Zbiórki

Karolina Skrzypczak, Kościan

Pomoc w sfinansowaniu dalszego leczenia onkologicznego

Rok ten nie zaczął się dla mnie łaskawie. Ze względu na obniżoną odporność łapałam wszystko - począwszy od grypy, po zapalenie płuc czy oskrzeli. Dodatkowo chemia i radioterapia przyczyniły się bardzo do osłabienia mojego organizmu. Obecnie jestem po badaniu PET, które niestety wykazało, że guzy się zwiększyły, a co gorsza pojawiły się nowe. Na tę chwilę czekam za decyzją odnośnie wdrożenia nowego leczenia. Ponadto jestem na etapie szukania lekarzy, którzy podjęliby się zoperowania mnie i wycięcia tego co niepotrzebne. To jak wiecie, wiąże się z kosztami (leczenie, wizyty, badania, dojazdy itp.). Obecnie fizycznie jestem bardzo słaba, ale psychicznie mam wolę walki. Jestem gotowa ponownie podjąć rękawicę i walczyć dalej. Bo po prostu chcę ŻYĆ! Nie tylko dla moich synów, ale także dla samej siebie. Naprawdę nie jest mi łatwo ponownie prosić Was o pomoc, ale bez zbiórki nie jestem w stanie się dalej leczyć, a co za tym idzie mieć szansę na wygranie tej walki - mieć szansę na ŻYCIE! Leczenie dużo kosztuje, a mnie samej na nie nie stać. Dlatego jeżeli możecie, to proszę, pomóżcie. Kto nie może, to proszę o modlitwę.

52 111 zł z 70 000 zł
74%
Katarzyna Mura, Rybnik

Zbiórka na nierefundowany lek i koszty dalszego leczenia

Dzień dobry, jestem przede wszystkim mamą samodzielnie wychowującą dwójkę cudownych dzieci. W ubiegłym roku w przeddzień moich 42 urodzin otrzymałam druzgocącą diagnozę- rak piersi HER2 ujemny z mutacją w genie BRCA1 z przerzutami. Nie sposób mi opisać bardzo trudnych emocji i myśli. Nie poddałam się jednak - jestem już po 16 cyklach chemioterapii, operacji obustronnej mastektomii, w trakcie hormonoterapii, przed radioterapią i dalszymi zabiegami chirurgicznymi oraz konsultacjami onkologicznymi. 17 lutego tego roku otrzymałam dalsze zalecenia dotyczące leczenia - nierefundowanym lekiem. Jestem wpisana do kolejki... Miesięczny koszt leczenia to ok. 6500 zł. Wbrew diagnozie staram się być aktywną zawodowo i rodzinnie, działać jakby nigdy nic. Moim marzeniem jest dać dzieciom jak najwięcej zdrowej mamy, pokazywać piękno przyrody i cieszyć się widząc jak dorastają na mądrych i wartościowych ludzi. Uwielbiam z nimi spędzać czas, podróżować... Pomimo dużego wsparcia ze strony najbliższych i przyjaciół nie jestem w stanie pozwolić sobie na tak wysokie koszty zakupu leku. Dziękuję serdecznie za każdą pomoc!

56 190 zł z 39 420 zł
142%
Ireneusz Perkowski, Piaseczno

Zbiórka na leczenie nowotworu złośliwego

Choruję od 2021 roku. Pomimo tego, że badałem się regularnie, nowotwór nie został wcześniej wykryty. Badania wszystkie wychodziły w normie, jednak gdy zacząłem nagle chudnąć i wymiotować, okazało się, iż nowotwór zablokował wejście do żołądka. Przeszedłem ciężką operację zespolenia żołądka. Obecnie jestem w trakcie leczenia chemioterapią opartą na związkach platyny. Przyjmuję ją co 2 tygodnie. Potrzebuję wsparcia w poniesieniu codziennych kosztów związanych z leczeniem.

