Zbiórki

Marta Stachowicz, Ruda Śląska

Samotna, aczkolwiek silna mama potrzebuje pomocy

Witam Cię Aniele z wielkim sercem, mam na imię Marta. Mam 33 lata (jeszcze :D) i jestem dumną mamą cudownego syna, najlepszą siostrą, kochającą ciocią moich Diabełków, prawdziwą przyjaciółką i podobno fajną koleżanką. :) Moje „zdrowe” życie było pełne ciężkich wyzwań, ale i radości, szaleństwa i śmiechu. Nawet gdy los sprawdzał jak dużo potrafię wytrzymać. Zawsze mogłam liczyć na moją kochaną siostrę, której bym nie oddała za żadne skarby, mimo że się czasem starała, by tak zrobić. :) Ma dwójkę wspaniałych dzieciaków w wieku 6 i 4,5 lat, które są moimi oczkami w głowie. Zawsze lubiłam się nimi zajmować czy bawić aż do utraty tchu. Największe szczęście, jakie mnie spotkało, to mój syn. Od ośmiu lat wychowuję go sama (obecnie ma 15 lat). Wszystko, co robiłam w życiu, to z myślą o nim. Staram się, by wyrósł z niego dobry mężczyzna. Bardzo lubiłam podróżować z Oktawianem w miejsca, które chciał zwiedzić. Fajnie było słyszeć, jak opowiada, że z mamą jest fajnie, bo się nie nudzi. Dobrze się uczy i jest dojrzały jak na swój wiek. Uwielbiałam dużo spacerować, tańczyć, obcować z naturą. Wędrówki po górach z moją Justynką, by się zrelaksować, wyciszyć, wygadać czy po prostu śmiać się z braku kondycji i tego, że przecież kanapa i Netflix też jest spoko, a potem dumne pozujące do zdjęć na szczycie – bezcenne. Zawsze lubiłam rysować, malować czy robić drobne upominki na różne okazje. Czy były to kartki okolicznościowe czy ręcznie malowane szkatułki sprawiało mi to ogromną radochę, ale było to też chwilą na oderwanie się od rzeczywistości, która czasem przytłaczała. 30 listopada 2020 roku dowiedziałam się, że mam raka piersi. Wtedy miałam 31 lat. Akurat myślałam o tym, by przystąpić do egzaminu na prawo jazdy. Śmiałam się, że los nie chce, bym miała prawko, dlatego wymyślił mi raka, żebym długo nie myślała o egzaminach. :D Moi bliscy i znajomi wiadomość o raku przyjęli „na klatę”, ale bardzo się o mnie bali, dlatego lekarzom mówiłam, że się nie martwię, bo mam od tego ludzi. :D W czasie licznych badań i konsultacji okazywało się, że nowotwór się szybko rozsiewa. Dlatego moje leczenie zaczęło się od chemioterapii, którą przeszłam całkiem nieźle. Może moje odczucie jest takie, ponieważ nie uważałam tego za tragedię, ale jako etap w wojnie, którą miałam zamiar wygrać. Nie wstydziłam się tego, że jestem łysa, bo niby dlaczego? Prawostronną mastektomie przeszłam bez powikłań. I gdy myślałam, że teraz będzie tylko lepiej, okazało się, że muszę przejść kolejną chemię i zacząć hormonoterapię. Niestety, ta chemia mnie nie oszczędziła. Traciłam siły, ból stawał się naprawdę uciążliwy, a chodzenie i podstawowe czynności zaczynały być wyczynem. Poruszałam się o kuli, bo inaczej nie potrafiłam. 15 kwietnia 2022 roku usłyszałam, że jestem zdrowa. TAK!!! Raczek cycaczek pokonany! Jednak całe leczenie doprowadziło do tego, że obecnie zmagam się z wieloma dolegliwościami. Muszę przyjmować dwa hormony: Reseligo i Glandex, witaminę D3 i wapń na wzmocnienie kości. Do tego przyjmuję leki na wątrobę, dwa antydepresanty. Przez hormony jestem w stanie menopauzy. Mam zaawansowaną osteoporozę i inne problemy z nią związane. Operacja rekonstrukcji piersi na chwilę obecną jest bardzo odległa. Potrzebuję również zrobić protezę, bo mam spore ubytki, a obecnie jedzenie sprawia mi trudności i ból. Zarabiam najniższą krajową, a alimenty na syna to zaledwie 500 zł. Wszystkie opłaty miesięcznie wynoszą mnie 3100 zł, także niewiele zostaje „na życie”. Nie jestem w stanie opłacić prywatnych wizyt, które pomogłyby w szybszych diagnozach. Przestałam wykupywać leki, które niwelowały skutki uboczne menopauzy i nie tylko, ponieważ muszę mieć te najważniejsze. Koszt wszystkich leków to ok. 250 zł miesięcznie. Do tej pory radziłam sobie sama, ale obecna sytuacja mnie nie oszczędza. Dlatego bardzo proszę o pomoc. Bym mogła dalej leczyć się tak jak powinnam, bym mogła mieć choć namiastkę „dawnego” życia. Ślę każdemu, kto przeczyta moją historię, uściski. :) Bądźcie zdrowi i dbajcie o siebie i Bliskich.

