Zbiórki

Kateryna Svietailova, SŁUPSK

Pomóż mi w walce z nawrotem choroby!

Mam na imię Kateryna. Przyjechałam do Polski z Ukrainy, bo tam, gdzie mieszkałam, trwała wojna! Znalazłam pracę i mieszkanie w Słupsku. Niestety zachorowałam na nowotwór złośliwy szyjki macicy. Podjęłam leczenie, walczyłam o siebie i się udało! Po wyjściu ze szpitala trwała pandemia, a ja musiałam znaleźć pracę. Kiedy wreszcie się udało, otrzymałam informację, że nowotwór wrócił i że są przerzuty. Nie mam oszczędności, bo podczas pandemii musiałam przetrwać. Potrzebuję pomocy w zakupie leków, opłaceniu badań oraz konsultacji lekarskich.

585 zł z 5 000 zł
11%
Piotr Bomba, GDAŃSK

Terapia NanoTherm jest dla mnie ratunkiem

Mam na imię Piotrek, mam 36 lat. Wykształcenie: technik leśnik. Choroba zaczęła się u mnie od silnego bólu głowy i coraz częstszych ataków padaczki. W sierpniu 2019 r. rozpoznano u mnie guza mózgu okolicy prawego płata czołowego, przy szczelinie Sylwiusza - Glejak wielopostaciowy, wtórny (secondary,glioblastoma), IDH-mutant,WHO grade 4 (najbardziej złośliwy i agresywny). Nowotwór zbudowany jest z komórek o wysokiej aktywności mitotycznej. Bardzo szybko rośnie i się rozprzestrzenia. W sierpniu 2019 r. przeszedłem operację resekcji guza, niestety nie udało się usunąć całego guza, część pozostała. Jego lokalizacja nie pozwala na to, aby można go było wyciąć w całości. Groziłoby to prawdopodobnym paraliżem, a nawet utratą mowy. Część guza, która pozostała jest w tej chwili nieaktywna, można powiedzieć "uśpiona". Boję się każdego dnia, że guz się obudzi, a wtedy jego komórki ze zdwojoną siłą będą mutowały. Od roku jestem pod opieką onkologa i neurologa. Od października 2019 r. regularnie przyjmuję comiesięczną chemioterapię (obecnie 280 mg). Jestem już po radioterapii. Moją szansą na dalsze życie jest terapia NANOTHERM wykonywana w klinice w Lublinie, terapia pozwalająca mi na przedłużenie życia nawet o kilka lat, co jest dla mnie bezcenne. Niestety nie jest refundowana przez NFZ. Nie posiadam środków na tę terapię, a mój stan zdrowia nie pozwala mi na pracę. Dlatego bardzo proszę Was o wsparcie finansowe. Koszt tej terapii (operacja + 6 sesji terapii) to 195000 zł. Terapia polega na wstrzyknięciu do guza lub aplikacji na ściankę, cząsteczek zawierających tlenek żelaza, które są potem aktywowane w urządzeniu NanoActivator podczas 6 sesji. W wyniku tego komórki nowotworowe zostają zniszczone lub uwrażliwione na dalsze metody leczenia, jak radioterapia lub chemioterapia, a tkanki otaczające guz pozostają nienaruszone. Terapia jest dla mnie jedyną szansą, abym mógł zwalczyć tego potwora i cieszyć się życiem. Chciałbym w przyszłości założyć rodzinę, mieć dzieci. Proszę, pomóżcie mi w walce z glejakiem. Każda wpłata bardzo dużo dla mnie znaczy. Jest dla mnie ogromnym wsparciem finansowym, ale też psychicznym. Dlatego z góry wszystkim bardzo dziękuję za wszelką pomoc.

