Zbiórki

Dorota Standowicz, Warszawa

Potrzebuję wsparcia w walce z rakiem

Mam na imię Dorota, w marcu 2020 roku zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy żołądka, który zakończył się całkowitą resekcją żołądka w maju tego samego roku. Przed chorobą pracowałam nieopodal mieszkania w małym sklepie osiedlowym jako kasjerka, aktualnie nie mogę wykonywać pracy zarobkowej - jestem na rencie związanej z chorobą, która nie wystarcza na pokrycie kosztów rehabilitacji - masaże związane z blizną pooperacyjną, fizjoterapia, opieka psychologiczna oraz specjalistyczne żywienie dedykowane dla osób po całkowitej resekcji żołądka. Mam trójkę dorosłych dzieci, które wspierają mnie w miarę możliwości, ale nadal są to niewystarczające środki, stąd moja prośba o pomoc oraz wsparcie w finansowaniu rehabilitacji oraz innych zabiegów, które pozwolą mi jak najszybciej wrócić do normalności.

11 277 zł z 20 000 zł
56%
Ewa Kukuła, Poznań

Proszę o pomoc w finansowaniu kosztów leczenia

Mam na imię Ewa. Mam 48 lat, jestem mężatką oraz mamą. Mam jedną córkę, która od 2020 roku choruje na stwardnienie rozsiane. Jeszcze niedawno byłam wesołą, uśmiechniętą i pogodną osobą, kochającą taniec, przyrodę i długie wędrówki po górach. Moje życie zmieniło się w 2017 roku, kiedy to na chorobę nowotworową zachorowała moja mama. Rok później zachorował także tata. Podczas choroby taty sama opadałam z sił i czułam się coraz gorzej. W 2019 roku, po długim oczekiwaniu na właściwą diagnozę, okazało się, że zachorowałam na chłoniaka grudkowego. W sierpniu 2019 roku przeszłam wielonarządową operację Whipple’a, a w październiku rozpoczęłam chemioterapię, którą przechodziłam bardzo źle. Przyniosła ona jednak wyczekiwany rezultat, doszło do remisji choroby. Obecnie jestem w trakcie chemioterapii podtrzymującej. W trakcie leczenia przyznano mi grupę inwalidzką w stopniu znacznym oraz rentę rehabilitacyjną. W 2020 roku pojawiły się komplikacje ze strony układu pokarmowego. Od tamtej pory jestem w trakcie leczenia gastrologicznego, hematologicznego i onkologicznego. Wizyty lekarskie oraz przyjmowane przeze mnie leki pochłaniają połowę naszego domowego budżetu. Mąż stracił zatrudnienie z powodu częstych nieobecności w pracy spowodowanych opieką nade mną. Pomoc materialną, o którą Państwa proszę, chcę przeznaczyć na moje leczenie: badania, wizyty lekarskie, dojazdy do specjalistów oraz leki, które przyjmuję na co dzień. Nie przypuszczałam, że w moim życiu przyjdzie kiedyś taka chwila, że będę potrzebowała pomocy materialnej innych ludzi. Obiecałam tacie, że będę walczyć... Walczę każdego dnia, kiedy borykam się z różnymi przeciwnościami losu. Wierzę, że nadejdzie kiedyś taki czas, w którym wrócę do pełni sił i dobrego samopoczucia. Aniołów w niebie już mam, teraz potrzebuję aniołów na ziemi. Mam nadzieję, że są wokół mnie ludzie, którym mój los nie pozostanie obojętny... Za każdą pomoc z całego serca DZIĘKUJĘ! Ewa

26 439 zł z 25 000 zł
105%
Aleksandra Morawa, Sanok

Potrzebuję środków na leczenie

Witam wszystkich serdecznie, kochani. Mam na imię Ola i choruję od ponad trzech lat. Diagnoza: białaczka promielocytowa wysokiego ryzyka, szok. Pół roku w izolatce szpitalnej, przez następne dwa lata chemioterapia doustna i już prawie pokonana choroba. Aż tu nagle diagnoza MDS wtórny (wysokiego ryzyka), a co się wiąże z tą chorobą to przeszczep szpiku. Obecnie jestem już po przeszczepie, ale jest różnie z moim zdrowiem, dlatego, kochani, bardzo Was proszę o wpłatę niewielkich datków na leki i dojazdy do kliniki. Z całego serca wam wszystkim dziękuję. ❤️

