Zbiórki

Marta Artemczuk, Ryki

Godne Życie z nowotworem

Cześć, jestem Marta. Mam 38 lat, a choruję od 5. Diagnozę, po której zawalił mi się świat, dostałam w maju 2019 roku. Zaczęło się od małego guzka, który wydawał się niegroźny - finalnie były 3 i groźne. Przeszłam 7 operacji piersi, łącznie z ostatnią rekonstrukcją, którą miałam w tym roku, w czerwcu. Momentami zapominam, jak wyglądało moje życie przed diagnozą. Te 5 lat chorowania zabrało mi 5 lat z życia moich dzieci. Od 4 lat jestem w programie lekowym. Przyjmuję leki hormonalne + zastrzyki. Od tego czasu jestem w tzw. sztucznej menopauzie (farmakologicznej). Raz w miesiącu jeżdżę na onkologię, do szpitala oddalonego o 290 km od mojego miejsca zamieszkania. Nocuję i wracam kolejne 290 km z przesiadką. Nie ukrywam, że koszty dojazdów nadwyrężają domowy budżet. Najmłodsze moje dziecko miało zaledwie 3 latka, jak zachorowałam. Strach, że mnie przy niej zabraknie, to było coś nie do opisania. Po załamaniu przyszły myśli, że przecież nie mogę zniknąć z ich życia, że są moim całym światem i zrobię wszystko, co mogę, żeby być tu dla nich. Strach wciąż jest, ale staram się nie pozwalać, żeby zawładnął moim życiem. Staram się żyć normalnie, na ile mogę. Jeżdżę rowerem (jeśli tylko mam siłę), wycinam figurki z drewna, które można kolorować, stawiać jako dekoracje albo wieszać na ścianie. Mam ten luksus, że mieszkam pod lasem, dlatego na ile pozwalają mi siły, chodzę z psem na spacery i chłonę całą sobą naturę.

242 zł z 2 000 zł
12%
Teresa Anuszewska, Witonia

Walka z rakiem trzustki

Witajcie, mówi się, że coś spada na człowieka jak grom z jasnego nieba. I u nas też tak było... Najpierw wszystkie objawy u mamy skierowane zostały na kręgosłup, aż nagle po silnych bólach w lewym boku okazało się, że to nie do końca kręgosłup tylko guz trzustki, który już dał przerzuty i to na samą wątrobę (oba płaty z rozsianym rakiem). Strach, lęk, walka każdego dnia z czasem, a ten, wiadomo, ucieka w mgnieniu oka... Szukanie pomocy wszędzie i u każdego, a najgorsze jak słyszy się, że przy takiej diagnozie operacja nie wchodzi w grę, bo mimo iż guz jest na ogonie trzustki, to dał już liczne przerzuty. Metody NFZ w naszym przypadku to tylko chemia paliatywna i czas na uporządkowanie spraw i odliczanie, czekanie wiadomo na co... Serce pęka szczególnie wtedy, gdy chodzi o osobę najbliższą. Komercyjny zabieg Nano-knife to koszt prawie 75 tys. zł, później chemioterapia i leki. Czy pomoże? Czy będzie dobrze? Czy zyskamy cenny czas? Boimy się, że może być ciężko, a koszta przerażają, ale nie ma nic cenniejszego niż życie! Dlatego przełamaliśmy się, choć to ciężkie, z założeniem zbiórki i prośbą o wsparcie...