324 zł z 195 000 zł
0%
Krzysztof Płóciennik, Łódź

Pokonać glejaka

Cześć! Mam na imię Krzysiek i mam 39 lat. W grudniu 2019 zostałem poddany operacji. Po dwóch tygodniach otrzymałem wynik, którego, powiem szczerze, nie spodziewałem się: GLEJAK WIELOPOSTACIOWY IV STOPNIA. Najwyższy stopień złośliwości. Jest to najbardziej agresywny i najbardziej złośliwy ze wszystkich guzów. Czekam na badanie rezonansu, który ma odbyć się niebawem, czy mam wznowę, czy też nie. Obstawiam oczywiście tę 2 z wersji. Wspólnie z rodziną znaleźliśmy informacje na temat leczenia guzów mózgu za pomocą terapii NanoTherm w Niemczech i w Polsce w Klinice w Lublinie, która może przedłużyć mi życie i wpłynąć na spowolnienie procesu odrastania guza. Terapia ta działa na guzy od wewnątrz i może być ona stosowana jako monoterapia lub być łączona z chemioterapią i radioterapią w celu wzmocnienia skuteczności tych metod leczenia. Terapia NanoTherm® polega na wstrzyknięciu do guza płynu o właściwościach magnetycznych, który następnie rozgrzewany jest za pomocą bardzo szybko zmieniającego się pola magnetycznego. W wyniku działania powstałego ciepła komórki nowotworowe zostają zniszczone lub uwrażliwione na dalsze metody leczenia, takie jak radioterapia i chemioterapia, dzięki czemu ich skuteczność wzrasta. Niestety terapia nie jest na chwilę obecną refundowana przez NFZ. Szacowany koszt leczenia/zabiegu to około 200.000 PLN. Glejak wielopostaciowy IV stopnia to wyrok śmierci.

25 298 zł z 200 000 zł
12%
Jolanta Szczepańska, Zielona Góra

Kosztowna operacja pomoże uratować mi życie

Witam! Jestem Jola, mam 55 lat, mam męża i dwoje dzieci. Zwracam się z prośbą do ludzi o dobrych sercach o pomoc w zbiórce pieniędzy na moją operację, która pomoże mi uratować życie. Zachorowałam trzy lata temu na chorobę nowotworową trzustki, jest to nowotwór złośliwy NET G1. Przeszłam operację resekcji trzonu i ogona trzustki, śledziony i woreczka żółciowego, był to dla mnie wielki szok i przeżycie, ale udało mi się wygrać tę bitwę. Miałam spokój przez trzy lata. Teraz zachorowałam ponownie, znów guz zaatakował w okolicy głowy trzustki przy wyrostku haczykowatym. Najlepszym rozwiązaniem w moim przypadku, żeby zaoszczędzić tę część trzustki, która mi pozostała, jest usunięcie guza metodą małoinwazyjną ,Nanoknife. Zostanie usunięty sam guz, a potem zostanie zastosowane leczenie. Po takiej operacji mogłabym żyć i normalnie funkcjonować. Bardzo proszę o pomoc, gdyż ta operacja nie jest finansowana przez NFZ, a kosztuje 40.000 zł. Dla mnie kwota ta jest nieosiągalna. Bardzo proszę o pomoc.

