Obejmujemy pomocą
chorych na raka

Wiemy, że rak to zmaganie nie tylko z chorobą, ale także z poważnymi problemami finansowymi. Dlatego stworzyliśmy program Alivia Onkozbiórka! Załóż zbiórkę na leczenie - zbieraj 1,5% podatku i darowizny!
Załóż zbiórkę

Poznaj zbiórki, które osiągnęły cel

Bartosz Kucharczyk, Warszawa

Bartek - facet z planem. Tyle, że rak tego planu nie znał.

Cześć, nazywam się Bartek, mam 45 lat, jestem mężem, tatą dwóch fantastycznych chłopaków i właścicielem bardzo energicznego psa, który nie zna słowa „stop”. Zawodowo od ponad 20 lat związany jestem z bankowością i finansami — miałem swój plan na życie, który skrupulatnie realizowałem. Aż do momentu, w którym ten plan niespodziewanie się załamał. Kilka lat temu postanowiłem wziąć się za siebie: dieta, regularne treningi, konkretna suplementacja, zero alkoholu, zero wymówek. Schudłem ponad 20 kilo i czułem się jak nowo narodzony. Nie spodziewałem się wtedy, że to wszystko... przygotuje mnie do walki o życie. Zaczęło się niewinnie — mała gulka na szyi. Z pozoru torbiel. Diagnoza? Nowotwór migdałka i węzłów chłonnych. Złośliwy. Długi proces diagnozy, chemia, radioterapia, walka z każdym dniem. Pojawia się tysiąc pytań: Czy zdążę wszystko załatwić? Jak poradzi sobie rodzina? Ile mi zostało? Ale potem przychodzi ten moment — oparcie w bliskich, siła z codziennych treningów, spokój dzięki dyscyplinie. I myśl: Mam jeszcze dużo do zrobienia. I chcę żyć. Dlaczego potrzebuję Twojego wsparcia Leczenie na NFZ to podstawa, ale możliwości współczesnej medycyny sięgają dalej. W moim przypadku istnieje szansa na nowoczesne, zindywidualizowane leczenie w wyspecjalizowanej klinice, oparte na analizie DNA i aktualnych wynikach. Problem? Koszty — sięgające kilkunastu tysięcy euro. Po roku na zwolnieniu lekarskim, bez premii i dodatków, nie jestem w stanie samodzielnie udźwignąć takich wydatków. Dlatego, jeśli możesz — przekaż mi swój 1,5% podatku. To nic nie kosztuje, a dla mnie może znaczyć wszystko. Jak możesz pomócTwój 1,5% może stać się częścią czegoś wielkiego — powrotu do życia, pracy, codzienności. Do bycia tatą na trybunach, mężem w podróży, kumplem w rozmowie. Z góry dziękuję Ci za każdą formę wsparcia. To dla mnie ogromne wzmocnienie — nie tylko finansowe, ale i mentalne. Bo gdy wiesz, że ktoś Ci kibicuje — to się walczy inaczej. Dziękuję. Bartek

56 049 zł z 50 000 zł
112%
Ewa Palka, Pawłowice

Przerzutowy rak piersi - potrzebna pomoc w walce z nowotworem

Cześć, mam na imię Ewa, mam 36 lat i jestem mamą pięciorga wspaniałych dzieci, czerpiącą radość z każdej chwili spędzanej z moją niesamowitą rodziną. Jak wielu z Was, również czyniłam plany na kolejny rok. Mieliśmy wspólnie wspinać się na szczyty, aby zbliżyć się do celu zdobycia Korony Gór Polskich, aktywnie spędzać czas na świeżym powietrzu oraz zwiedzać kolejne ciekawe miejsca. Niestety, diagnoza postawiona w marcu 2025 roku spadła na nas niespodziewanie i przejęła kontrolę nad naszym dotychczasowym życiem: potrójnie ujemny rak piersi, który zdążył rozprzestrzenić się do płuc i wątroby, przez co stał się nieoperacyjny. Ale ja się nie poddam! Moje siostry nazywają mnie dzielną wojowniczką i coś w tym jest :) Będę walczyć dla siebie, mojego niezastąpionego partnera i moich dzieci. 27 marca rozpoczęłam standardową ścieżkę leczenia – chemioterapię paliatywną podawaną wraz z immunoterapią. Niestety, możliwości leczenia tego typu nowotworu są mocno ograniczone, dlatego ja i cała moja rodzina intensywnie poszukujemy skuteczniejszych rozwiązań poza granicami Polski. Pomóc w tym może m.in. pogłębiona diagnostyka: profilowanie genomowe w FoundationOne, które daje szansę na wdrożenie terapii celowanej, oraz zasięgnięcie drugiej opinii w specjalistycznych szpitalach w Amsterdamie i St. Gallen. Jednak koszty dodatkowych badań i leczenia znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe, dlatego, mimo że ciężko mi to przyszło, zdecydowałam się poprosić o wsparcie w mojej walce z chorobą. Każda, nawet najmniejsza kwota, ma ogromne znaczenie i przybliża mnie do celu.