3 304 zł z 50 000 zł
6%
Barbara Matulka, Piaseczno

Zbiórka na leczenie

Witajcie, zbieramy na wyleczenie Basi - matki trójki dzieci i babci pięciorga wnuków - ze złośliwej odmiany nowotworu płuc. Niestety przyjmowana przez Basię chemioterapia nie przynosi oczekiwanych skutków, z powodu obecności złośliwego genu, który nie pozwala na zabijanie komórek nowotworowych. Choroba poszerza się w szybkim tempie, dlatego trzeba działać tu i teraz. Jedyną szansą na ratunek jest leczenie nierefundowanym lekami, które mają zahamować postęp choroby i które w długotrwałej kuracji kosztują 30 tysięcy na miesiąc. Prosimy o Wasze wsparcie, gdyż sami nie poradzimy sobie finansowo, a pragniemy, aby Basia żyła z nami jak najdłużej. Będziemy próbować do ostatniej deski ratunku, mamy nadzieję, że nam w tym pomożecie. Każdego ofiarodawcę ogarniemy modlitwą. Dziękujemy z góry Ola

47 222 zł z 360 000 zł
13%
Edyta Bartoszek, Poznań

Na leczenie uzupełniające i rehabilitację

Od lat pomagam chorym i niepełnosprawnym jako oligofrenopedagog i rehabilitant wzroku. Chciałabym robić to dalej, lecz dziś to ja potrzebuję Waszej pomocy. W styczniu 2024 roku zdiagnozowano u mnie raka piersi. Za mną już chemioterapia i mastektomia radykalna. Przede mną radioterapia i hormonoterapia. Konieczna jest systematyczna rehabilitacja. Zalecono także leczenie uzupełniające nierefundowanym preparatem. Koszt miesięcznej kuracji to około 7 tysięcy złotych. Bez Was się nie uda... dlatego proszę Was o pomoc.

114 814 zł z 168 000 zł
68%
Lilla Sirocka, Gdańsk

Rehabilitacja i dalsze leczenie

Witam, mam na imię Lilla. Podczas kontrolnego badania mammograficznego w 2023 r. zdiagnozowano u mnie zmianę w piersi lewej. Po przeprowadzeniu dodatkowych badań w UCK Gdańsk /mammografia spektralna i biopsja mammotomiczna/ nic nie wskazywało na nowotwór złośliwy. Decyzję lekarki prowadzącej o konieczności przeprowadzeniu zabiegu chirurgicznego celem upewnienia się co do charakteru zmiany przyjęłam z mieszanymi uczuciami. Gdy jechałam w czerwcu 2024 r. po operacji na wizytę do chirurga onkologa po odbiór wyniku badania histopatologicznego, byłam nastawiona optymistycznie. Diagnoza nowotwór złośliwy piersi typu HER2:3+ zmieniła moje życie. W lipcu i wrześniu 2024 r. przeszłam dwie kolejne operacje, stwierdzono przerzuty do naczyń limfatycznych oraz wykonano onkoplastykę z wszczepieniem ekspandera piersi lewej. W listopadzie 2024 r. rozpoczęłam chemioterapię. Boję się, czy starczy mi determinacji i środków finansowych na walkę z nowotworem... Po usunięciu węzłów chłonnych dołu pachowego mam bardzo bolesne powikłanie - sznury limfatyczne (tzw. AWS). Pojawiają się pod pachą, wyglądają jak struny, mocno ograniczają zakres ruchu i są bardzo bolesne. Jedynym lekarstwem na nie jest fizykoterapia. Niestety NFZ po operacji refunduje jedynie kilka zabiegów, w moim przypadku niewystarczających. Bardzo proszę o pomoc, dzięki której będę mogła pokryć koszty mojego dalszego leczenia i dziękuję za okazane wsparcie.

