Zbiórki

Monika Adamczyk, Lekowo

Pomoc dla Moni w walce z rakiem

Witam, mam na imię Monika, mam 47 lat. Jestem mamą dwóch dorastających córek i 9-letniego Antosia. Bardzo ich kocham. Wraz z początkiem roku 2025 miałam pewne nadzieje i plany, niestety w styczniu dowiedziałam się, że jestem bardzo chora. Moja choroba rozpoczęła się pod koniec 2024 roku. Początkowo leczyłam się na żołądek i pęcherz. Leczenie nie przynosiło jednak ulgi. 21 grudnia trafiłam do pobliskiego szpitala. Tam po badaniach stwierdzono niedrożność jelita i wypisano mnie do domu. Święta spędziłam w bólach. Wciąż chudłam i nie mogłam jeść. W końcu trafiłam do kolejnego szpitala, gdzie poznałam diagnozę: rak jelita grubego naciekający na pęcherz moczowy i esicę. Konieczna była rozległa operacja. Usunięto mi połowę jelita grubego, tylną ścianę pęcherza moczowego oraz esicę. W dalszym ciągu zmagam się ze skutkami przebytej operacji. Pojawiają się bóle, a rana wymaga ciągłego opatrywania z powodu infekcji. Przede mną chemioterapia. Zebrane środki pomogą mi pokryć koszty dojazdów do szpitala, środków opatrunkowych, rehabilitacji i medycznej żywności podczas leczenia chemią. Moim noworocznym marzeniem jest stać się ponownie 100-procentową mamą i żoną dla swojej rodziny. Chciałabym móc się nimi opiekować, wspierać ich w różnych chwilach. Wierzę, że z Państwa pomocą mi się to uda. Bardzo dziękuję za każdą udzieloną pomoc.

23 993 zł z 50 000 zł
47%
Teresa Stachurska, Ostrowiec Świętokrzyski

Nierefundowany lek na nowotwór płuc

Witam wszystkich! Jestem Teresa i walczę od 2021 roku z rakiem płuc. Kiedy z jednego płuca wycięto mi dolny płat wraz z nowotworem, to niestety na drugim wykryto postępujący przerzut. Przerzut raka jest w rzadkiej mutacji i dlatego dotychczasowe chemioterapie są nieskuteczne. A było ich całe mnóstwo i lekarze już wykorzystali wszystkie możliwe drogi leczenia będące w ich zasięgu. Chemia paliatywna zupełnie nie zadziałała na ten genotyp raka. Jedynym dla mnie ratunkiem jest nierefundowany w Polsce lek, który jest celowany właśnie na moją mutację raka. Koszty terapii i zakupu tego leku są bardzo wysokie i dlatego bardzo wszystkich proszę o wsparcie mnie w tej trudnej walce. Przyjęcie tego leku jest dla mnie jedynym ratunkiem. Od bardzo dawna jestem wdową i cały ciężar wychowania dzieci spoczywał na moich barkach. Niestety koszty leczenia nierefundowanym lekiem znacznie przewyższają moje możliwości finansowe. Nawet pomoc finansowa moich dzieci nie jest w stanie pokryć tak wielkich kosztów. Proszę, pomóżcie mi, bo jestem naprawdę zrozpaczona.

3 485 zł z 150 000 zł
2%
Iwona Kubacka, Warszawa

dla Iwony

Ta wiadomość jest jak wyrok. Zawsze myślisz, że to nie może spotkać właśnie ciebie. Jest tyle planów na przyszłość, a od momentu diagnozy czas jakby się zatrzymał. Jest przed i po. Niedowierzanie, rozpacz, plan działania i najgorsze - jak to powiedzieć najbliższym. Postanowienie, które jest silniejsze niż rozpacz - muszę podjąć walkę właśnie dla nich - syna Artura i Krzysztofa. Muszę doczekać, jak założą własne rodziny (starszy syn już za kilka miesięcy), zobaczyć wnuki. Mojemu mężowi niedane było tego dożyć – zmarł na raka mózgu 4 lata temu. Ale ja dotrwam.Muszę zrobić wszystko, co leży w mojej mocy. Jeszcze tyle wyjazdów, tyle książek do przeczytania, filmów do obejrzenia i teatrów do odwiedzenia, tyle muzyki do wysłuchania. I wypraw do Puszczy Kampinoskiej i wspólnych biesiad na Podlasiu...