40 349 zł z 40 000 zł
100%
Joanna Szczepańska, Przasnysz

Zbiórka na leczenie

Witajcie, mam na imię Joanna. Mam 48 lat i jestem mamą dwóch córek. Od 7.01.2025 r. świat wywrócił się do góry nogami, ponieważ otrzymałam diagnozę raka piersi z przerzutami do węzłów chłonnych pachowych, szyjnych oraz wątroby. Diagnoza zatrzymała mój pęd życia. Pracowałam jako opiekunka osób starszych. Ta praca dawała mi ogromną satysfakcję, ponieważ mogłam podać rękę oraz koić potrzeby dnia codziennego innych ludzi. Choroba odmieniła moją sytuację. Chcę walczyć o życie, nie tylko dla siebie, ale dla moich najbliższych, czyli córek, ale także moich dwóch kochanych piesków. Teraz cała moja rodzina oraz ja stanęliśmy przed niełatwym wyzwaniem, z którym ciężko poradzić sobie samodzielnie. Leczenie jest kosztowne - trzeba dotrzeć do szpitala na chemię, mieć pieniądze na leki, różne badania diagnostyczne, które są potrzebne do dalszej diagnozy. Bardzo proszę o wsparcie, czekam na rentę chorobową. Walczę i pragnę wrócić do normalności, do zdrowia, pracy, która jest dla mnie ważna i za nią tęsknie. Muszę być zdrowa, aby zadbać o swoich bliskich i całą resztę. Dziękuję za każdą pomoc. Nigdy nie myślałam, że znajdę się w tak ciężkiej sytuacji.

10 000 zł z 10 000 zł
100%

Zbiórki najbliżej celu

Agnieszka Majewska, Dęblin

Pomoc dla mamy w walce z rakiem

Zwracam się do Was z prośbą o wsparcie dla mojej mamy, która walczy z agresywnym rakiem jajnika. Opis tomografu komputerowego, który otrzymaliśmy, jest porażający - w trzonie macicy niejednorodny guz, liczne zmiany w obrazie wszczepów otrzewnowych, guzy w jamie douglasa, naciek w blaszce ściennej miednicy ciągnący się do naczyń biodrowych, odcinkowo przylega do prawego moczowodu, szczepy pod torebkę wątroby, wszczepy pod torebkę śledziony, rozlany naciek w prawym podbrzuszu, w prawym śródbrzuszu z naciekiem pętli jelita krętego, drobne guzki w prawym rowku przyokrężniczym, wielokomorowa zmiana torbielowata. Rozległe zmiany nowotworowe dotknęły wiele obszarów w ciele mojej mamy, powodując jej ból i uniemożliwiając pracę. Wszystkie koszty takie jak dojazdy na wizyty, na chemioterapię, rehabilitacja i niezbędne leki przerosły nasze możliwości. Każda złotówka zebranej kwoty będzie bezcenna, pomagając nam zapewnić mamie godne leczenie i łagodzenie jej cierpień.Dziękuję Ci z całego serca za wszelkie wsparcie finansowe, jakie możesz nam ofiarować. Twój hojny gest może sprawić, że moja mama będzie miała szansę na lepsze jutro.

9 913 zł z 10 000 zł
99%
Agata Pastwa, Poniatowa

Może i bitwę z rakiem przegrałam, ale wojnę zamierzam WYGRAĆ!