3 602 zł z 30 000 zł
12%
Ewa Komuszyńska-Nagurska, Kotórz Mały

Wsparcie terapii

Na imię mam Ewa, jestem historykiem sztuki, wdową na emeryturze, a do czasu postawienia diagnozy (13.06.2024) - złośliwy nowotwór lewej piersi - byłam czynna zawodowo jako biegła sądowa w rzadkiej dziedzinie "wyceny i ekspertyzy dzieł sztuki". Po diagnozie i podjęciu rozszerzonych badań zmuszona zostałam do szybkiego zakończenia zleconych przez sądy opinii do zleceń, zawiesiłam działalność zawodową, bo uczestnictwo wizjach lokalnych, sporządzanie ekspertyz i uczestnictwo w rozprawach stało się niemożliwe. Ostatnie zlecenie "pro bono"przyjęłam od poszkodowanego w powodzi antykwariusza z Nysy. Na podstawie dokumentów księgowych i fotograficznych mogłam dla urzędu potwierdzić wartość jego strat. Obecnie jestem po czwartej chemii, samopoczucie znacznie się pogorszyło, a czekają mnie jeszcze cztery chemie, zabieg operacyjny lub inna dodatkowa terapia. W sytuacji, w jakiej się znalazłam, brak możliwości pozyskania dodatkowych dochodów sprawia, że wszystkie wydatki związane z chorobą pokrywałam dotąd bez korzystania z żadnej pomocy finansowej. Nadmieniam, że mieszkam na wsi (12 km od Opola), więc każde badania, przyjęcie chemii wymaga kosztownych dojazdów. Konieczna też była zmiana diety, pilne stały się usługi stomatologiczne, zakup zalecanych leków i finansowanie wszystkich dodatkowych wydatków wspomagających terapię. Zawsze w życiu jakoś dawałam sobie radę, nawet wtedy, kiedy mój mąż zachorował na RZS (Reumatologiczne Zapalenie Stawów - ciężką autoimmunologiczną, postępującą i nieuleczalną chorobę, z którą zmagał się ponad 30 lat). Ja w trakcie jego choroby samotnie musiałam przejąć obowiązki opieki nad nim, wychowania syna, zadbania o dom i finanse. To pewnie wtedy zapomniałam o sobie i swoim zdrowiu. Dlatego też nie posiadam żadnych zabezpieczeńfinansowych, ale i tak głęboko wierzę, że po skończonej terapii będę w stanie wrócić, jako historyk sztuki i biegła sądowa z ogromnym doświadczeniem, do wykonywania swojego zawodu.