12 968 zł z 5 000 zł
259%
Małgorzata Sobiechowska, Wąbrzeźno

Leczenie Małgorzaty Sobiechowskiej

Mam na imię Gosia, mam 57 lat, dwójkę dorosłych dzieci. Przed chorobą prowadziłam normalne życie. Byłam osobą aktywną, pracowitą, nigdy poważnie nie chorowałam. Moje dzieci (córkę i syna) wychowaliśmy wraz z mężem na dobrych i uczciwych ludzi. Cieszyliśmy się, że niedługo będziemy na emeryturze wieść razem szczęśliwe i spokojne życie. Banalne objawy mojej choroby okazały się informacją druzgocącą: nowotwór gruczołowo-torbielowaty nosogardła, złośliwy, bardzo rzadki, uniemożliwiający normalne oddychanie. To było w grudniu 2019 roku. Przeszłam operację, radioterapię uzupełniającą i wydawało mi się, że udało się chorobę pokonać. Po dwóch latach znowu złe wieści... Przerzuty do płuc i wątroby. Rozpoczęłam chemioterapię, bardzo źle ją znosiłam, a i tak raka nie pokonałam, jedynie trochę go zatrzymałam. Mój lekarz powiedział mi wtedy o immunoterapii. Co prawda nie jest refundowana dla mojego typu raka, ale może pomóc. W tej chwili to moja jedyna nadzieja. Miesięczny koszt dawki leku to ponad 18 tys. złotych. Do tej pory korzystałam ze środków własnych i z pomocy rodziny, ale koszty są tak duże, że moje możliwości są na wyczerpaniu. Możliwe, że nie stać mnie będzie na zakup leku, a wtedy... Boję się śmierci, bólu, tego, że zostawię rodzinę. Siły do walki z chorobą daje mi głęboka wiara i modlitwa. Liczę na Waszą pomoc, chciałabym dalej żyć!

103 730 zł z 150 000 zł
69%
Teresa Bielówka, Rakszawa

Spełnić marzenie o zdrowiu

Dziękuję wszystkim za dotychczasową pomoc i wsparcie. Po usłyszeniu informacji o wznowie i konieczności kolejnej chemioterapii podjęłam walkę z chorobą. Dzięki leczeniu, temu refundowanemu i nierefundowanemu, znajduję się aktualnie w remisji nowotworu. Teraz priorytetem dla mnie jest utrzymanie tego stanu jak najdłużej oraz zmniejszenie skutków przyjętej chemii. Niestety koszty terapii podtrzymującej są dla mnie bardzo dużym obciążeniem finansowym, ponieważ nie są refundowane. Miesięczny koszt to kwota około 4000 zł, dlatego zwracam się z prośbą o pomoc w zbiórce na ten cel. Miałam marzenia: piękny ogród, własne przetwory, zdobywanie szczytów Korony Gór Polskich, a przede wszystkim udział w życiu i dorastaniu moich wnuków. Mam trzy dorosłe córki: Katarzynę, Paulinę i Stefanię oraz wnuki - Blankę, uczennicę I klasy szkoły podstawowej, Stefana (5 lat) - przedszkolaka, Cezarego (2 lata) i Juliana (5 miesięcy). Bardzo kocham moje dzieci i wnuki, aktywnie uczestniczyłam w ich życiu. Choroba - rak jajnika - przyszła niespodziewanie. Był szok i niedowierzanie, załamanie, ale i ogromna wola walki. Moje marzenia to powrót do pełni sił i realizacja planów, tj. pokazanie moim wnukom naszego pięknego kraju, wędrówki z rodziną po górach, wyjazdy w różne miejsca, pokazanie przyrody i sposobu, jak można aktywnie wypoczywać i uczyć się historii Polski. Ogród, który jest zaniedbany, chciałabym doprowadzić do stanu sprzed choroby, marzę o uprawie warzyw i owoców. Chcę nauczyć moje wnuki zbierać grzyby oraz przekazać wiedzę, jak szanować i dbać o przyrodę. Ale najważniejszym marzeniem jest widzieć jak dorastają, cieszyć się z ich sukcesów i wspierać w razie porażek. Aby to było możliwe, potrzebuję wsparcia w poniesieniu codziennych kosztów związanych z leczeniem.