Mam na imię Agata, mam 35 lat, jestem żoną i mamą trzech wspaniałych dziewczynek. Bliźniaczki są niepełnosprawne, a ja od 6 czerwca 2016 r. walczę z hormonozależnym rakiem piersi prawej. Swoje leczenie zaczęłam od chemioterapii AT od lipca do listopada 2016, później przeszłam radykalną mastektomię piersi prawej wraz z wycięciem układu chłonnego pachy prawej. Na przełomie stycznia i lutego 2017 r. przeszłam radioterapię, włączono mi hormonoterapię, a od marca 2017 do października 2017 r. poddana byłam immunoterapii w zastrzyku. Niestety, kiedy wydawało się wszystkim - mnie, mojej rodzinie i lekarzom, że już jest z górki, pod blizną gdzie wcześniej była pierś, wyskoczył nowy guz - WZNOWA!!! Zmieniono mi hormony i nic poza tym... Leczenie immunoterapią zostało przerwane, ponieważ mnie nie uchroniło, a wręcz odwrotnie - rak kwitł w środku :( Lekarze z Centrum Onkologii w Lublinie nie mają pomysłu na moje leczenie, dlatego szukam innych możliwości leczenia, ale żeby było to możliwe muszę prosić o wsparcie finansowe. Mój mąż nie pracuje zawodowo, ponieważ musiał przejąć opiekę nad bliźniaczkami chorymi na stwardnienie guzowate i padaczkę lekooporną, ja jestem na rencie z ZUS-u. Chciałabym pojechać ze swoimi badaniami do innych lekarzy i szpitali, może gdzieś znajdzie się jakaś szansa na leczenie dla 35-letniej młodej kobiety, która robi wszystko co tylko możliwe, żeby cieszyć się życiem najdłużej jak to możliwe, bo moje córki mnie potrzebują... Gdyby mój optymizm mógł pokonać raka, to już byłabym zdrowa i nie czytaliby Państwo mojej historii :) Kocham taniec i mam nadzieję, że jeszcze będę mogła cieszyć się swoją pasją :) Może i bitwę z rakiem przegrałam, ale wojnę zamierzam WYGRAĆ!!!

14 191 zł z 15 000 zł
94%
Bogusława Król, Świeszyno

Proszę o wsparcie w leczeniu nowotworu wątroby.