8 433 zł z 10 000 zł
84%
Agnieszka Kołodziejczyk, Błonie

Walka o powrót do zdrowia

Cześć :) Nazywam się Agnieszka, mam 38 lat, mam dwie cudowne córki i wspaniałego męża. Zawsze byłam osobą aktywną, wszędzie było mnie pełno, lubiłam wyzwania. Rok 2023 rozpoczął się dla mnie największym wyzwaniem - walką z rakiem piersi. Początkowo był to jeden guz, następnie po badaniu usg okazało się, że są to 3 różne zmiany w piersi i przerzut do węzłów chłonnych. Na szczęście badania nie uwidoczniły przerzutów do innych organów. 17 lutego miałam przeprowadzoną radykalną mastektomię z pełną limfadenektomią (wycięcie wszystkich węzłów chłonnych pachy lewej), bez rekonstrukcji. W wyniku badań potwierdzono, że jest to rak inwazyjny, naciekający. Liczba węzłów ocenionych mikroskopowo: 15, zajętych 9.Ten wynik dyskwalifikuje mnie do zrobienia testu Oncotype. Aby wrócić do zdrowia i względnej normalności, konieczna jest rehabilitacja ręki, konsultacje medyczne i badania, dalsza terapia (chemioterapia, radioterapia i hormonoterapia), suplementacja. Po zakończonym leczeniu czeka mnie zabieg rekonstrukcji piersi (z przeszczepem skóry). Jestem optymistycznie nastawiona do walki z rakiem, bo wiem, że jest to walka do wygrania! Mam dla kogo żyć i to mnie dodatkowo nakręca do działania. Niestety oprócz optymizmu i wsparcia najbliższych, do walki potrzebne są pieniądze. Zawsze starałam się wspierać innych (jestem Honorowym Zasłużonym Dawcą Krwi, wspierałam różnego rodzaju zbiórki), a teraz sama potrzebuję Waszej pomocy. Dlatego bardzo Was proszę o wsparcie. Za każdą wpłatę serdecznie i z całego serca dziękuję.

42 767 zł z 25 000 zł
171%
Aleksandra Wierzbicka, Warszawa

Wspierając Aleksandrę

Mam na imię Aleksandra, mam 38 lat i do niedawna byłam pewna, że przezwyciężyłam chorobę nowotworową. W 2018 roku przeszłam dwie operacje mastektomii i rekonstrukcji piersi oraz wielomiesięczną rekonwalescencję. Udało mi się wrócić do sił, pełni życia prywatnego i zawodowego. Mimo trudnych doświadczeń, traumy psychicznej i fizycznej, znalazłam odwagę, by spełnić swoje marzenia o aktorstwie i o artystycznych występach przed kamerą. Dzisiaj jednak tkwię w zawieszeniu, po tym, jak w styczniu 2023 roku wykryto u mnie przerzut nowotworu piersi do węzła chłonnego i kości. Cała moja uwaga kieruje się teraz w stronę odzyskania zdrowia i sił. Ze względu na chorobę i procesy leczenia mam ograniczone możliwości zarobkowe. Przede mną długotrwałe leczenie, które wymaga nakładów finansowych, na które obecnie nie mogę sobie pozwolić ze względu na stan zdrowia, rodzaj wykonywanego zawodu. Zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie zbiórki na rzecz mojego leczenia onkologicznego, z którym wiążą się liczne i różnorodne wydatki. Z całego serca dziękuję za każdą pomoc, wsparcie finansowe i udostępnianie zbiórki. Wierzę, że Wasze dobro wróci do Was pomnożone. Dziękuję ♥️ Ola