1 233 zł z 40 000 zł
3%
Karina Błachnio, Warszawa

Cel zbiórki został osiągnięty

Mam na imię Karina. Wszystkie informacje na temat raka zawsze omijałam szerokim łukiem (być może ze strachu?), ponieważ wydawało mi się, że zdrowa dieta, zdrowy styl życia, pozytywne podejście do życia, pozwolą mi się przed nim ustrzec. Niestety, to za mało, nieznane są przyczyny jego pojawienia się. U mnie zdiagnozowano raka piersi i to w momencie totalnych przemian w moim życiu. Pożegnałam się z pracą, w której przepracowałam 10 lat. Zaczęłam szukać prawdziwego powołania. Zmieniłam mieszkanie i jestem pierwszy raz w życiu z kredytem. Przestałam karmić po drugiej ciąży, żeby móc zacząć ćwiczyć. Chciałam trochę schudnąć, żeby wrócić do formy. Planowałam wakacje dla dzieci w sierpniu. Ale wszystkie plany muszę zrewidować i odłożyć na jakiś czas. Życie w pandemii pokazało nam, że jednak lubimy całą tę krzątaninę, wyjścia do kina, spotkania w kawiarniach, w ogóle WSPÓLNE spędzanie czasu. Ja z moją diagnozą zrozumiałam to jeszcze dosadniej. Teoretycznie wszyscy wiemy, że umrzemy. Pytanie: kiedy? Ja chciałabym żyć, wybieram życie dla siebie, dla mojej Paulinki, dla Marcela i dla mojego męża. Dla siebie, bo muszę jednak dużo zmienić. Było takie przemówienie Steve'a Jobsa, w którym mówił, że sens pewnych działań w życiu i zdarzeń można zrozumieć jedynie z retrospektywy. Ja mam nadzieję, że jak za 10 lat będę wspominać czas choroby, to będzie to tylko i wyłącznie wydarzenie, które pozwoliło mi zmienić się na lepsze. Mam nadzieję, że pomożecie mi w tym, żebym mogła wrócić do swoich planów i je zrealizować. Zbieram pieniądze na wydatki związane z moim leczeniem; leki, konsultacje, diagnostykę oraz dojazdy do ośrodków leczenia.

20 331 zł z 15 000 zł
135%
Romana Rojek, Warszawa

Cel zbiórki został osiągnięty

Cześć, mam na imię Roma i rozpoczynam moją walkę z rakiem piersi. Diagnozę poznałam 20 dni temu i spadła ona na mnie jak grom z jasnego nieba, bo przecież regularnie się badam. Przede mną ciężka chemia, operacja, naświetlania i wieloletnia kuracja hormonalna. Rak jest zjadliwy, ale na szczęście nie rozprzestrzenia się. Dlatego szybko podjęta kuracja daje duże szanse na całkowite pozbycie się go i znowu bycie szczęśliwą mamą dla Maksa i Antka. Niestety mój domowy budżet nie udźwignie jej kosztu. Nie mogę też liczyć na finansowanie NFZ. Nigdy nie umiałam i nie prosiłam nikogo o pomoc. Teraz wiem, że sama nie dam rady. Jesteście moją jedyną szansą na to, żeby nie rozciągać leczenia w czasie i nie pozwolić kosztom rosnąć jeszcze bardziej. Bardzo potrzebuję Waszych wpłat i wsparcia – ważna jest każda złotówka. Pomóżcie mi pozbyć się raka i wrócić jak najszybciej do pracy. Bo mam dla kogo żyć. Moi synowie są w takim wieku, że potrzebują mamy i wsparcia w nauce, poznawaniu świata, stawaniu się wartościowymi i dobrymi ludźmi. Chcę brać pełny udział w ich życiu, przeżywać ich emocje, cieszyć się z ich sukcesów, poznać ich dziewczyny, narzeczone, organizować śluby i wychowywać wnuki. To możliwe, bo na drodze do szczęścia stoi tylko brak pieniędzy. Wiem, że dobrych ludzi jest wielu. Razem potrafimy zrobić niesamowite rzeczy: wyposażamy szpitale, wysyłamy dzieci za granicę na operacje ratujące życie, odbudowujemy domy. Wierzę, że z Waszą pomocą wyzdrowieję, że nie opuścicie mnie w potrzebie.

96 207 zł z 80 968 zł
118%
Anna Lankau-Pogorzelska, Warszawa

Proszę o wsparcie w walce z chorobą.

