Zbiórki

Agnieszka Siemieniak, Warszawa

Mam dla kogo żyć i jestem jeszcze potrzebna!

Walczę z chorobą od 2015 roku. Choć analizując historyczne zdarzenia, powinnam tą walkę rozpocząć już w 2010 roku, zaraz po narodzinach córeczki. Mało precyzyjne informacje od lekarzy spowodowały zbagatelizowanie pierwszych objawów. „Przecież mnie to nie dotyczy…” A to rak jelita grubego… Miały być „tylko” hemoroidy. Teraz mam 54 lata i do emerytury jeszcze mi trochę zostało. Do tej pory leczyłam się korzystając z dobrodziejstw dostępu do procesów medycznych w ramach NFZ, wspomagając się, finansowanymi prywatnie, konsultacjami i drobnymi zabiegami. Przeżyłam 2 operacje, 2 radioterapie oraz kilka chemioterapii. Mój organizm przyjął już maksymalną dawkę promieniowania i radioterapia nie jest już dla mnie dostępna. Pierwsza operacja wycięcia większości śmiercionośnego „towarzysza” dała nadzieję. Później okazało się, że mam przerzuty na węzły chłonne, których nie udało się usunąć przy drugiej operacji - zbyt bliskie ułożenie względem aorty biodrowej. Ostatnio doszły przerzuty na płuca i uaktywniły się uśpione chemioterapią i naświetlaniami węzły chłonne. Teraz powodują bardzo silny, ciągły ból uniemożliwiający codzienne funkcjonowanie pomimo zażywania bardzo silnych środków przeciwbólowych. Mam silny ból jak chodzę, siedzę oraz jak leżę. Nie ma już miejsca na żadne pomyłki. Muszę skonsultować swój przypadek w zagranicznych klinikach. Mam nadzieję, że uda się znaleźć metodę leczenia, którą będzie można zaimplementować w polskim systemie opieki zdrowotnej - choćby łącząc finansowanie NFZ z prywatnymi funduszami, co umożliwiają niektóre krajowe kliniki. Muszę się jednak liczyć z dłuższym leczeniem poza granicami kraju. To niestety nie jest tanie i domowy budżet tego na pewno nie wytrzyma. A życie jest jedno. Życie poświęciłam dzieciom. Syn się prawie usamodzielnił, córeczka jeszcze mnie potrzebuje. I nie mogę tak po prostu jej zostawić. Właśnie kończy 8 klasę szkoły podstawowej. Ojciec, nawet najbardziej opiekuńczy, nie zastąpi nastoletniej dziewczynce wsparcia mamy. Każda pomoc jest na wagę życia. Dziękuję za najmniejsze nawet wsparcie. Agnieszka

1 197 zł z 200 000 zł
0%
Joanna Szczepańska, Przasnysz

Zbiórka na leczenie

Witajcie, mam na imię Joanna. Mam 48 lat i jestem mamą dwóch córek. Od 7.01.2025 r. świat wywrócił się do góry nogami, ponieważ otrzymałam diagnozę raka piersi z przerzutami do węzłów chłonnych pachowych, szyjnych oraz wątroby. Diagnoza zatrzymała mój pęd życia. Pracowałam jako opiekunka osób starszych. Ta praca dawała mi ogromną satysfakcję, ponieważ mogłam podać rękę oraz koić potrzeby dnia codziennego innych ludzi. Choroba odmieniła moją sytuację. Chcę walczyć o życie, nie tylko dla siebie, ale dla moich najbliższych, czyli córek, ale także moich dwóch kochanych piesków. Teraz cała moja rodzina oraz ja stanęliśmy przed niełatwym wyzwaniem, z którym ciężko poradzić sobie samodzielnie. Leczenie jest kosztowne - trzeba dotrzeć do szpitala na chemię, mieć pieniądze na leki, różne badania diagnostyczne, które są potrzebne do dalszej diagnozy. Bardzo proszę o wsparcie, czekam na rentę chorobową. Walczę i pragnę wrócić do normalności, do zdrowia, pracy, która jest dla mnie ważna i za nią tęsknie. Muszę być zdrowa, aby zadbać o swoich bliskich i całą resztę. Dziękuję za każdą pomoc. Nigdy nie myślałam, że znajdę się w tak ciężkiej sytuacji.