4 694 zł z 50 000 zł
9%
Karolina Kluska, Oświęcim

Guz mózgu - leczenie i rehabilitacja

Witam serdecznie, mam na imię Karolina. Mam 39 lat. Jestem mamą trzech cudownych córek oraz żoną wspaniałego męża. W dniu urodzin mojej najmłodszej córeczki zaczął się mój koszmar, który trwa do teraz i jest nim guz mózgu. Z racji, że większość osób i tak nie ma czasu, aby czytać całość mojej historii, zacznę od kosztów, z którymi przyszło mi się zmierzyć, aby wyleczyć się i wrócić do pełnej sprawności. Niestety przekraczają one możliwości finansowe naszej rodziny. Pragnę w ciągu najbliższego roku skupić się na porządnej rehabilitacji, lecz jedna godzina to koszt 200 zł. Przez 20 dni to koszt 4000 zł. Koszt 2 tygodniowego turnusu wspecjalistycznym ośrodku rehabilitacyjnym waha się od 16 500 zł wzwyż. Poniżej opisuję dokładniej całą moją historię więc jeżeli jesteś zainteresowany, to zapraszam do przeczytania. Chciałam Wam przedstawić moją historię, która zmieniła całe moje życie w koszmar. Wszystko zaczęło się 4.11.2022 r. w dniu pierwszych urodzin mojej najmłodszej córeczki. Czekając na dziadków, nagle zrobiło mi się słabo, w głowie karuzela, nogi jak z waty. Mąż wyprowadził mnie na balkon, żebym się przewietrzyła. Po paru minutach wszystko się uspokoiło. Po dwóch dniach obudziłam się z okropnym bólem głowy, miałam wrażenie, jakby ktoś mi rozpalił ognisko w głowie. Nie czekając na nic, udałam się na SOR. Po wykonaniu TK zostałam poproszona do gabinetu lekarza, który oznajmił mi, że musi zostawić mnie w szpitalu na oddziale neurologii, ponieważ jest zmiana w mózgu świadcząca najprawdopodobniej, że przeszłam udar. Po dwóch dniach wykonano mi rezonans magnetyczny. W dniu, gdy przyszły wyniki, lekarz poprosił mnie do gabinetu, w którym oznajmił: "Ma Pani guza mózgu". Nogi się pode mną ugięły. Zostałam wypisana do domu ze skierowaniem do poradni neurochirurgicznej w Krakowie. Pierwsze dni w domu przepłakałam. Ciągle słyszałam słowa lekarza: "guz mózgu". W końcu wzięłam się w garść. Pojechaliśmy z mężem do Krakowa do poradni neurochirurgicznej. W rejestracji Pani powiedziała, że terminy są za 2 lata. Zaczęłam się śmiać i spytałam, czy to żart. Nasza polska służba zdrowia... Długo się nie zastanawiając, wyszukałam w internecie lekarza neurochirurga i pojechałam na prywatną wizytę. Okazało się, że lekarz, do którego przyjechałam, pracuje w Szpitalu w Krakowie na oddziale neurochirurgii. Bardzo rzetelnie wytłumaczył mi, jak będzie wyglądało leczenie. 27.01.2023 r. przeszłam operację - kraniotomię ciemieniową lewostronną w celu usunięcia guza mózgu płata czołowego lewego. Operacja trwała 6 godzin. Po operacji wystąpił niedowład prawostronny, cechy afazji oraz problemy z mową. Po paru dniach zostałam wypisana do domu. Pomału dochodziłam do siebie. Niestety niedowład bardzo mnie ograniczył. Wszystkie czynności musiałam wykonywać z pomocą męża.Moja mała córeczka pragnęła mamy, a ja nie mogłam jej nawet wziąć na ręce. Doszły ataki padaczki. Wpadłam w depresję. Musiałam skorzystać z pomocy psychiatry, dzięki któremu moje nastawienie powoli wracało do normy. Znów nadszedł czas rozłąki z rodziną. Od 13.02.2023 r. zaczęłam rehabilitację w szpitalu na oddziale rehabilitacyjnym. Pozytywne myślenie i upór w wykonywanych ćwiczeniach dało dużą poprawę. Po miesiącu wróciłam do domu. Niestety niedowład nie ustąpił. Przyszedł wynik badania histopatologicznego: ASTROCYTOMA (IDH1/2-MUTANT) WHO G2. Zebrało się konsylium onkologiczne. Decyzja: RADIOTERAPIA PROTONOWA w Krakowie. Radioterapia trwała od 08.05.2023 do 19.06.2023 r. Niestety w tym czasie niedowład się jeszcze nasilił. Doszło dodatkowo leczenie sterydami, a co za tym idzie: obrzęki, opuchlizna i zwiększenie masy ciała. Jakby tego było mało, doszły także ataki kamicy nerkowej. CHEMIOTERAPIA - leczenie rozpoczęłam 24.07.2023 i zakończyłam 11.12.2023 r. Chemioterapię w tabletkach otrzymywałam przez pół roku. Leczenie nie było łatwe, ale na pewno lżejsze od wlewów. Cały czas uczęszczam na rehabilitację dzienną w szpitalu z przerwami na leczenie. Po ostatnim rezonansie z 23.09.2024 r. lekarz zlecił wykonanie spektroskopii, ponieważ widoczna jest jakaś zmiana - wznowa bądź martwica po radioterapii i chemioterapii. Badanie mam wyznaczone na 25.11.2024 r. Co teraz? Jestem dobrej myśli i widzę światełko w tunelu. Wierzę, że wszystko dobrze się skończy i będę mogła dalej cieszyć się życiem i patrzeć jak rośnie moja najmłodsza córeczka, a dwie starsze wchodzą w dorosłe życie. Dlatego bardzo proszę o pomoc w zmaganiach z chorobą. Mam ogrom siły i motywacji, aby dalej walczyć i się nie poddawać, ale sama finansowo niestety nie jestem w stanie tego udźwignąć. Z góry i z całego serca pragnę każdemu darczyńcy serdecznie podziękować za dołożenie cegiełki w mojej dalszej walce z chorobą i powrocie do pełnej sprawności. Wszystkim życzę zdrówka, bo ono jest najważniejsze.