Nazywam się Anka, mam 48 lat i od końca maja 2020 r. jestem pacjentką Narodowego Centrum Onkologii. Po 15 latach życia z niezłośliwą zmianą w piersi, badaną i obserwowaną co roku, usłyszałam diagnozę: rak piersi o wysokim stopniu złośliwości. Po 4 latach od rozpoczęcia leczenia rak przypomniał o sobie, zagnieżdżając się tym razem w kościach. Właśnie dostałam potwierdzenie, że muszę wrócić ponownie na drogę leczenia i wiem, że nie będzie to łatwe, na pewno trudniejsze niż za pierwszym razem. Mam jeszcze pokłady siły na kolejną bitwę, ale i dużo lęku w sobie, że przegram, że nie dam rady. Jestem mamą dwójki cudownych dzieciaków: 10-letniej Ewy i 14-letniego Janka, który właśnie kończy szkołę podstawową. Zawodowo od ponad 14 lat jestem związana z marketingiem handlowym. Kiedyś zawsze w ruchu, w podróżach, podczas których pokazuję dzieciom, jak piękny i ciekawy jest otaczający nas świat. Tymczasem czas od maja 2020 okazuje się dla mnie mało łaskawy i daje mi porządnie popalić, zmuszając mnie do rewizji życiowych planów. Moja choroba to IV stadium, tzw. uogólniona. Czasem o niej zapominam, staram się funkcjonować tak jak dawniej, mając świadomość, że ponowne nadejście tych trudnych chwil jest nieuchronne. Dzięki przyjaciołom, rodzinie, licznej grupie najlepszych sąsiadów na świecie i współpracownikom wiem, że nie zabraknie mi wsparcia, ludzkiej życzliwości i pomocy. Jestem typem wojowniczki, która zawsze stawia czoła trudnościom. Zawsze staram się radzić z problemami sama, przyjmując, że na tym świecie jest mnóstwo ludzi potrzebujących bardziej niż ja. Moim nowym celem ponownie staje się pokonanie raka, dla siebie, dla rodziny, dla przyszłości. Chciałabym przejechać z córką 50 km na rowerach - tak jak obiecała, nauczyła się jeździć na rowerze. Chciałabym kiedyś wydać komiks mojego syna i może własne opowiadania. Chciałabym móc podróżować jak dawniej i poznawać ludzi. To plany na potem. Obecnie najważniejszym zadaniem dla mnie jest dążenie do remisji nowotworu i utrzymanie go w tym stanie tak długo, jak to możliwe. Na razie wraz z onkologami szukamy odpowiedniej terapii. Nie wiem jeszcze, z czym znowu będę musiała się zmierzyć, ale mam nadzieję, że choć pewnie nie wygram, to będę w stanie utrzymywać przewagę nad chorobą. Proszę o wsparcie w pokryciu kosztów leków, konsultacji, badań lekarskich oraz rehabilitacji.

54 967 zł z 100 000 zł
54%
Filip Koźmiński, Kraków

Proszę o pomoc w finansowaniu leczenia i rehabilitacji

Cześć. Mam na imię Filip. W chwili kiedy to piszę, jest wiosna 2020 roku, a ja kończę liceum oraz szykuję się do matury. Równocześnie jednak od 2015 roku walczę z niezwykle ciężką, śmiertelną chorobą – mięsakiem Ewinga. Wiązało się to z 5 latami radykalnego leczenia: trudnymi operacjami, licznymi zabiegami, chemioterapią i radioterapią. Nie obyło się też bez chwil bardzo ciężkich - wznów w płucach, powikłań, reoperacji, autologicznego przeszczepu szpiku kostnego, kolejnych chemioterapii i kolejnych miesięcy spędzonych w szpitalach w Krakowie i Warszawie. W tym czasie poznałem wielu wspaniałych ludzi (pewnie to również jest część z Was), którzy pomogli mi i moim rodzicom przejść przez najtrudniejszy okres leczenia, wspierając nas również w udźwignięciu jego kosztów. Walka trwa jednak nadal, a ja jestem silny i nie mam zamiaru się poddać. Chcę wrócić, na ile to będzie możliwe, do zdrowia, które pozwoli mi prowadzić normalne życie, iść na wymarzone studia i z optymizmem patrzeć w przyszłość. Dlatego właśnie, w imieniu moim i mojej najbliższej rodziny, proszę o wsparcie w zebraniu środków, które będą przeznaczone na leczenie i rehabilitację oraz niezbędne koszty z tym związane (miesięcznie oscylują w granicach 2 tys. zł). Rocznie potrzebuję 25.000 zł, to jest kwota, jaką chciałbym zebrać. Każda Wasza pomoc, nawet najmniejsza, jest bardzo potrzebna! Z góry dziękuję, pozdrawiam i życzę wszystkim zdrowia, Filip