4 888 zł z 10 000 zł
48%
Sylwia Lewandowska, Chełmża

Walka z rakiem, wygrać życie

Mam na imię Sylwia, mam 41 lat. Mimo dbania o siebie i częstych badań kontrolnych usłyszałam diagnozę nowotwór złośliwy sutka - trójujemny. W jednej chwili zawalił mi się świat. Niedowierzanie, pytania "dlaczego ja?", utrata chęci do życia... Wróciły wspomnienia - moja siostra zachorowała i niestety nie udało jej się wygrać z chorobą. Miała tylko 34 lata i całe życie przed sobą, plany i marzenia. Po rozpaczy nadszedł dzień, że postanowiłam nie poddawać się. Znalazłam w sobie resztki siły, żeby walczyć o siebie, swoje plany i marzenia. Jest duże prawdopodobieństwo, że jestem obciążona genetycznie (mama, siostra, ciocia, babcia - zbyt wiele nas, żeby mówić o przypadku). Niestety w tym celu muszą być przeprowadzone specjalistyczne badania, nie wszystkie są refundowane przez NFZ. Chciałabym, aby wykonano u mnie zabieg mastektomii obustronnej, aby zmniejszyć ryzyko nawrotu choroby z 50% do 5%. Niestety bez potwierdzenia uwarunkowań genetycznych nie ma szans na refundację takiej operacji. To kolejny cios finansowy dla mnie. Byłam osobą pełna życia, energii i marzeń. Straciłam to wszytko w jednej chwili. Obecnie otrzymuję chemioterapię, która wyniszcza mój organizm, zabiera siły. Wyniki krwi są już tak słabe, że lekarz zaprzestał podawanie chemii, mogłoby to spowodować sepsę i nawet śmierć. Oczekuję na operację, wyznaczona data 2 czerwca 2025. Lekarze robią wszystko, co mogą, aby moja odporność wzrosła i żeby nie musieli przekładać terminu operacji. Zaczęła się walka z czasem. Później czeka mnie dalsza chemio- i radioterapia. Jest ciężko, ale wciąż walczę. Życie nie raz rzucało mi kamienie pod nogi, ale ja nawet na kolanach, ale zawsze idę do przodu. Ci, co mnie znają, wiedzą, że już taka jestem i że rzadko się skarżę. Staram się radzić sobie sama z przeciwnościami losu, jednak tym razem jest ciężko. Mimo całego ciężaru, który dźwigam każdego dnia, szczerze wierzę, że jeszcze wszytko przede mną i wrócę do zdrowia. Zwracam się do Państwa z serdeczną prośbą o wsparcie. Symboliczna złotówka to tak niewiele, a jednocześnie tak wiele dla mnie - w jedności siła. Dziękuję wszystkim za każde słowo wsparcia i za każdą wpłatę.

5 957 zł z 10 000 zł
59%
Olga Sukhanova, Odesa

Pomoc dla chorej na raka emerytki z Ukrainy (Odesa)