23 444 zł z 50 000 zł
46%
Stanisław Majchrowski, Ożarów Mazowiecki

Dla Staśka

Cześć, jestem Stanisław i mam 63 lata. Nigdy na nic poważnego nie chorowałem, no może poza katarem, który największego twardziela jest w stanie pokonać, dlatego diagnoza "nowotwór złośliwy innych nieokreślonych dużych gruczołów ślinowych - ślinianka podżuchwowa - rak przewodowy ślinianki HER2-dodatni CS IV" była szokiem dla mnie i rodziny. Ten rzadki, ale mega agresywny nowotwór w przeciągu trzech miesięcy dał przerzuty do węzłów chłonnych po obu stronach szyi, w jamie brzusznej i płucach. Po 6 cyklach wycieńczającej immunochemioterapii postęp choroby udało się zatrzymać. Przyjmowanie leków przeciwnowotworowych spowodowało uszkodzenie układu nerwowego. Codziennie towarzyszy mi ból neuropatyczny: przeszywający, piekący, rozrywający ból nóg i rąk, który skutecznie ogranicza moją ruchowość. Zawsze byłem aktywny fizycznie, teraz jestem pod stałą opieką Poradni Leczenia Bólu. Mój przypadek jest nieoperacyjny. Tylko systematyczne (co trzy tygodnie) przyjmowanie nierefundowanego leku daje mi szansę na dalsze życie. Marzę o tym, by widzieć jak dorasta mój wnuk Janek, jak układa się życie jego mamy, a mojej córki Moniki, być na ślubie i cieszyć się szczęściem mojej młodszej córki Kasi, być mężem i przyjacielem dla mojej żony Doroty, połazić po górach, co uwielbiam. Każdy z nas ma swoje życie, rodzinę, przyjaciół, pracę, swoje pasje i marzenia. Jest to naturalne, można by powiedzieć oczywiste. Dopiero w obliczu choroby dociera do nas, że to co wcześniej było oczywiste, teraz stanowi dla nas wyzwanie. Ja mam o co walczyć, a Wy możecie mi w tym pomóc. Ogromnie dziękuję za wsparcie i przekazanie innym informacji o zbiórce. Stasiek

27 904 zł z 50 000 zł
55%
Anna Szymończyk, Bielsko-Biała

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Anna odeszła...

Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy, że Anna odeszła... Składamy szczere wyrazy współczucia jej rodzinie i bliskim, Zarząd Fundacji Alivia. Zbiórka Anny została zamknięta. Prosimy nie przekazywać darowizn na ten cel. ………………………………………………………..***…………………………………………………………. Mam na imię Ania i mam 62 lata. Jestem żoną, mamą i babcią. Po całym życiu ciężkiej pracy nie długo przyszło mi cieszyć się emeryturą. Wykryto u mnie rzadkiego raka pęcherzyka żółciowego z przerzutami na wątrobę. Lekarze nie dają mi szans na długie życie, jednak mimo tego walczę i nie poddaje się. Dla swoich dzieci, wnuków i całej rodziny. Jestem w trakcie leczenia chemioterapią. Szpital w Krakowie dał mi szansę na kolejną linię leczenia nowoczesną formą - terapią celowaną. Terapia ta nie jest finansowana przez NFZ, stąd moja ogromna prośba o pomoc. Walczę o godne leczenie i możliwie jak najdłuższe życie. Wszystkim darczyńcom z góry dziękuje!

53 749 zł z 120 000 zł
44%
Zenon Kamiński, Gryfice

Pomocna dłoń

Proszę o pomoc w pokryciu kosztów dojazdów na chemioterapię oraz innych wydatków związanych z leczeniem onkologicznym.