18 754 zł z 25 000 zł
75%
Joanna Konkel, Głogów

Cel zbiórki został osiągnięty!

Dzień dobry, nazywam się Joanna Konkel. Jestem mamą trójki dzieci i mam kochającego męża. Od sześciu lat choruję na wyściółczaki wewnątrzrdzeniowe. Gdy usłyszałam diagnozę, zemdlałam. Nic nie wiedziałam o tych guzach. Jedynie tyle, że już nigdy po operacji nie będę chodziła. Po dwóch operacjach na rdzeniu zostałam sparaliżowana. Radioterapia nie przyniosła oczekiwanych postępów. Od 2017 jestem na leczeniu biologicznym, które nie jest finansowane z NFZ. Mam już przerzuty do głowy. Onkolog zdecydował się na leczenie ostatniej szansy - inhibitory wemurafenib i cobymetynib. Część finansuje inna fundacja, która pomogła zebrać część funduszy. W chwili obecnej zbieram pieniądze na dojazdy do szpitala na leczenie, na rehabilitację i środki okołomedyczne. Niedawno urodził się mój wnuczek, maluszek-okruszek. Tak bardzo chciałabym być przy nim, patrzeć jak rośnie, jak kocha życie... Dziękuję wszystkim, którzy zechcą mnie wesprzeć! Asia.

45 049 zł z 20 000 zł
225%
Sylwia Perczyńska, Lubin

Pomoc w sfinansowaniu leków, dojazdów oraz opieki paliatywnej

Chcę normalnie żyć i marzyć... Chcę realizować swoje pasje i mieć na nie czas. Wychowuję sama 3 dzieci i każdy ułamek sekundy łączę z bólem. Od dwóch lat walczę z rakiem piersi, obecnie jestem w progresie na kości i kręgosłup oraz głowę. Jestem w trakcie leczenia bólu w hospicjum. Chcę się jeszcze cieszyć, póki mogę! Nie chcę widzieć smutnych oczu moich dzieci, a szczególnie 8-letniej córki. Serce mi się kroi, gdy pomyślę, że przegram walkę... Utrzymuje się ze świadczeń. Brakuje mi na leki i czasem na dojazdy do Wrocławia i innych szpitali. Do tej pory nigdy nie prosiłam o pomoc, zawsze radziłam sobie sama, lecz moja bezradność jest silniejsza, a ból sprawia, że muszę walczyć. Walczę i choćbym miała przegrać, to będę wiedziała, że warto było, bo mam dla kogo żyć. Proszę ludzi dobrego serca o pomoc! Bym mogła jeszcze patrzeć na to same niebo co każdy...