Dzień dobry, nazywam się Olga, mam 68 lat, ale czuję się na 18! Jestem aktywną i pozytywną emerytką z Odesy (Ukraina). Całe swoje życie poświęciłam rodzinie i wychowaniu 3 dzieci. Starszy syn od 30 lat jest chory psychicznie, najmłodsza córka umarła w wieku 15 lat. Nawet po takich ciężkich przeżyciach nie poddałam się i żyję dla swojego męża (również jest emerytem), cudownej córki i wspieram chorego syna. Razem z mężem jesteśmy aktywnymi emerytami i uwielbiamy hodować owoce i warzywa na działce - daje mi to dużo radości i energii. Niestety w marcu 2025 zdiagnozowano u mnie raka macicy 3 st. Był to ogromny szok dla mojej rodziny. Powiedziałam sobie wtedy, że nie mam prawa poddać się i tym razem! Niestety państwowa służba zdrowia w Ukrainie w tym momencie nie ma zasobów, żeby pomóc w godnej walce z rakiem. Jedyną szansą jest prywatna opieka medyczna. Moja córka Anastasiia (mój opiekun) oddaje mi wszystkie swoje siły i zasoby, żeby mnie ratować. Jestem jej ogromnie wdzięczna, natomiast nawet pracując w Warszawie, nie jest w stanie opłacić tak kosztownego leczenia (chemia i przyszła operacja). W tym momencie jest jedyną osobą pracującą w naszej rodzinie. Nie mam prawa poddać się, widząc jak ciężko walczy o mnie. Wierzę, że dobrzy ludzie przyciągają do siebie dobrych ludzi, szczególnie w trudnych momentach życiowych! Chcę żyć dla swojej rodziny i pomagać ludziom, natomiast w tej chwili potrzebuję Waszego wsparcia. Będę niezmiernie wdzięczna za każdą pomoc!

10 349 zł z 100 000 zł
10%
Olimpia Krupowska, Boguchwała

Moja druga walka - trójujemny rak piersi

Mam na imię Olimpia, dla bliskich i przyjaciół - po prostu Ola :) Mam 45 lat, z rakiem walczę już 4,5 roku. Pierwotną diagnozę otrzymałam tuż przed swoimi 41 urodzinami - najwyraźniej "gwarancja" była tylko do 40-tki ;) Teraz jestem w trakcie swojej drugiej bitwy o życie. Pierwszą zdawało się, że wygrałam... Przeszłam chyba wszystkie możliwe etapy leczenia: chemioterapię indukcyjną (czerwoną i białą), mastektomię, chemioterapię pooperacyjną, radioterapię, hormonoterapię. Całe leczenie znosiłam zaskakująco dobrze - poza włosami, które straciłam jeszcze w trakcie pierwszej chemioterapii, ale kupiłam sobie bardzo twarzową perukę ;) Przez ponad dwa lata byłam "wolna". Wracałam do swoich pasji, wróciłam do pracy, powoli zaczynałam wierzyć, że rak już nie wróci. Zapuściłam włosy :) Przypadkowo zrobione badania wykazały nietypowe przerzuty - do węzłów chłonnych w jamie brzusznej i śródpiersiu. To było 10 miesięcy temu. W tym czasie nastąpił dalszy progres choroby; okazało się, że rak w międzyczasie zmienił podtyp - z hormonozależnego na tzw. trójujemny, najbardziej agresywny, najrzadszy i najgorzej rokujący. Dotychczasowe leczenie okazało się nieskuteczne. Teraz znowu jestem w trakcie chemioterapii, która jest jedynym programowym ratunkiem. Skuteczność leczenia może znacząco poprawić tzw. immunoterapia, niestety w moim przypadku nierefundowana przez NFZ. Konieczne jest min. cztery dawki leku. Jednorazowe podanie komercyjne to koszt ok.17 tys. złotych, bez kosztów dodatkowych (np. dojazd 330 km w jedną stronę). Mam wspaniałego, wspierającego mnie zawsze męża, i dwoje cudownych dzieci (10 i 14 lat), które nie zdają sobie sprawy, że sytuacja jest tak naprawdę bardzo poważna. Chciałabym być z nimi jak najdłużej - tyle, ile będą mnie potrzebować. Córka w tym roku ma I Komunię, syn kończy szkołę podstawową. Nie chcę, by moja choroba zabrała im dzieciństwo. Proszę o Waszą pomoc i dziękuję za każde wsparcie, dobre słowo czy modlitwę. Ola

93 794 zł z 100 000 zł
93%
Elżbieta Jasińska, Baranów Sandomierski

Leczenie potrójnie ujemnego raka piersi

Proszę o wsparcie w zbiórce środków na leczenie mojej cudownej mamy, która walczy z potrójnie ujemnym rakiem piersi.