4 263 zł z 30 000 zł
14%
Sebastian Parafjańczuk, Warszawa

Walka i Wsparcie

NA CO ZBIERAM? Na leczenie, terapie, poszukiwania rozwiązania, przygotowanie zapasów na ciemniejsze dni przy następnej ostrej walce z "mutantem". KIM JESTEM? Mężczyzna lat 37, z wykształcenia i pasji ratownik medyczny, trener personalny, miłośnik kalisteniki. Wiecznie pozytywnie nastawiony, od pewnego czasu bardzo mocno wierzący. JAK WIELE DLA MNIE ZNACZY POMOC? Ogromnie dużo, choć sam staram się robić, co mogę, pracować tak jak mogę, pomagać innym jak tylko mogę, jednak nie jestem tego w stanie robić aż tak bardzo, jak bym tego chciał. Dlatego teraz ja zwracam się z prośbą do Was o pomoc. DLACZEGO ZBIERAM? Bo jest co najmniej kilka osób, dla których chciałbym jeszcze z 18 lat przeżyć ;)

100 083 zł z 120 000 zł
83%
Andrzej Kubiak, Katowice

Zbiórkę dla Endriu

Przeszedłem operacyjne wycięcie części prawego płuca ze świadomością, że nie ma przerzutów (według zapewnień lekarza). Najtrudniejszym momentem było oczekiwanie na wynik badania patomorfologicznego. Tak więc ból po operacji zniesiesz. Czas na wynik. W czasie oczekiwania pozostawałem optymistą i modliłem się, wierząc, że "będzie dobrze". Bałem się chemii. Nadal się boję, jednak wiem, że nie ma innej drogi. W mojej głowie wciąż brzmią słowa: "Będzie dobrze..."

0 zł z 10 000 zł
0%
Agnieszka Binkowska, Świebodzice

Zbiórka na leczenie dodatkowe

Witam serdecznie, mam na imię Agnieszka i od 1,5 roku walczę z nowotworem piersi z przerzutami do kości i węzłów chłonnych, który okazał się być nieoperacyjny. Mimo tego, iż ciągle się kontrolowałam, przeciwnik okazał się sprytniejszy i trudny do zdiagnozowania. Leczenie, któremu jestem poddana (hormonoterapia + nowoczesna terapia celowana) przynosi dość dobre rezultaty, gdyż na tę chwilę udało się nowotwór zatrzymać. Pojawiła się szansa na jeszcze lepsze wzmocnienie organizmu i wdrożenie dodatkowego leczenia w klinice onkologicznej we Wrocławiu, które daje szansę na cofanie się raka. Potrzebne mi jednak wsparcie, gdyż jestem osobą samotną, która dodatkowo wychowuje 12-letnią córkę. Do tej pory mimo choroby pracowałam jako Opiekun Medyczny i sama pomagałam chorym, jednakże ta możliwość zakończyła się, ponieważ od zajętych nowotworem węzłów puchną mi bardzo ręce. Znalazłam się naprawdę w trudnej sytuacji, a moim światełkiem w tunelu jest leczenie odbarczające i wzmacniające we wrocławskiej klinice. Do tego potrzebne mi są środki finansowe, a moje możliwości zarabiania skończyły się. Bardzo proszę Państwa o wsparcie swoim 1,5% podatku. Chcę jeszcze pożyć trochę dla córki, która jest młodą dziewczynką. Ona dodaje mi sił w chorobie i nie wyobrażam sobie zostawić jej samej na tym świecie, dlatego chcę zrobić wszystko, co możliwe, żeby zostać wraz z nią tutaj jak najdłużej.

20 393 zł z 40 000 zł
50%
Maria Chachulska, Gdansk

Nierefundowany lek na raka piersi

Mam na imię Maria i mam 68 lat. Jestem mamą i babcią wspaniałych dzieci i wnuków. Chociaż jestem na emeryturze, to pracuję jeszcze na pół etatu. Choroba, którą zdiagnozowano u mnie w lutym 2024 roku, zmieniła moje życie. W badaniu mammograficznym, które wykonuję co dwa lata, wykryto raka piersi. Po biopsji okazało się, że jest to rak zrazikowy, który jest trudny do wykrycia, ponieważ nie formuje się w postaci guza, lecz układa się w cienkie pasma. W początkowej diagnozie wydawało się, że choroba jest na wczesnym etapie rozwoju, lecz im dalej w las, tym więcej drzew... Po operacji oszczędzającej pierś wykonano u mnie również całkowite wycięcie węzłów chłonnych, które w dużej części były zaatakowane przez komórki rakowe. Po operacji przeszłam 4 chemie tzw. czerwone i 12 tzw. białych, a następnie 12 naświetlań (radioterapia), które zakończyły się w grudniu 2024 roku. Obecnie staram się doprowadzić mój organizm do w miarę dobrego funkcjonowania, stosując dietę i suplementy, a także lekarstwa. Zalecana jest również kontynuacja leczenia lekiem, który w moim przypadku nie jest refundowany, a jego miesięczny koszt przekracza moje zdolności finansowe. Lek ten powinno się przyjmować przez około 2 lata, miesięczny koszt dawki to około 7 tysięcy złotych. Dlatego też proszę o finansowe wsparcie w tak trudnej walce, którą podjęłam i mam nadzieję wygrać. Będę wdzięczna za każdą wpłatę, dziękuję.