8 716 zł z 15 000 zł
58%
Eugeniusz Cupiał, Wrocław

Proszę o pomoc w poniesieniu kosztów leczenia

Moja historia: od pięciu lat walczę z rakiem krtani. Udałem się do lekarza i diagnoza się potwierdziła. Usunięto mi krtań, węzły chłonne, tarczycę. Oddycham przez otwór w szyi - całkowita tracheostomia. Po chemii i radioterapii straciłem węch, smak, częściowo słuch, nie mówię. Obecnie stwierdzono u mnie zwężenie przełyku o jeden centymetr. Czekam na diagnozę, co dalej będzie. Mam 65 lat, przepracowałem 45 lat, jestem na emeryturze pomostowej. Codzienne opatrunki, lekarstwa, inhalacje i tak do końca życia - za wszystko muszę płacić 100%.

1 542 zł z 5 000 zł
30%
Dawid Burko, Gorzów Wlkp

Pomoc w leczeniu nawrotu chłoniaka

Są ludzie, którzy tak po prostu mają "szczęście do pecha". Nazywam się Dawid. W 2021 r. los postawił mnie naprzeciw chuligana zwanego chłoniakiem Hodgkina 3 stopnia zaawansowania (przerzuty do płuc, wątroby, śledziony), grupa wysokiego ryzyka. Otrzymałem 4 cykle chemii. Dwa lata cieszyłem się remisją. Niestety po dwóch latach remisji nastąpił nawrót choroby Ann Arbor IIIB, IPS4 pkt-grupa wysokiego ryzyka. PET wykazał guza w tylnej ścianie nosogardła. Została wykonana biopsja, która wykazała wznowę. Zostałem zakwalifikowany do chemioterapii. Dostałem 5 cykli chemii. W listopadzie miałem przeszczep komórek macierzystych. Obecnie muszę mieć terapię podtrzymującą. Znów czeka mnie walka i liczę na pomoc. Jeszcze raz dziękuję za wsparcie.

2 115 zł z 4 000 zł
52%
Danuta Pawłowska, Brodla

Dojazdy do szpitala, leki, proteza, peruka

Nazywam się Danuta. Mam 55 lat. 23 marca 2020 zdiagnozowano u mnie w lewej piersi guz złośliwy. Po badaniach zalecono branie leku Tamoksifen. Guz trochę się zmniejszył. Zdecydowano o usunięciu piersi w całości, operacja odbyła się 12 maja 2021. Obecnie mam zaleconą radioterapię i chemioterapię, aby całkowicie zniszczyć komórki nowotworowe, ponieważ po operacji niewielka ilość jeszcze została. Nie było możliwe całkowite usunięcie wszystkich operacyjnie. Jestem mężatką. Mąż w tej chwili wskutek covid nie ma zamówień w swojej firmie - działalność zawieszona od października 2020. Ja również jestem bez pracy, bo leczenie mi ją uniemożliwia. Kocham męża i chcę żyć, dlatego walczę z rakiem. Obecnie mam radioterapię, a potem chemię. Pomoc potrzebna jest na dojazdy do szpitali 35 km w jedną stronę (z miejscowości Brodła do Krakowa) oraz na leki i inne wydatki związane z leczeniem (proteza, peruka itp.). Będę bardzo wdzięczna za każdą pomoc. Kiedyś ja pomagałam różnym osobom w trudnych sytuacjach. Mam nadzieję, że teraz karma do mnie wróci. :)

1 085 zł z 10 000 zł
10%
Marek Potocki, Lipinki Szlacheckie

Koszty leczenia i transportu

Mam na imię Marek. Byłem nauczycielem wychowania fizycznego w szkole podstawowej. Diagnoza była ciężkim przeżyciem. Od sześciu lat walczę ze złośliwym nowotworem krtani. Najtrudniejsza jest niepewność wyników kolejnych badań. Istotną trudność stanowią także wydatki związane z leczeniem. Poza tym dojazd również jest kosztowny - klinika jest oddalona ponad 50 km od domu, a konieczne są częste wizyty. Pozostaję jednak pełen nadziei.