1 339 zł z 50 000 zł
2%
Paulina Talaga, Ostrzeszów

Pomóż mi pokonać raka piersi

Mam 38 lat, jestem żoną i matką trójki dzieci (Nikodem 19 lat, Julka 13 lat i Kacperek 7 lat). Zmagam się z rakiem piersi. Jestem pełna życia i energii, zawsze byłam aktywna i angażowałam się w życie swoich dzieci oraz lokalnej społeczności. Dowiedziałam się o diagnozie w lutym 2025 r. Po dalszych badaniach, biopsji oraz konsultacjach z onkologiem potwierdzono, że mam złosliwy nowotwór piersi HER2 dodatni w stadium III. Leczenie będzie opierać się na stosowaniu terapii celowanej, z wykorzystaniem leków anty-HER2. Na ten moment jest to jedyne wyjście, lek nie jest jednak refundowany i wszelkie koszty są po mojej stronie. Po konsultacji z panią onkolog konieczne jest przyjęcie 5-ciu dawek tego leku, każda dawka to koszt 10 tys. zł. Przede mną 4 dawki chemii czerwonej i 12 dawek chemii białej. Nigdy nie prosiłam o pomoc, to ja byłam tą siłaczką, która wszystko ogarnia i robi dla innych, ale teraz muszę poprosić Was Kochani o wsparcie dla mnie i dla mojej rodziny. Proszę o pomoc, abym miała możliwość walki w pełni, aby brak funduszy nie zabrał możliwości leczenia, nadziei, życia... Z całego serca bardzo dziękuję za każdą przekazaną złotówkę oraz za modlitwę za mnie i moją rodzinę.

0 zł z 10 000 zł
0%
Ewa Palka, Pawłowice

Przerzutowy rak piersi - potrzebna pomoc w walce z nowotworem

Cześć, mam na imię Ewa, mam 36 lat i jestem mamą pięciorga wspaniałych dzieci, czerpiącą radość z każdej chwili spędzanej z moją niesamowitą rodziną. Jak wielu z Was, również czyniłam plany na kolejny rok. Mieliśmy wspólnie wspinać się na szczyty, aby zbliżyć się do celu zdobycia Korony Gór Polskich, aktywnie spędzać czas na świeżym powietrzu oraz zwiedzać kolejne ciekawe miejsca. Niestety, diagnoza postawiona w marcu 2025 roku spadła na nas niespodziewanie i przejęła kontrolę nad naszym dotychczasowym życiem: potrójnie ujemny rak piersi, który zdążył rozprzestrzenić się do płuc i wątroby, przez co stał się nieoperacyjny. Ale ja się nie poddam! Moje siostry nazywają mnie dzielną wojowniczką i coś w tym jest :) Będę walczyć dla siebie, mojego niezastąpionego partnera i moich dzieci. 27 marca rozpoczęłam standardową ścieżkę leczenia – chemioterapię paliatywną podawaną wraz z immunoterapią. Niestety, możliwości leczenia tego typu nowotworu są mocno ograniczone, dlatego ja i cała moja rodzina intensywnie poszukujemy skuteczniejszych rozwiązań poza granicami Polski. Pomóc w tym może m.in. pogłębiona diagnostyka: profilowanie genomowe w FoundationOne, które daje szansę na wdrożenie terapii celowanej, oraz zasięgnięcie drugiej opinii w specjalistycznych szpitalach w Amsterdamie i St. Gallen. Jednak koszty dodatkowych badań i leczenia znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe, dlatego, mimo że ciężko mi to przyszło, zdecydowałam się poprosić o wsparcie w mojej walce z chorobą. Każda, nawet najmniejsza kwota, ma ogromne znaczenie i przybliża mnie do celu.