299 245 zł z 175 000 zł
170%
Katarzyna Kulesz, Białystok

Walka z glejakiem

Nazywam się Kasia, mam 36 lat. Zaczęło się tak… W ubiegłym roku, w lutym, będąc w piątym miesiącu ciąży, nagle straciłam mowę na parę godzin… Po kilku tygodniach sytuacja się powtórzyła. Zaczęły się badania i szukanie przyczyny, a w konsekwencji diagnoza - guz mózgu. Mój poukładany, pełen planów świat legł w gruzach. Zamiast cieszyć się cudownym błogosławionym stanem, rozmyślać o urządzeniu pokoju dla naszego drugiego synka myślałam tylko o tym – dlaczego ja??? Cudowny mąż, 4-letni synek, w drodze drugie dzieciątko i ta straszna wiadomość. Po pierwszym szoku, niedowierzaniu i wylaniu morza łez nie mogło być inaczej - postanowiłam WALCZYĆ. Walczyć nie tylko o siebie, ale również o życie maleństwa, które rosło tuż pod moim sercem. Wszelkie badania od początku były prowadzone dwutorowo: aby nie zaszkodzić dziecku i jednocześnie dowiedzieć najwięcej o tym potworze, który urósł w mojej głowie. Pod koniec maja 2022 r. decyzją lekarzy rozwiązano wcześniej ciążę. Na szczęście, choć mój synek urodził się wcześniakiem, jest zdrowy. W sierpniu 2022 r. w Wojskowym Szpitalu Klinicznym w Bydgoszczy przeszłam operację usunięcia guza. W konsekwencji utraciłam mowę. Żmudna rehabilitacja pozwala na jej częściowe przywrócanie. Wyniki molekularne guza wykazały, że jest to glejak złośliwy III stopnia. Wtedy mój świat runął po raz drugi. Myślałam tylko o tym, czy nasz nowonarodzony syn dostanie czas, żeby mnie poznać, zapamiętać... Jak wytłumaczyć 4-latkowi, co się ze mną dzieje, bo przecież widzi moje łzy? Po tej nie do zaakceptowania diagnozie musiałam stanąć na nogi, dla dzieci, dla męża. W październiku 2022 r. w Białostockim Centrum Onkologicznym rozpoczęłam radioterapię. Naświetlaniom poddawana byłam przez 6 tygodni. Obecnie jestem w trakcie chemioterapii, w Narodowym Instytucie Onkologii w Warszawie, którą rozpoczęłam w grudniu 2022 r. Lekarze przewidują, że potrwa sześć cykli, co oznacza rok leczenia. Choroba nauczyła mnie, że każdy dzień jest ważny, każdy trzeba w pełni poczuć i przeżyć, dlatego staram się żyć normalnie, doceniając życiowe drobiazgi. Staram się być mamą dla moich synów, żoną dla męża, cieszyć się każdym dniem. Dziękuję za to, że są ludzie, którym los drugiego człowieka nie jest obojętny, dlatego jeśli możesz wesprzyj moje dalsze leczenie, przekazując 1,5%. Dzięki temu będę mogła jak najdłużej cieszyć się z chwil spędzonych z tymi, których kocham - z moimi najbliższymi. W celu przekazania 1,5% podatku w zeznaniu podatkowym należy podać: KRS Fundacji Alivia - 0000358654 i koniecznie wpisać cel szczegółowy mojej z zbiórki - 111806

95 908 zł z 20 000 zł
479%
Katarzyna Penkala, Rumia

Onkozbiórka dla Kasi

LIST DO CIEBIE!!! Rak zawsze budzi lęk. Kiedy dowiedziałam się o swojej diagnozie nowotworu piersi 25.11.2022 roku, byłam zrozpaczona. Czułam się zdrowa, sprawna fizycznie. Życie prowadziłam dość intensywne, zawsze w szkole albo w pracy. Urodziłam czworo dzieci i przez 20 lat opiekowałam się babcią. Życie toczyło się w szybkim tempie. Do momentu, w którym wszystko się zmieniło... Rozpoczęła się walka z czasem o wiedzę, dobrą diagnostykę i leczenie, której towarzyszył ciągły lęk. Czy zrobiłam wszystko co mogłam? Ukojenie i spokój dają mi chwile spędzone z rodziną, wsparcie męża, beztroskie życie czwórki dzieci. Mała Hania, która jest blisko przy mnie, potrzebuje mnie, a ja jej miłości. Widzę, ile jest serdecznych ludzi wokół mnie, ile mnie wspiera i obserwuję to ze wzruszeniem. Kocham moje życie, rodzinę , dzieci, męża, przyjaciół. Wszystko, na co tyle lat ciężko pracowałam, dało mi przed chorobą spokój, dobry czas i szczęście. W tym momencie jest bardzo trudno z tego zrezygnować i poddać się losowi. Dlatego jedynym moim marzeniem, jakie teraz mam jest, żeby wszystko trwało dalej, bez zmian. Żebym mogła popatrzeć na wschód słońca, popijając kawę, pospacerować po plaży, przytulić drzewo. Zdrowi ludzie tego nie czują, teraz to widzę... Dowiedziałam się podczas diagnostyki, że jest lek, który można włączyć do planu mojego leczenia w skojarzeniu z hormonoterapią, jako leczenie uzupełniające. Lek ten należy przyjmować nieprzerwanie przez dwa lata lub do czasu nawrotu choroby. Przewidywalny koszt leczenia jest na poziomie około 300 tys. złotych. Bardzo proszę wszystkich o pomoc w tej zbiórce, ponieważ wydatki te przekraczają zdecydowanie nasze możliwości finansowe. Z góry dziękuję za każdą złotówkę, która da mi czas! Uświadomiłam sobie, podczas wielu miesęcy mojego leczenia, jak wieloetapowo i wielowątkowo się ono odbywa. Wycięcie guza było właściwie początkiem walki o życie, sprawność i spokój. Wkrótce po operacji okazało się, że w związku z usunięciem węzłów chłonnych potrzebuję ciągłej rehabilitacji, usprawniającej funkcjonowanie i zakres ruchomości ręki. Aktualnie jestem podczas chemioterapii, radioterapii i hormonoterapii. Pozostaję pod opieką wielu specjalistów: chirurga, onkologa, hepatologa, kardiologa, internisty, psychologa, rehabilitantów, genetyka. Niestety chemioterapia powoduje również pogorszenie formy fizycznej organizmu: bóle, złe samopoczucie, osłabienie, pogorszenie wzroku, neuropatię. Próbuję się suplemenować, leczyć i dbać o możliwie najlepszą formę. Bardzo dziękuję wszystkim za wsparcie w tych trudnych dla mnie momentach. Nie spodziewałam się takiej reakcji. Jesteście kochani, jestem naprawdę wzruszona, ściskam Was mocno i pozdrawiam serdecznie. Swoją zbiórkę chciałam również rozszerzyć na leki i badania, które w perspektywie długiego leczenia są mocno obciążającym kosztem dla mojej rodziny.

