Miała niecałe 18 lat, kiedy zachorowała na mięsaka. W wieku 42 lat zachorowała na nowotwór złośliwy piersi z przerzutami.

Iwona Sokołowska, Wałcz,
numer zbiórki: 110014

slide1

Opis zbiórki

PL

Aktualizacja:

Luty 2025 r. - profilaktyczne badanie USG wykazało ok. 1 cm guzek w piersi. Po dalszej diagnostyce było już tylko gorzej. Okazało się, że guzek nacieka oraz są przerzuty do węzłów chłonnych. Nie otrzymam zalecanej dawki chemioterapii, ponieważ przyjęłam już dawkę życiową chemioterapii. Aktualnie jestem w trakcie leczenia. Co tydzień mam wlewy, jeżdżę do oddalonego ponad 200 km Centrum Onkologii...

Nazywam się Iwona Sokołowska. Dzień przed moimi osiemnastymi urodzinami, czyli 1 grudnia 2000 roku, dowiedziałam się o mojej chorobie, tj. nowotworze złośliwym tkanek miękkich, mięsaku o nazwie sarcoma synoviale, który umiejscowiony był w mojej prawej stopie od dobrych kilku miesięcy. Po diagnozie był płacz, pytania "dlaczego ja, dlaczego teraz" i tym podobne. Dzielnie znosiłam chemioterapię oraz kilka nieradykalnych operacji/prób usunięcia guza. W międzyczasie zdałam maturę, rozpoczęłam studia i się leczyłam.

Po ponad rocznym leczeniu onkologicznym w Poznaniu trafiłam do Centrum Onkologii w Warszawie. Pan profesor Ruka zastosował u mnie leczenie radioterapią, następnie zoperował mnie i otrzymałam kolejne kursy chemioterapii. Z płaczem goliłam głowę, gdy po raz czwarty odrośnięty „jeżyk” na głowie zaczął wypadać. Nie poddawałam się, nadal byłam silna i dzielnie walczyłam z nowotworem. Pomagał mi w tym chłopak, z którym zaczęłam spotykać się 2 miesiące przed wykryciem nowotworu oraz rodzice.

W marcu 2002 roku zakończono leczenie. Miesiąc później, nie wiem jak to możliwe, zaszłam w ciążę i w styczniu 2003 roku urodziłam śliczną i zdrową córeczkę. Mój organizm się regenerował, a ja systematycznie jeździłam 400 km na kontrole do Centrum Onkologii w stolicy. Życie toczyło się dalej, jednak okazało się, że mój organizm jest słaby i, nie licząc operacji chorej stopy, przez kolejnych 10 lat przeszłam ok. 10 zabiegów/operacji, takich jak usunięcie woreczka żółciowego, operacje przykurczu Dupuytrena, koagulacja ognisk endometriozy itp. W 2008 roku okazało się również, iż wskutek przebytych chemioterapii mam uszkodzone kanaliki nerkowe. Pomimo wszystkich tych chorób i operacji cieszyłam się życiem; wspólnie z mężem wychowywaliśmy córeczkę i bardzo pragnęliśmy powiększyć naszą rodzinę. W związku z powyższym, 14 sierpnia 2012 roku urodziłam pięknego i, jak się wtedy wydawało, zdrowego synka (po dwóch latach zdiagnozowano u niego autyzm). Kiedy wychodziłam z maleństwem ze szpitala, pomyślałam, że teraz naprawdę jestem szczęśliwa.

Niestety, moje szczęście nie trwało długo. Dwa miesiące po porodzie, na mojej kilkukrotnie operowanej stopie wyczułam kilkumilimetrowe zgrubienie. Pomyślałam: nie, to nie może być prawda, to nie może być kolejna wznowa – przecież nie po to urodziłam dziecko, by znowu zachorować i nie móc uczestniczyć w jego wychowywaniu... A jednak, po 11 latach od operacji i 10,5 roku po zakończeniu leczenia, mięsak ponownie był w mojej stopie. Zamknęłam się w sobie, załamałam i przez dwa dni nie wychodziłam z łóżka, tylko płakałam. Na szczęście mąż wyciągnął mnie z tego, wytłumaczył, że tak nie można, że muszę walczyć i się nie poddawać jak dawniej; że muszę to zrobić dla niego, dla dzieci; że przecież za kilka lat muszę żyć, gdy synek w przedszkolu będzie mówił wierszyk z okazji Dnia Mamy, bo nikt nie zastąpi im mnie – mamy i żony...