22 856 zł z 35 000 zł
65%
Ewa Chlebuś, Sulechów

Zrzućmy się dla Ewy walczącej z białaczką

Zrzućmy się dla Ewy, która walczy z ostrą białaczką szpikową na koszty związane z leczeniem po przeszczepie. 9 listopada 2021 r. Ewa trafiła w stanie ciężkim do szpitala. Wtedy usłyszeliśmy straszliwą diagnozę - ostrą białaczkę szpikową. Cały nasz świat się zawalił, a wydarzenia zaczęły dziać się błyskawicznie. Z dnia na dzień Ewa znalazła się na oddziale Hematologii w Zielonej Górze. Dawne życie zniknęło, a zaczęło się nowe, trudne życie, w którym codziennością były wizyty w szpitalu. Natychmiast wdrożono intensywne leczenie - długie, męczące i wykańczające. Silne dawki chemii z każdym dniem zabierały jej siły, niszcząc organizm. Dodatkowo w wrześniu 2021 r. Ewa przeszła udar, co lekarze później zdiagnozowali jako początek białaczki. Przez 10 miesięcy spędzonych w szpitalu przeszła cztery chemioterapie i biopsję głowy. Doznała paraliżu, co wymagało dwu miesięcznej rehabilitacji. Przez cały czas większość dnia spędzała w izolatce, a jej życie niejednokrotnie było zagrożone. Ostatecznie Komisja Lekarska zakwalifikowała ją do autologicznego przeszczepu komórek macierzystych. To był bardzo trudny czas. Ewa przeszła ciężką chemioterapię, a następnie jej układ odpornościowy został „zresetowany” i musiał się odbudowywać. Jej stan, izolacja, obostrzenia covidowe oraz dodatkowe zakażenie wewnątrzszpitalne były ogromnym obciążeniem. Dobrą wiadomością było to, że znalazł się dawca szpiku (jej brat) i 22 sierpnia 2022 r. Ewa przeszła przeszczep szpiku, pełna nadziei, że teraz będzie tylko lepiej. Po przeszczepie Ewa wyszła ze szpitala do domu 19 września 2022 r. Co tydzień lub co dwa tygodnie przyjeżdżamy na kontrolę do Kliniki Hematologii i Przeszczepu Szpiku we Wrocławiu. Z czasem wizyty będą odbywać się raz w miesiącu. Niestety, wydatki rosną z każdym dniem. Z naszej miejscowości do Kliniki we Wrocławiu jest 204 km w jedną stronę. Nie możemy korzystać z komunikacji publicznej ze względu na brak odporności Ewy, a koszty paliwa mocno obciążają nasz budżet domowy. Do tego dochodzą koszty leków. Mieszkamy z córką, a nasz dochód to jedynie zasiłek rehabilitacyjny oraz moja pensja. Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o pomoc i wsparcie finansowe. Ewa marzy o powrocie do normalności, zdrowia i sprawności. Każda złotówka ułatwi jej walkę z tym trudnym przeciwnikiem, doda sił i pomoże w walce z ogromnym zmartwieniem. Marzymy o tym, aby Ewa mogła skupić się na leczeniu i nie musiała się martwić, ponieważ stres tylko szkodzi. Proszę, pomóżcie. Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, nowej dla całej naszej rodziny. Celem naszej zbiórki jest pokrycie kosztów bieżącego leczenia oraz dojazdów do szpitala. Potrzebujemy Waszej pomocy, i przyznam szczerze, że jest mi niezręcznie prosić o wsparcie. W związku z pogarszającym się stanem zdrowia Ewy - przeszczep przeciw gospodarzowi (odrzucenie przeszczepu) - nasze koszty leczenia rosną, a czas powrotu do zdrowia się wydłuża. Konieczne są dodatkowe wizyty, pobyty we Wrocławiu, diagnostyka oraz konsultacje medyczne. Prosimy o dalsze wsparcie. Pomimo stosowania terapii fotoferezy przez dwa dni co dwa tygodnie w Klinice we Wrocławiu, minął już rok, a efekty leczenia nie są zadowalające. Wciąż zmagamy się z bardzo złymi wynikami wątrobowymi związanymi z przeszczepem przeciw gospodarzowi. Po długich poszukiwaniach znaleziono lek, który może pomóc w leczeniu, jednak nie jest on dostępny w Europie. Został zamówiony w Stanach Zjednoczonych i jest refundowany. Nasza droga leczenia po przeszczepie trwa już 3 lata, a nie ma jednoznacznej opinii na temat tego, kiedy mogę powrócić do pełni zdrowia. Z tego miejsca gorąco proszę o dalsze wsparcie.