72 955 zł z 300 000 zł
24%
Marzena Denkiewicz, Warszawa

Leczenie onkologiczne

Mam na imię Marzena, mam 52 lata i zaczynam swoją walkę z rakiem piersi. Nie pierwszy raz mierzę się z poważną chorobą, ale pierwszy raz z tą, której bałam się od zawsze. Boję się i smucę, ale mam determinację, nadzieję i wolę walki. Mam też dla kogo i po co żyć. Bardzo lubię swoją pracę, obawiam się jednak, że przez jakiś czas nie będę w pełni sił, by robić to, co kocham - jestem psychoterapeutką, muszę być silna i zdrowa, by pomagać moim pacjentom. Dlatego sama proszę teraz o pomoc w poniesieniu codziennych kosztów związanych z leczeniem.

23 545 zł z 20 000 zł
117%
Justyna Parol, Otrębusy

Moja walka z rakiem

Mam na imię Justyna, mam 45 lat, mam 2 dzieci i mam Raka. 13 grudnia 2022 postawiono mi diagnozę: rak piersi, naciekający, przewodu NOS G2, wieloogniskowy. Kompletnie nie rozumiałam, co mówi do mnie lekarz, to całe nazewnictwo było jak czarna magia, nie wiedziałam, czy to dobrze, że to taki rak, czy może źle. Powoli oswajałam się z myślą o chorobie. Obecnie jestem po wszystkich badaniach: TK i scyntygrafii – na szczęście jeszcze bez przerzutów. 1 lutego miałam operację mastektomii z jednoczasową rekonstrukcją i wycięciem węzła wartowniczego. Kolejnym etapem będzie oczekiwanie na wyniki histopatologiczne i dalsze stawianie czoła mojemu wrogowi. Na tym etapie jeszcze nie wiem, czy będzie to chemioterapia, czy radioterapia, na pewno hormonoterapia. Rehabilitację po mastektomii zaczęłam już drugiego dnia po operacji. Obejmuje ona usprawnianie ręki, żeby nie zbierała się chłonka, masaż limfatyczny. Ale na tym się nie kończy, bo będę miała długą drogę do przebycia: konsultacje medyczne, biopsja tarczycy, suplementacja leczenia, testy genetyczne. Będzie też potrzebne zrobienie testu Oncotype Dx, który pokazuje czy w moim przypadku chemia przyniesie zamierzone rezultaty. Niestety koszt takiego testu to 13 tysięcy złotych, z czego refundowane jest 50%. Będę walczyła, bo mam dla kogo, ale będzie mi też potrzebna pomoc i wsparcie z Waszej strony. Nie jest łatwo prosić o pomoc dla siebie, dużo łatwiej jest walczyć o kogoś. Niestety teraz muszę stanąć po drugiej stronie i prosić o pomoc dla mnie samej, żeby być jak najdłużej z moimi dziećmi, cieszyć się z ich wzlotów, płakać z ich upadków, patrzeć, jak dorastają, jak biorą ślub, jak rodzą mi się wnuki. Nie marzy mi się willa z basenem, tylko takie przyziemne, ale najważniejsze rzeczy...

128 359 zł z 30 000 zł
427%
Magdalena Hołub, Stare Litewniki

Zbieram środki na leczenie i dojazdy

Witam nazywam się Magda, mam 19 lat. W wieku 12 lat pierwszy raz zachorowałam na czerniaka złośliwego. Po 6 latach mam wznowę choroby z przerzutami do płuc, opłucnej, węzłów chłonnych, śródpiersia i tkanki podskórnej na głowie i nodze. Jestem po 3 kursach immunoterapii, która wywołała powikłania w postaci toksycznego uszkodzenia wątroby i niedoczynność tarczycy. Obecne przyjmuję chemię w tabletkach i jestem po radioterapii. Potrzebuję wsparcia w poniesieniu kosztów związanych z leczeniem i dojazdami do szpitala, gdyż mieszkam 150 km od miejsca leczenia. Bardzo proszę o pomoc!