5 listopada 2012 roku pojechałam więc z mężem do Centrum Onkologii w Warszawie, a profesor Rutkowski potwierdził moją diagnozę. Zostawiłam wynik tomografii komputerowej, zrobiłam RTG klatki piersiowej i czekałam na wyrok... Po dwóch dniach otrzymałam telefon z wiadomością, której nigdy nie chciałam usłyszeć: „Dzień dobry Pani Iwono, jest wynik RTG klatki – przerzutów nie ma, ale niestety, po skonsultowaniu się z lekarzami stwierdziliśmy, iż jedyną metodą leczenia Pani jest amputacja, amputacja w podudziu...” Telefon odebrałam niczego nieświadoma, trzymając dziecko na rękach, i zamarłam. To była najgorsza wiadomość, jaką w moim trzydziestoletnim życiu usłyszałam. Był to kolejny cios, którego następstwem była ogromna rozpacz i bezsilność...

Postanowiłam walczyć i żyć. Nieważne, czy z nogą, czy bez niej, ale żyć. 6 grudnia 2012 roku mąż dostarczył mnie do Centrum Onkologii, a następnego dnia amputowano mi nogę. Nie załamałam się, nie płakałam z tego powodu. Uczyłam się chodzić o kulach, bandażować kikut, pokonywać wiele przeszkód architektonicznych, takich jak schody. Zewsząd słyszę, że jestem dzielna, że walczę i się nie poddaję, że potrafię się uśmiechać i w miarę możliwości uczestniczę w wychowywaniu moich dzieci.

Nie uważam, że jestem jakaś wyjątkowa. Ja po prostu cieszę się, że żyję, że mogę przytulać i całować moje dzieci, że mogę uczestniczyć w życiu rodzinnym, wytłumaczyć córce niezrozumiałe zadania z matematyki, czuć, że mąż mnie nadal mocno kocha (może nawet mocniej...).

Aktualnie jestem po kolejnej, już trzeciej operacji kikuta (stan zapalny kości).

Z całego serca pragnę, by Państwo pomogli mi uzyskać środki na protezę (którą trzeba wymieniać co kilka lat, a niektóre elementy kilka razy w roku) i, co za tym idzie, pomogli mi wrócić do normalności. Kocham życie mimo wielu kłód rzucanych mi pod nogi. Chciałabym być sprawna, by móc aktywnie uczestniczyć w życiu rodzinnym, podążać za synkiem. Za wszelkie wsparcie będę ogromnie wdzięczna.

Iwona

Słowa wsparcia

donor2
Darczyńca Anonimowy
2 lata temu
Wszystkiego dobrego! 307
donor2
Właściciel zbiórki
Serdecznie dziękuję ;)

donor2
Darczyńca Anonimowy
5 lat temu
Wszystkiego dobrego i dużo uśmiechu, mimo wszystko. Agnieszka 456
donor2
Właściciel zbiórki
Serdecznie dziękuję. Wzruszył mnie ten komentarz...

Darczyńcy

donor2
Darczyńca Anonimowy
24 dni temu
156,90 zł

donor2
Darczyńca Anonimowy
24 dni temu
386,10 zł

donor2
Darczyńca Anonimowy
24 dni temu
31,50 zł

donor2
Darczyńca Anonimowy
rok temu
65,50 zł

Zobacz więcej

Wypłaty

Do dyspozycji podopiecznego pozostało:   398.50 zł
2025.10.13
Wypłata: 272,38 zł, kategoria wydatków: inne
2024.06.10
Wypłata: 871,79 zł, kategoria wydatków: środki farmakologiczne,badania diagnostyczne
2023.10.04
Wypłata: 1 011,53 zł, kategoria wydatków: środki farmakologiczne,inne
Zobacz więcej

Podzbiórka

Podzbiórkę możesz założyć przy każdym celu, który jeszcze nie osiągnął 100%, a środki zgromadzone podczas jej trwania zostaną dodane do zbiórki głównej.