20 054 zł z 100 000 zł
20%
Tadeusz Trojan, Krzeszów

Choruję onkologicznie - potrzebuję pomocy!

Przed zachorowaniem pracowałem i wychowałem dzieci. Pomagałem także w wychowywaniu wnuczek - mam ich czwórkę. Wszystko się zmieniło po otrzymaniu diagnozy. Choruję na zwłóknienie szpiku. Mielofibroza należy do nowotworów mieloproliferacyjnych, czyli grupy rzadkich nowotworów krwi z krwiotwórczych komórek macierzystych. Mam także choroby współistniejące, m.im. cukrzycę, niedrożność tętnic nożnych, chorobę płuc POChP i stan po zapaleniu trzustki, a także chorobę kardiologiczną. Wszystko kosztuje: leki, rehabilitacja, dojazdy do lekarzy. Jeśli bym mógł otrzymać jakąś pomoc, byłbym bardzo wdzięczny. DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA WSPARCIE!

2 511 zł z 4 000 zł
62%
Aneta Dąbrowska, Warszawa

Na leczenie raka piersi potrójnie ujemnego z przerzutami

Dzień dobry :) Mam na imię Aneta, mam 48 lat i do niedawna byłam przekonana, że przezwyciężyłam chorobę nowotworową. Po raz pierwszy na raka piersi zachorowałam w 2015 roku - rak hormonozależny piersi lewej z przerzutem do węzłów chłonnych. Przeszłam chemioterapię przedoperacyjną (8 kursów co 2 tygodnie), następnie operację oszczędzającą i radioterapię (5 tygodni) oraz hormonoterapię przez 8 lat. Udało mi się wrócić do sił, pełni życia prywatnego i zawodowego. Po siedmiu latach, gdy sądziłam, że moja historia z rakiem już się zakończyła, usłyszałam diagnozę: rak piersi prawej, tym razem ten w powszechnej opinii najbardziej złośliwy, charakteryzujący się agresywnym przebiegiem, szybko dający przerzuty, o złym rokowaniu. Ponownie zastałam poddana operacji oszczędzającej, chemioterapii (tym razem 6 kursów co 3 tygodnie) oraz radioterapii. Leczenie zakończyłam w czerwcu 2023 r. z nadzieją, że choroba nie wróci. Niestety tak się nie stało, w lipcu 2023 stwierdzono przerzut do jajnika. Aktualnie czekam jeszcze na badanie PET-CT w celu wykluczenia, czy nie ma ognisk przerzutowych w innych częściach ciała (edit: PET nie wykazał innych zmian :)) Zostałam zakwalifikowana do chemioterapii - 12 wlewów co tydzień, którą rozpoczęłam dn, 29.10.2024 r. Cała moja uwaga kieruje się teraz w stronę odzyskania zdrowia. Do dnia dzisiejszego zmagam się ze skutkami ubocznymi poprzednich chemioterapii, w postaci, chociażby neuropatii rąk i stóp. Tym razem, aby nie pogłębiać neuropatii, chciałabym zakupić rękawiczki i skarpetki chłodzące do stosowania w czasie wlewów. Zebrane środki pomogą mi w zakupie wspomnianych rękawic i skarpet, badań specjalistycznych i leków. Wierzę, że nieodłącznym elementem walki z rakiem jest psychika, którą muszę mieć teraz wyjątkowo silną, aby pokonać tę chorobę. Pieniądze zebrane ze zbiórki pozwolą mi też w opłaceniu wizyty u psychoonkologa, sfinansowaniu terapii Simontonowskiej – jest to program psychoterapii stworzony w szczególności dla osób chorych na nowotwory, oraz we wzmocnieniu mojej psychiki, która po kolejnej diagnozie, rozpoznaniu choroby przerzutowej mocno podupadła. Zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie zbiórki na rzecz mojego leczenia onkologicznego. Z całego serca dziękuję za każdą pomoc i wsparcie finansowe. Wierzę, że Wasze dobro wróci do Was pomnożone. Dziękuję ♥️ Aneta