40 450 zł z 20 000 zł
202%
Ivanna Vaskul, Poznań

Ivanna walczy z guzem mózgu - glejakiem! Zbieramy środki na leczenie terapią NanoTherm.

Mam na imię Ivanna, mam 52 lata, cudowną córkę Bożenkę i zięcia Andrzeja. W grudniu świat całej naszej rodziny przewrócił się do góry nogami. Zdiagnozowano u mnie złośliwy guz mózgu - glejak IV stopnia. Z dnia na dzień z silnej, zdrowej i aktywnej osoby stałam się pacjentką, którą czeka nierówna i bardzo niesprawiedliwa walka z nowotworem. W dniu 27 grudnia guz został usunięty w Szpitalu Klinicznym im. Heliodora Święcickiego w Poznaniu. Niestety jest to dopiero początek mojej ciężkiej i długiej drogi do zdrowia. Obecnie przebywam w Wielkopolskim Centrum Onkologii, gdzie jestem poddawana chemio i radioterapii, co jednak nie daje pewności na dalsze życie i powrót do zdrowia przy moim ciężkim schorzeniu, bowiem glejak jest bardzo agresywnym nowotworem. Pojawiła się nadzieja uzupełnienia standardowego leczenia terapią NanoTherm. To innowacyjna metoda, która polega na wprowadzeniu bezpośrednio do guza mózgu lub w miejsce po guzie, nanocząsteczek z tlenkiem żelaza. Następnie odpowiednia temperatura niszczy lub trwale uszkadza komórki rakowe, które przetrwały zabieg operacyjny, ale nie uszkadza zdrowych struktur. Jest to jednak niezwykle droga terapia – jej koszt wstępnie szacowany jest na około 200 tysięcy złotych! Dla nas jest to olbrzymia kwota! Niestety, ta terapia nie jest refundowana w Polsce, dlatego proszę Państwa o pomoc. Wiem, że otaczają nas ludzie o dobrych sercach i wspólnie możemy pokonywać nawet najwyższe szczyty. Zwracam się z uprzejmą i gorącą prośbą do wszystkich życzliwych ludzi o przekazanie darowizny na leczenie. Nawet jeden grosz pomoże! Wierzę, że damy radę. Wierzę też, że dobro wraca szybciej, niż się tego spodziewamy. Dziękuję za wszystkie dobre myśli, modlitwy, udostępniania oraz za wsparcie!

46 112 zł z 200 000 zł
23%
Monika Koszałka, Lublin

Zbiórka na leczenie onkologiczne i rehabilitację

Mam 54 lata. W kwietniu 2018 roku zdiagnozowano u mnie chorobę nowotworową - rak jajnika w trzecim stopniu zaawansowania. Miałam 49 lat, właśnie po czasie zajmowania się wychowywaniem syna, pełna energii wracałam na rynek pracy. Snułam plany na nowy okres życia. Badania kontrolne sprowadziły mnie na ziemię. Nie spodziewałam się takiego scenariusza. Mój syn miał 16 lat. Bałam się powiedzieć mu, co mi jest. Idąc na pierwszą operację powiedziałam, że to zwykły zabieg, ale bardzo szybko zorientował się, jaka jest prawda. Mój mały mężczyzna nawet przez chwilę nie okazał lęku. Kazał mi tylko obiecać, że wyzdrowieję. Nie było innego wyjścia. Podjęłam rękawicę i rozpoczęłam leczenie. Niestety, to typ o nawrotowym charakterze. Przeszłam dwie ciężkie operacje, 12 cykli chemioterapii, hormonoterapię. Obecnie znów jestem w czasie wznowy, czekam na decyzję o kwalifikacji do programu badawczego lub na radioterapię. Leki, suplementy, dieta, rehabilitacja, wyroby medyczne, badania, dojazdy na leczenie, wizyty u specjalistów - to generuje koszty z którymi nie zawsze jestem w stanie sobie poradzić. Choroba nauczyła mnie, by cieszyć się i być wdzięczną za wszystko, czego mogę doświadczać. Kocham swoje życie właśnie takie jakie jest i zrobię wszystko by trwało jak najdłużej.

