzie dla mnie nieocenionym wsparciem w tej nierównej potyczce i pozwoli skupić mi się na walce z tym skorupiakiem. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała szansę, aby wypowiedzieć te słowa, również za sprawą takich ludzi o wielkich sercach jak Państwo: WYGRAŁAM I BĘDĘ ŻYŁA. DZIĘKUJĘ!!! Kasia

37 420 zł z 280 000 zł
13%
Beata Kamińska, Warszawa

Pomoc w walce z rakiem inwazyjnym

Zdiagnozowano u mnie raka piersi prawej z przerzutami do węzłów. W dniu 27.09 miałam wykonaną biopsję piersi prawej, która potwierdziła raka inwazyjnego HER2, 3+ (niehormonozależny), stopień złośliwości G2 (w skali 1-3), o Ki67 >30% i wysokim wskaźniku podziałów komórkowych. Dlatego tak ważne jest kontynuowanie działań, jakie aktualnie podejmuję, żeby rak nie rozsiał się na inne organy. Czekam na dalsze informacje od lekarza w sprawie leczenia. Ze wstępnych informacji wiem, że czeka mnie najpierw chemioterapia, następnie operacja i późniejsze leczenie (które jeszcze nie zostało określone). Miałam nadzieję, że jeżeli to rak, to okaże się łagodniejszy i wystarczy operacja plus hormony, no ale jest inaczej. Dlatego potrzebuję wsparcia na dalsze wzmocnienie organizmu przy braniu chemii, badania oraz dodatkowe leki.

4 492 zł z 8 000 zł
56%
Krzysztof Wodka, Żabno

Na leczenie nowotworu złośliwego

Mam 57 lat i w lutym moje życie zmieniło się diametralnie. Jak grom z jasnego nieba spadła na mnie diagnoza - nowotwór złośliwy pęcherza moczowego C67.9. Na początku przeszedłem dwa zabiegi elektroresekcji guza pęcherza moczowego z marnym skutkiem, a wynik biopsji źle rokował. Obecnie kontynuuję leczenie w Instytucie Onkologii na Garncarskiej w Krakowie, na które składa się: chemioterapia indukcyjna w kilku cyklach, dolewki, badania i leki. W listopadzie będę miał przeprowadzony zabieg cystektomii radykalnej. W czasie choroby nie mam możliwości podjęcia pracy i raczej nieprędko wrócę do życia zawodowego. Zasiłek chorobowy nie pokrywa wszystkich moich potrzeb, tak ważnych w czasie choroby - leków, suplementów, środków do pielęgnacji i kosztów transportu do szpitala. Proszę o pomoc, bym mógł kontynuować leczenie i spać spokojnie. Każda złotówka jest dla mnie bardzo ważna. Dziękuję.

351 zł z 5 000 zł
7%