48 986 zł z 100 000 zł
48%
Joanna Buszyńska, Poznań

Wsparcie w pokonaniu raka piersi

Mam na imię Asia, mam 34 lata, dwóch cudownych synków i do stycznia 2023 moje życie układało się szczęśliwie i harmonijnie. Podczas rutynowego nadania USG dowiedziałam się, że mam nowotwór złośliwy lewej piersi. Biopsja potwierdziła przypuszczenia, a dalsza diagnostyka przyniosła złe wiadomości: agresywny nowotwór HER2+++, przerzuty do węzłów chłonnych i wątroby, wiele zmian w piersi. Mimo tego, że choroba zdążyła mocno się rozwinąć, ciągle mam szansę na wyzdrowienie. Niestety terapie i konsultacje u specjalistów wiążą się z dużymi kosztami. Potrzebuję Waszego wsparcia w zbiórce środków na leczenie wspomagające, rekonstrukcję piersi i rehabilitację. Z całego serca dziękuję! <3 <3 <3

28 065 zł z 80 000 zł
35%
Ewa Kułakowska, Pisanica

Ratujmy życie

Od ponad roku zmagam się z nowotworem złośliwym z przerzutami. Proszę ludzi dobrej woli o wpłaty, ponieważ brakuje mi środków na dojazdy i leki.

10 315 zł z 20 000 zł
51%
Marzena Sikora, Mszana Górna

Wsparcie i pomoc w pokonaniu raka

Jestem mamą dwójki dzieci. 5 lat temu, będąc w 6 tygodniu ciąży otrzymałam diagnozę - rak piersi. Szybko podjęte leczenie, które przeszłam w trakcie ciąży, pozwoliło mi cieszyć się macierzyństwem kolejne lata. Niestety we wrześniu 2022 roku rak zaatakował powtórnie, dając przerzuty do węzłów chłonnych. Przeszłam chemioterapię, zaplanowana jest operacja, radioterapia, leczenie farmakologiczne, w tym lekiem nierefundowanym oraz rehabilitacja. Proszę o wsparcie.