10 881 zł z 10 000 zł
108%
Katarzyna Gańko, borki

Choruję na nowotwór mózgu. Pomóż mi zatrzymać czas!

Mam na imię Kasia, mam 33 lata, jestem mamą samotnie wychowującą wspaniałego i kochanego chłopca, Mateuszka, który ma 8 lat. Moja choroba niszczy nam życie!!! Największym moim marzeniem jest być jak najdłużej przy synu, patrzeć jak dorasta i być spokojną o jego przyszłość. Nie chcę go wcześnie zostawić... Chcę żyć dla niego. Moja historia z chorobą zaczęła się w 2015 r. Po wstępnych badaniach usłyszałam od lekarza, że podejrzewa guza przysadki mózgowej. Pierwsza myśl, która w tym momencie przyszła mi do głowy to: "Nic takiego, zrobią mi zabieg i będzie dobrze". Rzeczywistość okazała się inna, mój świat legł w gruzach. Badania MR z kontrastem 03.2016, RM 06.2016 oraz Fusion Pet jednoznacznie wskazywały na złośliwego guza mózgu, glejaka II stopnia, umiejscowionego na narządzie mowy oraz ruchu prawej ręki i nogi. Po konsultacjach z neurochirurgami powiedziano mi, że w tym przypadku nie można przeprowadzić operacji. Zostało mi tylko robienie badań kontrolnych i czekanie na dalszy rozwój sytuacji... W maju 2020 r. dostałam nagłego ataku padaczki wraz z ogromnym obrzękiem mózgu. Przeszłam operację ratującą życie na Oddziale Neurochirurgii prof. dr hab. Mirosława Ząbka. Operacja przebiegała w wybudzeniu - dzięki tej metodzie nie powstały żadne poważne deficyty. Guz nie mógł być usunięty w całości. Jedynym problemem było mówienie, w obecnej chwili wszystko wróciło do normy. Jednak pojawiła się kolejna niespodzianka. Badanie histopatologiczne wykazało również obecność kolejnego złośliwego guza mózgu, gwiaździaka III stopnia nieoperacyjnego. Przeszłam radioterapię i chemioterapię, które okazały się bezskuteczne. W obecnej sytuacji zostało mi tylko wydłużenie czasu! Aby spowolnić postęp choroby i wydłużyć życie zalecono mi immunoterapię dwa razy w miesiącu, protonoterapię i przyjmowanie chemii do końca życia. Żadna z tych terapii nie jest dla mnie refundowana w Polsce, a na tę chwilę nie mam żadnych innych opcji leczenia. Prosić jest trudno... Niestety leczenie za granicą wiąże się z ogromnymi kosztami, a ja nie posiadam kwoty na pokrycie wszystkich wydatków. Będę bardzo wdzięczna za każde, nawet najmniejsze wsparcie. Z całego serca dziękuje wszystkim.