6 049 zł z 25 000 zł
24%
Robert Wojcicki, Opole

Robert 48 lat, rak wątroby - leczenie, operacja, rehabilitacja

Mam na imię Dominika i piszę w imieniu mojego męża Roberta, z którym mam trójkę dzieci: Marysię 16 lat, Anię 7 lat oraz Maję 4 lata. Mamy również psa, suczkę Lusię. Jak widać w domu są same kobiety, oprócz męża. We wrześniu 2022 roku podczas badania USG znaleziono u męża duży guz wątroby wielkości ok 8 cm x 6 cm. Od tego czasu zaczęły się liczne wizyty u specjalistów, w szpitalach i w gabinetach prywatnych w kraju, jak i za granicą. Do tej pory (styczeń 2023) Robert przebywał na oddziałach szpitalnych 5-krotnie. Okazało się, że guz wątroby jest przerzutem wtórnym pochodzącym z tkanki jelit, natomiast po dzień dzisiejszy nie znaleziono definitywnie ogniska pierwotnego raka. Komórki te lubią tworzyć przerzuty do płuc, serca czy też mózgu. Na szczęście te organy są jeszcze czyste. Mąż jest w trakcie przyjmowania chemioterapeutyków, potrzebna jest pilna operacja, natomiast pooperacyjnie prawdopodobnie będzie konieczność zastosowania terapii radioizotopowej PRRT. Guz wątroby jest umiejscowiony w bardzo trudnym operacyjnie miejscu, wrasta w żyłę wrotną prawego płata wątroby przy rozwidleniu, uciska ją bardzo mocno, prawie zamykając ją. Stanowi to zagrożenie życia. Rozważane jest obecnie usunięcie całego płata prawego wątroby (ok ¾ wątroby) lub też całkowita transplantacja wątroby. NFZ nie refunduje operacji poza granicami kraju (koszt ok 30 tys. euro, czyli ok. 130 tys. zł). Również w przypadku terapii PRRT jest ona refundowana dopiero wtedy, gdy okaże się, że po operacji nastąpią przerzuty. Gdyby zastosować terapię PRRT wcześniej potrzebne będą 4 iniekcje i koszt nie będzie refundowany przez NFZ (koszt przybliżony prywatnie to 4 x 85 tys. = 330 tys. zł). Ale o tym będziemy myśleć później... Na teraz potrzebne są środki, które będą przeznaczone na pokrycie wszelkich kosztów związanych z procesem leczenia: diagnostyka, wizyty lekarskie, leki, rehabilitacja, specjalistyczne żywienie, dojazdy, zakwaterowanie itp. Wpłata każdej kwoty będzie doceniona. Jeśli nie maja Państwo możliwości wpłaty, Robert prosi jedynie o modlitwę. To również znaczy dla nas bardzo dużo. Dziękujemy!!! Przy rozliczaniu podatku można przekazać 1,5% na moje konto. Należy wówczas podać w zeznaniu podatkowym KRS Fundacji Alivia: 0000358654 oraz w celu szczegółowym koniecznie numer mojej zbiórki: 111787 Darowizny na rzecz mojego leczenia można przekazywać także za pomocą płatności on-line, karty płatniczej, Blik, PayPal lub tradycyjnego przelewu - aby dokonać wpłaty, kliknij powyżej na przycisk "Przekaż darowiznę".