1 871 zł z 5 000 zł
37%
Agnieszka Łętowska, Rzeszów

Pomoc Agnieszce

Mam na imię Agnieszka, mam 44 lata i mieszkam w Rzeszowie. W wolnym czasie lubię chodzić po górach z mężem, spędzać czas z rodziną oraz czytać książki, co poprawia mi humor nawet w najgorsze dni. Na początku 2024 roku zdiagnozowano u mnie nowotwór piersi HER2 ujemny. Diagnoza była dla mnie szokiem, pomimo tego, że moja rodzina jest obciążona genetycznie. W przeszłości chorowała moja babcia, mama oraz siostra. Niestety nie udało im się wygrać z rakiem. Przeszłam chemioterapię oraz operację usunięcia guza. Jestem w trakcie radioterapii, po której czeka mnie leczenie hormonalne. Nie oznacza to jednak ostatecznej wygranej z chorobą. Jestem w grupie wysokiego ryzyka nawrotu choroby, również ze względu na obciążenie genetyczne rodziny, dlatego lekarze dodatkowo zalecili terapię lekiem przeciwnowotworowym. Nie jest on refundowany w moim przypadku, a jego miesięczny koszt wynosi 6000 zł. Lek ten zmniejsza prawdopodobieństwo nawrotu choroby aż o 36%. Terapia przy jego użyciu potrwa 3 lata. Jest to moja jedyna szansa na powrót do zdrowia i normalnego życia. Zawsze starałam się poradzić ze wszystkim sama, jednak tym razem bez pomocy nie uda mi się zebrać tak dużej sumy, stąd zwracam się z prośbą o pomoc. Będę ogromnie wdzięczna za każdy datek.

16 828 zł z 216 000 zł
7%
Yuliia Nedava, Jawor

Leczenie glejaka wielopostaciowego

Od 2016 roku mam raka. Zaczęło się od piersi, później ogniska nowotworowe pojawiły się w jajnikach, esicy, okrężnicy, odbytnicy oraz w płucu... Ponieważ cierpiałam na bardzo silny ból głowy, udałam się do neurologa, niestety dalej było tylko gorzej. 28.08.2024 po MR głowy zdiagnozowano u mnie glejaka z prawej strony mózgu. Guz złośliwy. Obecnie mój stan jest niedobry. Z powodu przyjmowanej chemii mam chore nerki, wątrobę, nie utrzymuję równowagi przy chodzeniu. Obecnie przyjmuję chemioterapię oraz muszę poddać się operacji chirurgicznej. Lekarz prowadzący zasugerował, że najlepszą opcją byłby zabieg z zastosowaniem CyberKnife. Niestety koszt to około 25 000 zł. Bardzo dziękuję za każdą pomoc!

2 207 zł z 20 000 zł
11%
Jakub Krzemiński, Międzybrodzie Bialskie

Po 4 latach choroby Kuba ponownie walczy z nowotworem płuc - immunoterapia nierefundowana