17 395 zł z 80 000 zł
21%
Alina Wróblewska, Warszawa

Zbiórka na leczenie onkologiczne i lekarstwa

Witam, mam na imię Alina i od zawsze pracowałam jako pielęgniarka, przez ostatnie 20 lat na oddziale chirurgii. Rok 2020 był rokiem dla wszystkich bardzo ciężkim - dla mnie również. Ze względu na pandemię Covid wielu chorych w ciężkich stanach, praca w nadgodzinach i dodatkowe obowiązkowe dyżury dla wszystkich. Czułam się zmęczona, bez sił, ale zrzucałam to na pracę i konieczność przebywania cały czas w ubiorze ochronnym, maskach i przyłbicach. Niestety pod koniec roku zdiagnozowano u mnie zaawansowanego chłoniaka grudkowego o bardzo agresywnym przebiegu. Na początku 2021 r. rozpoczęłam długi cykl chemioterapii, który cały czas kontynuuję - co 21 dni. Po każdym cyklu muszę dodatkowo przyjmować bardzo wiele leków, których koszt wynosi kilkaset złotych. Ze względu na chorobę nie mogę obecnie pracować, natomiast jeśli uda się uzyskać remisję, bardzo chciałabym móc wrócić do pracy. Dodatkowo po zakończeniu obecnej chemioterapii czeka mnie leczenie podtrzymujące inną chemioterapią. Niestety choroba ma charakter przewlekły i może nawracać. Mogą być potrzebne również inne metody leczenia i lekarstwa, które nie są refundowane. Ze względu na chorobę, mój obecny stan i osłabienie nie jestem w stanie w tej chwili wrócić do pracy. Od zawsze starałam się pomagać innym jak tylko mogłam, teraz ja znalazłam się w sytuacji, kiedy tej pomocy potrzebuję... Zwracam się do Was z prośbą o pomoc, zbieram środki na leki, rehabilitację oraz dalsze leczenie.

9 511 zł z 50 000 zł
19%
Dorota Paszkiewicz, Strzelce Krajeńskie

Potrzebny nierefundowany lek

Mam na imię Dorota, mam 40 lat. W czerwcu 2020 r. znalazłam u siebie w piersi guza, który okazał się być nowotworem. Diagnoza - inwazyjny, zrazikowy rak piersi z nadekspresją receptora HER2+. Od sierpnia walczę. Jestem po cyklach chemioterapii w skojarzeniu dwóch leków. W styczniu przeszłam operację mastektomii radykalnej i właśnie wróciłam do domu po miesięcznej radioterapii. Przede mną jeszcze hormonoterapia. Po operacji okazało się, że nie doszło do całkowitej remisji patologicznej, co niestety nie jest korzystnym czynnikiem rokowniczym. Żeby poprawić swoje rokowania na przyszłość, lekarz zaproponował mi zastosowanie leku, który niestety nie jest refundowany w Polsce w takim przypadku jak mój. Nie chcę czekać, aż będzie mi przysługiwać refundacja, tzn. gdy nastąpi nawrót choroby i pojawią się przerzuty. Koszt leczenia to ponad 100 000 zł. Jest to dla mnie spora kwota. Dlatego pomyślałam, że w ludziach siła, że może mogę liczyć na Waszą pomoc. Z wykształcenia jestem farmaceutą i tym bardziej chcę mieć dostęp do nowoczesnego leczenia. Na co dzień w swojej pracy stykałam się z problemami wielu chorych i potrzebujących osób. Starałam się im pomóc najlepiej, jak potrafię. Dziś sama potrzebuję pomocy. Chcę wyzdrowieć, wrócić do pracy i żyć pełnią życia. Obiecuję, że jak tylko poczuję się silniejsza, od razu zabieram się do działania. Mam w sobie sporo pozytywnej energii i chcę ją dobrze spożytkować. Życie stawia przed nami wiele wyzwań. Jednym z najważniejszych dla mnie dziś jest pokonanie choroby. Wierzę, że tak będzie i jeszcze wiele rzeczy wspólnie zrobimy razem. Z góry dziękuję za okazane wsparcie i każdą złotówkę.