82 304 zł z 150 000 zł
54%
Marta Stachowicz, Ruda Śląska

Samotna, aczkolwiek silna mama potrzebuje pomocy

Witam Cię Aniele z wielkim sercem, mam na imię Marta. Mam 33 lata (jeszcze :D) i jestem dumną mamą cudownego syna, najlepszą siostrą, kochającą ciocią moich Diabełków, prawdziwą przyjaciółką i podobno fajną koleżanką. :) Moje „zdrowe” życie było pełne ciężkich wyzwań, ale i radości, szaleństwa i śmiechu. Nawet gdy los sprawdzał jak dużo potrafię wytrzymać. Zawsze mogłam liczyć na moją kochaną siostrę, której bym nie oddała za żadne skarby, mimo że się czasem starała, by tak zrobić. :) Ma dwójkę wspaniałych dzieciaków w wieku 6 i 4,5 lat, które są moimi oczkami w głowie. Zawsze lubiłam się nimi zajmować czy bawić aż do utraty tchu. Największe szczęście, jakie mnie spotkało, to mój syn. Od ośmiu lat wychowuję go sama (obecnie ma 15 lat). Wszystko, co robiłam w życiu, to z myślą o nim. Staram się, by wyrósł z niego dobry mężczyzna. Bardzo lubiłam podróżować z Oktawianem w miejsca, które chciał zwiedzić. Fajnie było słyszeć, jak opowiada, że z mamą jest fajnie, bo się nie nudzi. Dobrze się uczy i jest dojrzały jak na swój wiek. Uwielbiałam dużo spacerować, tańczyć, obcować z naturą. Wędrówki po górach z moją Justynką, by się zrelaksować, wyciszyć, wygadać czy po prostu śmiać się z braku kondycji i tego, że przecież kanapa i Netflix też jest spoko, a potem dumne pozujące do zdjęć na szczycie – bezcenne. Zawsze lubiłam rysować, malować czy robić drobne upominki na różne okazje. Czy były to kartki okolicznościowe czy ręcznie malowane szkatułki sprawiało mi to ogromną radochę, ale było to też chwilą na oderwanie się od rzeczywistości, która czasem przytłaczała. 30 listopada 2020 roku dowiedziałam się, że mam raka piersi. Wtedy miałam 31 lat. Akurat myślałam o tym, by przystąpić do egzaminu na prawo jazdy. Śmiałam się, że los nie chce, bym miała prawko, dlatego wymyślił mi raka, żebym długo nie myślała o egzaminach. :D Moi bliscy i znajomi wiadomość o raku przyjęli „na klatę”, ale bardzo się o mnie bali, dlatego lekarzom mówiłam, że się nie martwię, bo mam od tego ludzi. :D W czasie licznych badań i konsultacji okazywało się, że nowotwór się szybko rozsiewa. Dlatego moje leczenie zaczęło się od chemioterapii, którą przeszłam całkiem nieźle. Może moje odczucie jest takie, ponieważ nie uważałam tego za tragedię, ale jako etap w wojnie, którą miałam zamiar wygrać. Nie wstydziłam się tego, że jestem łysa, bo niby dlaczego? Prawostronną mastektomie przeszłam bez powikłań. I gdy myślałam, że teraz będzie tylko lepiej, okazało się, że muszę przejść kolejną chemię i zacząć hormonoterapię. Niestety, ta chemia mnie nie oszczędziła. Traciłam siły, ból stawał się naprawdę uciążliwy, a chodzenie i podstawowe czynności zaczynały być wyczynem. Poruszałam się o kuli, bo inaczej nie potrafiłam. 15 kwietnia 2022 roku usłyszałam, że jestem zdrowa. TAK!!! Raczek cycaczek pokonany! Jednak całe leczenie doprowadziło do tego, że obecnie zmagam się z wieloma dolegliwościami. Muszę przyjmować dwa hormony: Reseligo i Glandex, witaminę D3 i wapń na wzmocnienie kości. Do tego przyjmuję leki na wątrobę, dwa antydepresanty. Przez hormony jestem w stanie menopauzy. Mam zaawansowaną osteoporozę i inne problemy z nią związane. Operacja rekonstrukcji piersi na chwilę obecną jest bardzo odległa. Potrzebuję również zrobić protezę, bo mam spore ubytki, a obecnie jedzenie sprawia mi trudności i ból. Zarabiam najniższą krajową, a alimenty na syna to zaledwie 500 zł. Wszystkie opłaty miesięcznie wynoszą mnie 3100 zł, także niewiele zostaje „na życie”. Nie jestem w stanie opłacić prywatnych wizyt, które pomogłyby w szybszych diagnozach. Przestałam wykupywać leki, które niwelowały skutki uboczne menopauzy i nie tylko, ponieważ muszę mieć te najważniejsze. Koszt wszystkich leków to ok. 250 zł miesięcznie. Do tej pory radziłam sobie sama, ale obecna sytuacja mnie nie oszczędza. Dlatego bardzo proszę o pomoc. Bym mogła dalej leczyć się tak jak powinnam, bym mogła mieć choć namiastkę „dawnego” życia. Ślę każdemu, kto przeczyta moją historię, uściski. :) Bądźcie zdrowi i dbajcie o siebie i Bliskich.