27 221 zł z 130 000 zł
20%
Adam Zofka, Warszawa

Leczenie Adama

16 wrzesień 2025Moi Kochani,Jakby tu zacząć, hm… No dobrze, na początek kilka przemyśleń duchowych, a potem aktualizacja zdrowotna.Podczas mszy kanonizacyjnej błogosławionych Pier Frassatiego i Carlo Acutisa, (7 września 2025 r., Placu Świętego Piotra w Watykanie) Papież Leon XIV wypowiedział dwa zdania, które szczególnie zapadły mi w sercu. Odnosząc się do nowych Świętych, Papież wskazał, że są Oni „zaproszeniem skierowanym do nas wszystkich, zwłaszcza do młodych, by nie marnować swego życia, ale kierować je ku górze i uczynić z niego arcydzieło”. Nie marnować życia - trafiło to do mnie i cały czas ostatnio rozmyślam, czy ja aby nie zmarnowałem mojego życia na sprawy zupełnie nieistotne z punktu widzenia życia wiecznego… Które fazy mojego życia były tak naprawdę stratą czasu… Ale tu ostrożnie pocieszam się myślami, że niektóre fazy nie były zupełnie stratą, ale były swoistym czasem dojrzewania duchowego i doprowadziły do sensownych późniejszych decyzji… Na pewno, ale żeby nie zmarnować życia, trzeba mieć zdefiniowany głęboko w sercu i umyśle cel życia… A jaki jest ten cel? Tutaj przychodzi z pomocą drugie zdanie wypowiedziane przez Papieża tego dnia: „… wy wszyscy, my wszyscy, również jesteśmy powołani do bycia świętymi…”. No i wszystko jasne, celem naszego życia jest dążenie do świętości! To takie proste! Ale czy przez całe życie tak patrzyłem na cel mojego życia? Szczerze, to nie. Dopiero ostatnie lata pozwoliły mi to zrozumieć, tak konkretnie w aspekcie wiary, a nie jak wcześniej moim celem, jako osoby wierzącej, była bliżej niesprecyzowana i rozmyta idea „bycia dobrym chrześcijaninem”… Cóż, jak pisałem wcześniej, na pogłębianie wiary nigdy nie jest za późno, a tak faktycznie, w przypadku żywej wiary, to pragnienie zbliżania się do Boga, płynie bezpośrednio z naszego serca… Tutaj, króciutko, chciałbym pochwalić się i polecić Wam dwa źródła, które, obok Pisma Świętego, stały się w ostatnich latach moimi ulubionymi źródłami pogłębiania wiary. Pierwsze źródło to „Dzienniczek” św. Siostry Faustyny, w którym Siostra przypomina całej ludzkości o niezgłębionym Miłosierdziu Bożym. Gorąco polecam zapoznać się również z życiorysem św. Siostry Faustyny oraz do odwiedzenia miejsc z Nią związanych, przede wszystkim w Wilnie, Płocku i Łagiewnikach. Pamiętajcie też o nabożeństwie do Miłosierdzia Bożego codziennie o 15:00, którego nauczył Siostrę Faustynę sam Pan Jezus w 1935 roku! Drugie źródło to książeczka „O naśladowaniu Chrystusa” (XV w., autor prawdopodobnie Tomasz A Kempis). Setki myśli, rad duchowych, zasad i wskazań, zasadnicze prawdy ascezy katolickiej w prostej formie. Przez ponad 500 lat nie straciły one na aktualności i pozwalają na codzienną weryfikację a w razie potrzeby też korektę naszych działań w drodze do świętości. Dla mnie ta niezwykle inspirująca książeczka to zestaw drogowskazów do świętości. Szkoda tylko, że dowiedziałem się o niej tak późno…W przyszłych aktualizacjach na tej stronie zapewne wrócę do tych źródeł.Serdecznie dziękuję za wsparcie materialne i modlitwy. Ja pamiętam o wszystkich moich dobrodziejach w codziennych modlitwach, szczególnie w Różańcu. Czy wiecie/pamiętacie, że sama Najświętsza Maryja Panna poleciła ludziom odmawiać Różaniec? Przekazała to dzieciom podczas objawień w Gietrzwałdzie i w Fatimie. Zachęcam do zapoznania się z historią tych i innych objawień NMP - jest ich raptem około 20 na całym świecie. Tymczasem w moich sprawach zdrowotnych jest tak: leczenie na UCK w Gdańsku, o którym pisałem ostatnio, przerwałem po 18 cyklach, ponieważ skutki uboczne zaczęły zagrażać mojemu życiu i, co chyba istotniejsze, badania kontrolne potwierdziły, że leczenie przestało być dla mnie skuteczne. Po dwóch dłuższych pobytach szpitalnych w wakacje (żeby m.in. podleczyć skutki uboczne), udało się zidentyfikować nową terapię lekową, którą zacząłem pod koniec sierpnia w Gdańsku. Skuteczność tej terapii sprawdzimy tradycyjnie za ok. 3 miesiące w badaniu tomografem. A teraz NOWOŚĆ: po długich namysłach i konsultacjach, zdecydowaliśmy się na równoległe leczenie w Niemczech. Aktualnie jestem w prywatnej klinice pod Monachium, gdzie jest przygotowywana szczepionka wzmacniająca mój układ odpornościowy. Tego typu leczenie nie jest (jeszcze) dostępne w Polsce, ale w moim stanie nie mogę czekać. Teoretycznie, leczenie w Gdańsku powinno zadziałać na nowotwór krótkoterminowo, a szczepionka długoterminowo. Skuteczność obu terapii ma być większa gdy będą stosowane jednocześnie. Jak to będzie w praktyce, to zobaczymy… Obie terapie są stosowane od bardzo niedawna i brakuje danych do oszacowania rzeczywistych efektów, szczególnie dla mojego typu i stanu nowotworu.Bardzo proszę o dalszą modlitwę i pomoc materialną. Koszty leczenia w Niemczech są wyższe niż wszystkie