123 119 zł z 100 000 zł
123%
Krystyna Rolka, Białystok

Nierefundowane leczenie

Kochani! Zastanawiałam się: "Co mnie cieszy?" Wszystko... Piękny zachód słońca, powiew ciepłego wiatru, szum liści na drzewie, szum morza, po prostu życie... Choroba zmienia niemal wszystko. W 2013 roku zdiagnozowano u mnie raka jasnokomórkowego nerki podkowiastej, w roku 2016 raka gruczołowo-śluzowego płuca prawego. Znam trud zmagań leczenia onkologicznego, każdy jego etap: zabieg operacyjny, oczekiwanie na wyniki badań, chemioterapia, radioterapia, zmagania z powikłaniami. W 2018 roku szczegółowe badania wykazały rearanżację genu ALK, umożliwiło to rozpoczęcie odpowiedniej terapii. Niestety lek, który otrzymałam wykazał podczas terapii silne działanie hepatotoksyczne uszkadzające wątrobę, następowały przerwy w terapii, stopniowe redukcje dawki terapeutycznej leku, aż do konieczności zaprzestania terapii. Niestety badania wskazują na dalszy rozwój procesu nowotworowego. Zaproponowaną metodą leczenia, skuteczną w przypadku stwierdzenia takiego genu jak u mnie, niestety ta terapia aktualnie w Polsce jest nierefundowana. Wiem, że stanęłam przed murem, dla większości pacjentów nie do pokonania. Koszt 1 opakowania leku, który starcza na miesiąc terapii, został oszacowany na kwotę 24110 zł, ale pragnę wierzyć, że przy Państwa pomocy niemożliwe może stać się możliwym. Ktoś kiedyś pięknie powiedział: „Wszyscy mamy w życiu bardzo złe dni, ale jedno jest pewne: nie ma takich chmur, przez które nie umiałoby przebić się słońce. Trudne momenty w życiu są jak mgła, ale pamiętajmy, mgła zawsze opadnie, a słońce rozświetli drogę życia dodając nadziei na lepsze jutro”. Dlatego proszę o pomoc w walce z chorobą.

3 779 zł z 72 330 zł
5%
Artur Dąbrowski, Nowy Dwór Mazowiecki

Zbieram na leczenie chłoniaka

Witam, mam na imię Artur, mam 53 lata. Jestem ojcem dwóch córek (15 i 23 lata). Zachorowałem w listopadzie 2020 roku. Byłem w pełni zdrowy i silny, pełen życia. Po profilaktycznych badaniach zleconych przez lekarza rodzinnego dostałem szokujący telefon z informacją, że muszę natychmiast jechać do szpitala i że przy moich wynikach mogę w każdej chwili umrzeć. Spędziłem kilka tygodni w szpitalach na diagnostyce i ostatecznie zdiagnozowano u mnie przewlekłą niewydolność szpiku kostnego (bardzo rzadką odmianę nieuleczalnego chłoniaka – Makroglobulinemię Waldenströma), która wywołała schyłkową niewydolność nerek wymagającą dializoterapii bądź przeszczepu nerki. Pierwszy kurs chemioterapii nie zadziałał, zmieniono leczenie. Po kolejnej silnej chemioterapii wystąpiła tzw. bardzo dobra częściowa odpowiedź (ponad 95% remisji). Makroglobulinemia Waldenströma jest jednak chorobą nieuleczalną, nawroty są tylko kwestią czasu, a chemioterapia, którą powinienem przyjąć w kolejnym rzucie choroby, nie jest w Polsce refundowana. Jej roczny koszt to ok. 300 tys. . Doświadczenia w leczeniu Macroglobulinemii Ibrutinibem na świecie wskazują na wysoką skuteczność tego leku, co jest źródłem ogromnej nadziei dla mnie i mojej rodziny. Jednak koszt jego finansowania zdecydowanie przekracza nasze możliwości, zwłaszcza że jest to tylko jeden z wielu wydatków, które ponosimy w związku z chorobą (konsultacje w Polsce i za granicą, leki, dojazdy na dializy). W szpitalu przy ul. Banacha w Warszawie (jednym z dwóch tylko ośrodków w Polsce, które są w stanie leczyć moją przypadłość) jestem pod opieką doskonałych lekarzy, którzy z ogromnym zaangażowaniem starają się pomóc mi w tej trudnej sytuacji, jednak pewnych barier systemowych nie przekroczą.. Chciałbym móc jak najdłużej cieszyć się życiem, pracować, uczestniczyć w dorastaniu moich córek, może i wnuków... W związku z tym zwracam się z prośbą do wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc. Z góry dziękuję!

32 963 zł z 300 000 zł
10%