35 219 zł z 40 000 zł
88%
Andrzej Pabian, ZŁOTORIA

Zbiórka na nierefundowany lek i pomoc w walce z rakiem

Jeszcze niedawno wierzyłem, że jestem w stanie pokonać każdą przeszkodę. Pracowałem, planowałem przyszłość, z nadzieją patrzyłem przed siebie, przekonany, że przede mną wiele pięknych chwil. Niestety, wszystko zmieniło się jesienią 2023 roku. Po długiej szpitalnej hospitalizacji z podejrzeniem zatoru płuc usłyszałem diagnozę, której nikt by się nie spodziewał: międzybłoniak opłucnej — rzadki, agresywny i nieuleczalny nowotwór. Później było już tylko gorzej — gromadzący się w ogromnych ilościach płyn w płucach zaczął utrudniać mi oddychanie i sprawiał, że nawet przejście po schodach było dla mnie dużym wyzwaniem. Od 2023 roku pacjenci z międzybłoniakiem opłucnej mogą korzystać z refundowanego leczenia podwójną immunoterapią w ramach programu lekowego. Dzięki temu przyjąłem ponad 20 wlewów. Niestety, terapia przestała działać, a w wielu miejscach nastąpiła progresja guzów. Włączono jeszcze radioterapię, jednak musiała zostać szybko przerwana z powodu powikłań. Obecnie jestem w trakcie leczenia standardową chemioterapią, jednak nie daje ona nadziei na długoterminowe zatrzymanie progresji choroby. Możliwości współczesnej medycyny sięgają jednak dalej. W moim przypadku istnieje szansa na nowoczesne, zindywidualizowane leczenie w wyspecjalizowanej klinice. Dlatego nieustannie konsultujemy mój stan zdrowia z najlepszymi specjalistami w Polsce. Niestety, możliwości leczenia w ramach drugiej linii terapii w kraju są bardzo ograniczone i nie obejmują aktualnie żadnych badań klinicznych. Dlatego szukamy pomocy także za granicą — w klinikach w Izraelu i Niemczech — gdzie pojawiają się nowe opcje leczenia międzybłoniaka opłucnej. Sam dostęp do specjalistycznej wiedzy za granicą wiąże się z ogromnym obciążeniem – jedna konsultacja on-line to koszt rzędu kilku tysięcy złotych. Po spotkaniach z profesorem z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku pojawiła się nowa nadzieja – możliwość zastosowania dodatkowego leku wspomagającego chemioterapię. Profesor, opierając się na swoim doświadczeniu i najnowszych danych medycznych, zdecydował, że w moim przypadku ten preparat może znacząco zwiększyć skuteczność leczenia. Niestety, lek nie jest refundowany przez NFZ, a jego koszt znacznie przekracza moje możliwości finansowe. Dla mnie i mojej rodziny każdy dzień, miesiąc, rok to bezcenny dar. Każdy dzień to nadzieja na cud. Wierzę, że uda mi się jeszcze skorzystać z nowoczesnych i obiecujących terapii onkologicznych i dlatego muszę żyć jak najdłużej. Nie chcę się poddać. Mam dla kogo walczyć. Jeśli możesz — proszę, pomóż mi zatrzymać czas… Z całego serca dziękuję za każde okazane wsparcie.