środki, które udało nam się dotychczas wspólnie zgromadzić na tej zbiórce. Konkretnie, z zebranych dotychczas środków, 37% pochłonęły refundacje mniejszych zabiegów i leków w Polsce. Pozostałe 63% przeznaczyliśmy na leczenie w Niemczech, co stanowi z kolei jedynie 55% kosztów tej terapii. W ten sposób brakuje jeszcze ok. 68 000 zł. W przypadku, gdy szczepionkę w Niemczech będzie trzeba powtórzyć (żeby przedłużyć jej działanie), albo zastosować inną płatną terapię, to widać, że potrzeby są w dalszym ciągu znaczące… Jeżeli ktoś jest zainteresowany szczegółowymi wyliczeniami/kwotami, to bardzo proszę o kontakt bezpośredni.Na zakończenie, nieustannie dziękuję mojej ukochanej Ewie za wszystkie wspólne cierpienia i za Jej cierpliwość wobec mnie.Z Bogiem,AdamPS. Natchnęło mnie teraz, żeby na koniec wspomnieć jeszcze ku pamięci o niedawno kanonizowanym św. Carlo Acutis. Jak zapewne większość z Was wie, ten młody chłopak poświęcił swoje krótkie życie Panu Jezusowi i miłości bliźnim. Św. Carlo jest aktualnym przykładem, że w XXI w., pełnym materializmu i hedonizmu, można odwrócić się od tych pokus i wykorzystać nowoczesne technologie do czynienia dobra. Jego powiedzenia „Eucharystia to autostrada do nieba” oraz „Wszyscy rodzą się jako oryginały, ale wielu umiera jako kserokopie” pozostaną już z nami do końca świata. Polecam poczytać o Cudach Eucharystycznych, o których św. Carlo stworzył stronę internetową ponad 20 lat temu. Oczywiście polecam odwiedzić Sokółkę i Legnicę! Jestem pełen szacunku i podziwu dla tego młodego chłopaka, dodałem św. Carlo do mojej listy ulubionych Świętych. Czy macie własne listy ulubionych Świętych? ---------------- Szanowni, Szczęść Boże! Przede wszystkim, z całego serca dziękuję za dotychczasowe wsparcie duchowe i materialne. To daje mi wiarę w Was, dobrych ludzi, których spotkałem na swojej drodze życiowej, jak i daje mi dowód na to, że kiedyś sam zostawiłem w Waszych sercach i pamięci pierwiastki dobra. To mnie buduje w tych czasach i skłania do przemyśleń, co poprawić w sobie na przyszłość. Z całego serca potwierdzam, że cierpienie przybliża do Boga. Ja zawsze byłem wierzącym katolikiem, ale mówię Wam, że ostatnie cztery lata pozwoliły mi spotkać i pokochać Boga jeszcze bardziej, z większą świadomością i miłością. Wiem, że moja duchowość ciągle się rozwija i mam jeszcze dużo pracy nad sobą do odrobienia. Tym bardziej dziękuję Bogu za doświadczenie tego cierpienia, bo w przeciwnym razie może nigdy nie miałbym szansy poznać Go tak blisko jak teraz. Szczerze powiem, że nie wyobrażam sobie ostatnich lat bez wiary w Boga i bez rozważania Pisma Świętego. Żarliwie polecam każdemu z Was, nie czekajcie, aż przyjdzie jakieś cierpienie czy inny dramat. Proście już dziś o Łaskę Bożą, pogłębiajcie swoją wiarę i nadzieję na życie wieczne. Taka jest moja najlepsza rada dla Was jako zadośćuczynienie za Wasze wsparcie. A teraz trochę technicznie o moim leczeniu. Przechodzę obecnie kolejną terapię na UCK w Gdańsku. Leczenie obejmuje nowy lek, który bardzo niedawno został dopuszczony w Polsce. Obecnie jestem po 6 cyklach i co ważne, mam wkrótce ocenę efektywności tego leczenia. W zależności od efektów będę kontynuował to leczenie lub będzie trzeba szybko zdecydować się na coś nowego. Jest kilka opcji dalszego leczenia, o których wcześniej pisała już Ewa, ale pojawiły się też nowe. Będziemy konsultować się w kraju i za granicą i coś zdecydujemy wspólnie z naszą niezniszczalną Panią Doktor z UCK :) Do zobaczenia / usłyszenia, z Panem Bogiem, Adam --- Zbieramy na kosztowne leczenie dla Adama (lat 48) w Niemczech bądź innym kraju europejskim- to może być jego jedyna szansa na powrót do zdrowia i wyleczenie się z raka przerzutowego jelita grubego. Choroba zaczęła się niewinnie i praktycznie bezobjawowo. Od czterech lat Adam poddawany jest ciężkiej chemioterapii, która uniemożliwia normalną pracę zawodową i cieszenie się wspólnym czasem, który do tej pory spędzaliśmy razem z trójką naszych dzieci. Obecnie Adam czeka na zabieg usunięcia guzów z wątroby, które mamy nadzieję zaowocuje cofnięciem się choroby i możliwością dalszego leczenia. Zbieramy na leki, które będzie trzeba sprowadzać z zagranicy i nie są one refundowane. Pojawiła się tez szansa na leczenie immunoterapia i nowoczesnymi szczepionkami i lekami, których nie ma w Polsce. Pomóżcie wygrać walkę z czasem! Każdy grosz się liczy. W domu czeka na Adama trójka dzieci, które potrzebują ojca! Kochani darczyńcy, serdecznie dziękujemy za dotychczasowe wpłaty. Z tego co wpłaciliście udało się wykonać już jeden duży zabieg-krioablacje największego guza w wątrobie. Dotaktowo opłacamy nierefundowane badania diagnostyczne w kierunku podawania chemioterapii celowanej, aby Adam mógł dalej walczyć z chorobą i zdrowieć. Niech Bóg Wam wszystkim błogosławi!

182 000 zł z 670 000 zł
27%