25 055 zł z 25 000 zł
100%
Joanna Stasiak, Węgorzyno

Wspólnie wygońmy raka - zbiórka na leczenie i rehabilitację

Jestem osobą, której wszędzie pełno. Realizatorką wielu wielu projektów dla dzieci i nie tylko. Pomysłodawczynią i realizatorką akcji charytatywnych dla najbardziej potrzebujących, nauczycielką od 24 lat i NAJWAŻNIEJSZE - KOCHAJĄCA MAMĄ trójki wspaniałych dzieci oraz ŻONĄ od 26 lat. ❤️ Nagła diagnoza całkowicie wywróciła moje życie do góry nogami. Zaczęło się stosunkowo niedawno, bo w styczniu tego roku. Po narzekaniu na ból piersi, ból przy podnoszeniu ręki oraz po palpacyjnym wyczuciu guzka już wiedziałam, że konieczna jest pilna wizyta u lekarza. Po pierwszym usg, kolejne. Następnie biopsja. Diagnoza - naciekający trójujemny rak prawej piersi oraz rak wewnątrzprzewodowy piersi lewej. Całe szczęście bez przerzutów. Od usg do pierwszej chemii minął miesiąc, a od diagnozy tydzień! To właśnie CZAS odgrywa najważniejszą rolę w wygraniu nierównej walki z rakiem! Bywają lepsze i gorsze dni - jak w każdej chorobie. Ale silna głowa i wiara, że wszystko będzie dobrze są najważniejsze. ❤️ Od zawsze wolę ofiarowywać pomoc innym, niż ją otrzymywać, lecz teraz potrzebuję jej bardziej niż kiedykolwiek!!! Mam 48 lat i większość życia przed sobą. Ogromna wola walki, wsparcie rodziny i przyjaciół daje mi nadzieję na pokonanie tego ciężkiego przeciwnika. Środki na leczenie potrzebne są na każdym etapie. Dlatego potrzebuję Twojej pomocy! Leczenie trwa. Następny etap to poważna operacja, mastektomia, rekonstrukcja oraz rehabilitacja i wreszcie powrót do UPRAGNIONEGO zdrowia! Koszty na każdym etapie wzrastają, a leczenie musi trwać bez przerwy. Bardzo proszę o wsparcie. Za każdą okazaną pomoc serdecznie dziękuję! To dla mnie niezwykle ważne. Joanna

3 459 zł z 80 000 zł
4%
Shirley Ytac, Warszawa

Jestem samotną matką. Muszę pokonać raka, aby żyć dla mojej córki.

Shirley pracowała jako native English speaker w przedszkolu na warszawskim Mokotowie. Jest samotną matką wychowującą nastoletnią córkę, Sheilę. Razem tworzą małą, ale kochającą, szczęśliwą rodzinę. Niestety... Ubiegłego roku, podczas odwiedzin babci na Filipinach, córka zachorowała na bardzo poważną chorobę - Dengue. Żeby uratować swoją córkę, Shirley zadłużyła się finansowo. Poleciała na Filipiny i musiała zostać tam wiele tygodni zanim Sheila wyzdrowiała. Niestety, koszt leczenia przerósł jej budżet. Od tamtego czasu lawina nieszczęśliwych wydarzeń w jej życiu trwa do dziś. Kiedy wróciła do Polski okazało się, że ma guza na piersi... Po kilku tygodniach i wielu badaniach otrzymała diagnozę: złośliwy nowotwór piersi, co dla Shirley brzmiało jak wyrok śmierci. Choroba cały czas się rozwija. Shirley ma przerzuty na węzły chłonne. Stopień choroby powoduje, że Shirley ma ogromne wydatki, które coraz bardziej narastają. Shirley musi ponosić bardzo duże koszty między innymi na zakup leków, opłacenie wizyt lekarskich plus badania, dojazdy na wizyty lekarskie i szpitalne, zakup oczyszczacza powietrza (bo przy jej nowotworze bardzo ważne jest zminimalizowanie ryzyka infekcji) oraz zakup peruki. Shirley jest osobą pełną ciepła i radości, która zawsze każdą wolną chwilę przeznaczała, żeby pomóc innym. My wszyscy, którzy ją znamy możemy to potwierdzić i wraz z najbliższymi jej przyjaciółmi prosimy o pomoc. Nie damy rady sami... Leczenie onkologiczne to tylko początek. Chemioterapia, operacja mastektomii, radioterapia... To wszystko jest dla Shirley za dużym ciężarem do dźwignięcia. Żeby trochę ulżyć Shirley, organizujemy zbiórkę. Pomóżmy jej, bo kiedyś możemy sami potrzebować pomocy innych do walki o nasze życie!

1 252 zł z 40 000 zł
3%