8 054 zł z 10 000 zł
80%
Agnieszka Kołodziejczyk, Błonie

Walka o powrót do zdrowia

Cześć :) Nazywam się Agnieszka, mam 38 lat, mam dwie cudowne córki i wspaniałego męża. Zawsze byłam osobą aktywną, wszędzie było mnie pełno, lubiłam wyzwania. Rok 2023 rozpoczął się dla mnie największym wyzwaniem - walką z rakiem piersi. Początkowo był to jeden guz, następnie po badaniu usg okazało się, że są to 3 różne zmiany w piersi i przerzut do węzłów chłonnych. Na szczęście badania nie uwidoczniły przerzutów do innych organów. 17 lutego miałam przeprowadzoną radykalną mastektomię z pełną limfadenektomią (wycięcie wszystkich węzłów chłonnych pachy lewej), bez rekonstrukcji. W wyniku badań potwierdzono, że jest to rak inwazyjny, naciekający. Liczba węzłów ocenionych mikroskopowo: 15, zajętych 9.Ten wynik dyskwalifikuje mnie do zrobienia testu Oncotype. Aby wrócić do zdrowia i względnej normalności, konieczna jest rehabilitacja ręki, konsultacje medyczne i badania, dalsza terapia (chemioterapia, radioterapia i hormonoterapia), suplementacja. Po zakończonym leczeniu czeka mnie zabieg rekonstrukcji piersi (z przeszczepem skóry). Jestem optymistycznie nastawiona do walki z rakiem, bo wiem, że jest to walka do wygrania! Mam dla kogo żyć i to mnie dodatkowo nakręca do działania. Niestety oprócz optymizmu i wsparcia najbliższych, do walki potrzebne są pieniądze. Zawsze starałam się wspierać innych (jestem Honorowym Zasłużonym Dawcą Krwi, wspierałam różnego rodzaju zbiórki), a teraz sama potrzebuję Waszej pomocy. Dlatego bardzo Was proszę o wsparcie. Za każdą wpłatę serdecznie i z całego serca dziękuję.

38 895 zł z 25 000 zł
155%
Aleksandra Wierzbicka, Warszawa

Wspierając Aleksandrę

Mam na imię Aleksandra, mam 38 lat i do niedawna byłam pewna, że przezwyciężyłam chorobę nowotworową. W 2018 roku przeszłam dwie operacje mastektomii i rekonstrukcji piersi oraz wielomiesięczną rekonwalescencję. Udało mi się wrócić do sił, pełni życia prywatnego i zawodowego. Mimo trudnych doświadczeń, traumy psychicznej i fizycznej, znalazłam odwagę, by spełnić swoje marzenia o aktorstwie i o artystycznych występach przed kamerą. Dzisiaj jednak tkwię w zawieszeniu, po tym, jak w styczniu 2023 roku wykryto u mnie przerzut nowotworu piersi do węzła chłonnego i kości. Cała moja uwaga kieruje się teraz w stronę odzyskania zdrowia i sił. Ze względu na chorobę i procesy leczenia mam ograniczone możliwości zarobkowe. Przede mną długotrwałe leczenie, które wymaga nakładów finansowych, na które obecnie nie mogę sobie pozwolić ze względu na stan zdrowia, rodzaj wykonywanego zawodu. Zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie zbiórki na rzecz mojego leczenia onkologicznego, z którym wiążą się liczne i różnorodne wydatki. Z całego serca dziękuję za każdą pomoc, wsparcie finansowe i udostępnianie zbiórki. Wierzę, że Wasze dobro wróci do Was pomnożone. Dziękuję ♥️ Ola

275 694 zł z 175 000 zł
157%