Kuba ma 45 lat, jest wspaniałym człowiekiem, partnerem i tatusiem - w kwietniu 2019 roku po raz czwarty został ojcem. To człowiek o ogromnym i dobrym sercu, najlepszy ojciec i przyjaciel, jakiego znam. Miłość mojego życia... Wiedliśmy spokojne i normalne życie, jak większość z nas. Mieliśmy marzenia… Kuba kocha przyrodę, a góry to jego pasja. Uwielbia dzieci, a one jego. Nigdy się nie poddaje i uparcie dąży do zamierzonego celu. Teraz cel jest jeden - wygrać walkę o życie. Do grudnia 2019 roku Kuba nie miał żadnych problemów ze zdrowiem, prowadził aktywny tryb życia, biegał. Pewnego dnia gorzej się poczuł. Trafił do szpitala, gdzie zdiagnozowano zapalenie płuc. Do lutego 2020 roku leczono go antybiotykami. Żaden z lekarzy nic nie podejrzewał. W międzyczasie wykonano dwie tomografie klatki piersiowej, z których według lekarzy nie wynikało nic, poza rozległym zapaleniem płuc i opłucnej. Niestety stan zdrowia Kuby nie poprawiał się, ciągle się męczył i miał problemy z oddychaniem. W marcu 2020 roku trafił na SOR. Po długiej 3-tygodniowej diagnostyce i pobraniu wycinków z płuca na Oddziale Torakochirurgi zapadł wyrok - nowotwór złośliwy płuc z przerzutami do opłucnej w IV stopniu zaawansowania! Nowotwór nie dawał wcześniej żadnych objawów, a jego umiejscowienie nie pozwala na zabieg operacyjny! Gruczolak płuc, na który zachorował Kuba, to podstępna choroba, mogąca skutkować przerzutami między innymi do mózgu, kości i wątroby. Wciąż jednak jest nadzieja! W kwietniu 2020 wykonaliśmy nowoczesne badania genetyczne nowotworu w Oncompass Medicine w Budapeszcie. Wykonane badania określają przyjmowanie poszczególnych leków zgodnie z przesłaną kolejnością. W maju 2020 roku Kuba rozpoczął leczenie pierwszym lekiem. Podawano go Kubie w ramach NFZ. Były to przeciwciała mające na celu pobudzenie organizmu do walki z nowotworem. Co 3 miesiące wykonywane było badanie kontrolne PET-CT. Niestety kolejne wyniki nie były zadowalające. W październiku 2020 roku Kuba miał już przerzuty do otrzewnej i drugiego płuca. Układ immunologiczny nie dawał sobie rady z chorobą... W listopadzie 2020 roku Kuba zaczął przyjmować kolejny lek refundowany przez NFZ. Niestety, ma on działanie jedynie paliatywne, co oznacza, że może przedłużyć Kubie życie i zatrzymać rozwój nowotworu na pewien czas. Nasz czas to były ciągle wyjazdy do szpitala, wizyty lekarskie i strach o jego życie… Traciliśmy już nadzieję. Jednak zdarzył się cud! W styczniu 2021 roku wykonano Kubie kolejne badanie kontrolne, a jego wyniki zaskoczyły nawet samych lekarzy. Po podaniu drugiego leku przerzuty z otrzewnej wycofały się, a układ immunologiczny Kuby zaczął sam niszczyć komórki nowotworowe! Podanie drugiego leku spowodowało jednocześnie wzmożenie działania pierwszego leku i odpowiedź organizmu na zastosowane leczenie! Leki, jakie otrzymywał Kuba, należy podawać jednocześnie, aby zwiększyć szanse na całkowite wyleczenie. Niestety refundacja z NFZ nie przewiduje takich metod leczenia i możliwości otrzymywania tych dwóch leków naraz. Dlatego za drugi lek musimy zapłacić. KUBA WYLECZYŁ SIĘ - leczenie działało przez 3 lata!!! Od podania ostatniej immunoterapii minęły 3 lata. Nowotwór miał czas, by zebrać siły, odnaleźć inną drogę i mutować dodatkowo. Udało mu się. W prawym płucu Kuby wykryto kolejne zmiany. Muszę prosić o pomoc. Kuba potrzebuje ponownej immunoterapii - 5 wlewów, a każdy z nich w cenie, która powala zwykłego człowieka… Jego organizm traci siły, by walczyć samodzielnie. Dlatego potrzebujemy pomocy. Pomóż mi uratować mojego męża. Żona Daria

17 311 zł z 60 000 zł
28%