26 560 zł z 140 000 zł
18%
Małgorzata Kijowska, Skwierzyna

Wsparcie leczenia onkologicznego

Nazywam się Małgorzata Kijowska, mam 53 lata. Do tej pory sama angażowałam się w przeróżne zbiórki i akcje charytatywne. Od 2012 roku prowadzę blog kulinarny i często wykorzystywałam jego zasięgi do pomagania innym. Nigdy nie przypuszczałam, że i ja zwrócę się o pomoc i to dla samej siebie. Pod koniec wakacji dowiedziałam się, że mam złośliwy nowotwór piersi. Pierwsze tygodnie były dla mnie jak z horroru. Rozpacz i przerażenie paraliżowały mnie dosłownie. Niestety jestem również posiadaczką mutacji genu BRCA1, co dodatkowo obciąża ryzykiem przerzutów. Trafiłam do cudownego miejsca, jakim jest Zachodniopomorskie Centrum Onkologiczne w Szczecinie. Nazywamy je miedzy sobą Leśną Górą, gdyż podejście do pacjenta jest tam wyjątkowo empatyczne. Zdiagnozowano mnie szybko i równie szybko wdrożono leczenie. W skrócie ujmując: najpierw chemioterapia skojarzona z immunoterapią, potem operacja, radioterapia i na koniec immunoterapia. Całość zajmie około roku. Miałam szczęście w nieszczęściu, bo zakwalifikowałam się na pełną refundację. I wydawało się, że teraz już wszystko będzie dobrze... Straciłam włosy, zrobiłam się słaba jak dziecko, ale to nic. To przecież przejdzie. Niestety, chemioterapia to ryzyko dodatkowych dolegliwości, chorób i skutków ubocznych. Po kilku tygodniach okazało się, że mam cukrzycę i trafiłam na oddział diabetologiczny. Teraz do kompletu jeszcze i z tym się borykam... Powoli zaczęło się okazywać, że ta choroba pochłania coraz więcej pieniędzy. Na chemię dojeżdżam około 150 km w jedną stronę raz w tygodniu. Leki kosztują, podobnie jak prozaiczne jedzenie, bo teraz przecież mam dietę cukrzycową. Wzrok popsuł mi się dramatycznie, więc potrzebuję nowych okularów, gdyż nawet podpisanie czegokolwiek nie jest już takie proste. I tak dziwnie się zrobiło, że pieniędzy potrzeba coraz więcej... Nie udźwignę swojego leczenia sama, już to wiem. I, choć długo walczyłam ze sobą, nie mam wyjścia: proszę o pomoc w tej trudnej drodze do zdrowia. A może i życia...

6 459 zł z 15 000 zł
43%
Agata Kaczmarczyk, Bielsko-Biała

Zbiórka na leczenie onkologiczne Agatki

Agatka to moja koleżanka z pracy, kochająca Mama dwóch cudownych chłopaków - dziewięciolatka i pięciolatka. Agatka to wspaniały pedagog i wrażliwy człowiek, któremu w wieku 38 lat przyszło stoczyć walkę z nierównym przeciwnikiem. W sierpniu 2024 usłyszała od lekarza informację - rak - diagnoza, która zabiera nie tylko zdrowie, ale także plany i marzenia, która odziera z poczucia bezpieczeństwa i ogranicza możliwości finansowe. Choroba onkologiczna generuje koszty, o których się nie mówi. Zebrane środki zostaną przeznaczone na niezbędne leki, suplementy, wizyty lekarskie, pokrycie kosztów transportu oraz wszystko to, co nie jest w naszym kraju refundowane. Agatka potrzebuje również finansów na konsultacje w innych ośrodkach - w Polsce i za granicą.

12 470 zł z 30 000 zł
41%