5 874 zł z 90 000 zł
6%
Irina Irina-Iankovska, Warszawa

Zbieram na walkę z rakiem trzustki

W grudniu 2024 trafiłam do szpitala z ostrym zapaleniem trzustki, które zostało złagodzone. W kolejnym miesiącu czułam się zdrowa, pełna energii do pracy, szczęśliwa. Planowałam, jak większość z nas na początku roku, podróże, spotkania z mamą żyjącą za granicą, normalne i spokojne życie. Jednak w lutym 2025 roku trafiłam do szpitala z mechaniczną żółtaczką. 14 lutego 2025 otrzymałam straszną diagnozę. Nowotwór złośliwy głowy trzustki z naciekami na okoliczne żyły, nieoperacyjny. Przeszłam zabieg wstawienia protezy kanałów żółciowych, by pozbyć się żółtaczki. Pomyślałam: „Co teraz będzie ze mną? Czy zdążę jeszcze zobaczyć swoją mamę, ma przecież tylko mnie? Co stanie się ze zwierzętami, którymi się opiekuję?”. Pojawiły się ataki paniki. W tej chwili jestem w trakcie chemioterapii (6 sesji w ciągu trzech miesięcy), po czym mam mieć powtórną ocenę resekcyjności guza. Rak trzustki słabo reaguje na chemioterapię, dlatego pokładam dużą nadzieję w nowoczesne, nierefundowane w Polsce leki oraz konsultacje ze specjalistami spoza Polski i leczenie w Niemczech. Zwracam się do Państwa z ogromną prośbą o wsparcie w pokonaniu raka. Dziękuję serdecznie i życzę Państwu dużo zdrowia!

12 756 zł z 20 000 zł
63%
Joanna Piotrowska-Hartmann, Bogdaniec

Na leczenie

Mam na imię Asia, mam 51 lat. Wychowuję sama syna. Przez wiele lat byłam nauczycielką języka niemieckiego – z pasją, oddaniem i sercem dla moich uczniów. Niestety, dziś sama potrzebuję pomocy. Choruję na przewlekłą białaczkę szpikową, z którą zmagam się od kilku lat. Czekałam cztery lata na remisję – ostatnie wyniki niestety pokazały ponowny wzrost komórek nowotworowych.Dodatkowo cierpię na zaburzenia lewej komory serca oraz niedokrwienne napady mózgu. Zmagam się również z nawracającymi infekcjami, które jeszcze bardziej osłabiają mój organizm. Na stałe przyjmuję chemioterapię. Walczę o zdrowie i o to, by móc lepiej funkcjonować. Leczenie, leki, wizyty u specjalistów, dojazdy i badania generują spore koszty, których nie jestemw stanie na dany moment samodzielnie pokrywać. Terminy do lekarzy specjalistów są odległe – pilną wizytę u neurologa wyznaczono dopiero na wrzesień, a dziś mamy początek kwietnia. Do kardiologa – równie późno. Tymczasem mój stan zdrowia wymaga leczenia. Potrzebuję szybszej diagnostyki, leczenia i opieki, ale na to po prostu mnie nie stać. Każda, nawet najmniejsza pomoc, to dla mnie ogromne wsparcie.Dziękuję z całego serca za empatię, zaangażowanie i każdą złotówkę. Z wdzięcznością,Asia

580 zł z 20 000 zł
2%
Bartosz Śrutwa, Szubin

Walka z chłoniakiem

Mam na imię Bartosz i od kilku miesięcy zmagam się z chłoniakiem. Diagnoza spadła na mnie nieoczekiwanie i świat, w którym starałem się żyć, zaczął się rozpadać. Nagle usłyszałem, że mam nowotwór czwartego stopnia... Szybko chemia i leczenie, a teraz czekam na przeszczep szpiku w Katowicach, gdzie wcześniej będę miesiąc w izolatce. To mnie przeraża. Mam dla kogo żyć, dla rodziny, ale przede wszystkim dla synka Antka. Mam wspaniałych ludzi obok siebie, rodzinę i przyjaciół, ale brakuje gotówki. Moim marzeniem jest wyzdrowieć i cieszyć się życiem, bo życie jest piękne i nie zamierzam poddać się chłoniakowi. Dlatego zwracam się z prośbą o wsparcie. Z góry dziękuję za każdą pomoc.

189 zł z 5 000 zł
3%