Witam, mam na imię Bogusława. Mam 53 lata i jestem spełnioną, pełną życia żoną, mamą i babcią. Od urodzenia mieszkam w Świeszynie, niewielkiej, malowniczej miejscowości niedaleko Koszalina. W wolnych chwilach, z dala od miejskiego zgiełku, uwielbiam spędzać wolny czas będąc na świeżym powietrzu. Odpoczywam spacerując, porządkując przydomowy ogród, dyskutując przy kawie z bliskimi i angażując się w życie lokalnej społeczności. Od niespełna 30 lat pracuję w dużym, sieciowym sklepie. Praca sprawia mi wielką satysfakcję głównie z powodu braku monotonii. Dzięki niej mam sporo ruchu i możliwość pracy z niezliczoną ilością ludzi, zarówno współpracowników, jak również klientów. Jestem osobą pogodną, żywiołową i pracowitą. Wraz z mężem zawsze staraliśmy się wpajać trójce naszych dzieci, że rodzina, szczerość, pracowitość to najważniejsze wartości w życiu. Los poddał nas próbie po raz pierwszy 25 lat temu, gdy poważnemu wypadkowi uległ mój mąż. Pierwsze diagnozy brzmiały jak wyrok - wózek inwalidzki. Dzięki wytrwałości, ciężkiej pracy i wsparciu najbliższych udało się pokonać przeciwności. Dziś mąż jest w stanie nie tylko samodzielnie się poruszać, ale mimo niepełnosprawności pracować, dbać o dom i rodzinę. To wszystko scementowało nas jeszcze bardziej i uwrażliwiło na krzywdę i potrzeby innych. Kolejny cios los zadał w czerwcu 2018 r. - nowotwór złośliwy wątroby, ale po kolei... Jednego ze styczniowych wieczorów, odpoczywając po pracy w domu, poczułam silny, przenikliwy ból brzucha. Gdy tradycyjne metody zawiodły, a dolegliwości nasilały się, wezwaliśmy pogotowie ratunkowe. Niechętnie zabrano mnie na SOR w Koszalinie.Tam, po wielu godzinach oczekiwania stwierdzono, że to jedynie niestrawność, i że muszę odpocząć. Wówczas w głowie zapaliła się pierwsza lampka ostrzegawcza, ale za radą lekarzy postanowiłam więcej odpoczywać. Po kilku tygodniach bóle wróciły. Postanowiliśmy, że powinnam dokładnie się przebadać i odnaleźć przyczynę występujących dolegliwości. Po tygodniach prywatnych (dla zaoszczędzenia czasu) wizyt, serii badań i analiz, podczas kolejnego badania USG jamy brzusznej, lekarza jednej z prywatnych, koszalińskich przychodni zaniepokoił guz na wątrobie. Po wizycie i kolejnych badaniach w rekomendowanym przez koszalińskich lekarzy Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. Janusza Korczaka w Słupsku postawiono, do dziś budzącą we mnie lęk, diagnozę - nowotwór wątroby. Przez kolejne dni, tygodnie czas przyspieszył. Niezliczone i niekończące się rozmowy telefoniczne, konsultacje ze specjalistami z kolejnych klinik, szpitali, ze znanymi naszym znajomym lekarzami... Jakie podjąć kroki? Kto podejmie się leczenia? Czy konieczna jest operacja? Rokowania? Chemioterapia? Radioterapia? Kiedy? Gdzie? Odpowiedź zwykle była podobna, niepomagająca – „proszę czekać…” 1 października 2018 r. w Klinice Chirurgii Wątroby i Chirurgii Ogólnej Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. dr Antoniego Jurasza w Bydgoszczy przeszłam operację usunięcia prawego płata wątroby i pęcherzyka żółciowego. Po tygodniowej obserwacji, pełna obaw, ale i nadziei opuściłam szpital i wróciłam do domu. Po kolejnych tygodniach konsultacji, specjaliści nie byli zgodni co do dalszego leczenia. Przeprowadzono ponowne badania, które przyniosły kolejne, niepokojące wyniki, tzn. zmiany, będące (mówiąc wprost) zmianami nowotworowymi. Lekarze z Bydgoszczy z powodu m.in. złego stanu wątroby nie byli zgodni co do dalszego leczenia, dlatego zalecili mi wizytę i konsultacje w Centrum Onkologii – Instytucie im. Marii Skłodowskiej – Curie w Warszawie. Pełni kolejnych obaw, z teczką pełną licznych dokumentów, wyników badań, opinii, pojechaliśmy do Warszawy. Sprawy nabrały tempa. Zdecydowano o podjęciu leczenia skojarzonego - chemio i radioterapii. 14 stycznia 2019 r. (rok po pierwszych symptomach) przyjęłam pierwszą z serii chemioterapii. Zmęczona, ale pełna nadziei walczę z chorobą dla siebie i bliskich. Ciężka choroba, jaką bez wątpienia jest rak, przynosi ze sobą nie tylko strach, niepokój, zmęczenie chorego i bliskich, ale niestety też duże koszty leczenia. Kolejne wizyty, konsultacje, badania, analizy, dojazdy do coraz bardziej oddalonych od Koszalina placówek medycznych, hotele, kosztowne lekarstwa, a także dieta, którą muszę stosować mocno nadszarpnęły domowy budżet. Ostatni rok pochłonął nie nasze siły i nadzieje, bo tego nam nigdy nie zabraknie, lecz oszczędności… Zawsze byłam osoba pomocną i służącą radą. Z uwagą i zaangażowaniem starałam się służyć innym. Dziś to ja zwracam się z prośbą o wsparcie. Uprzejmie proszę wszystkich ludzi dobrego serca o przekazanie nawet najmniejszego wsparcia finansowego i jednocześnie z całego serca za każdą taką pomoc bardzo dziękuję.

19 241 zł z 20 000 zł
96%

Najnowsze

Mieczysław Białecki, Zemborzyce dolne

Mam dla kogo żyć - pomóż mi w mojej walce o każdy dodatkowy dzień

Mam na imię Mieczysław i od 2019 roku walczę z nowotworem złośliwym prostaty. Diagnoza przyszła nagle, jak grom z jasnego nieba. Już wtedy rak był zaawansowany – z przerzutami do węzłów chłonnych. Przeszedłem wiele – leczenie, ból, nadzieję i strach. Przez kilka lat udawało się chorobę kontrolować, ale rok temu nowotwór wrócił… i to ze zdwojoną siłą. Dziś zmagam się z przerzutami do kości, szpiku kostnego i kolejnych węzłów chłonnych. Organizm słabnie, a chemioterapia – mimo ogromnej wiary i wysiłku – nie przynosi oczekiwanych efektów. Czas ucieka, a ja szukam szansy. Szukam terapii, która pozwoli mi żyć. Zbiórka, którą zakładam z rodziną, ma mi dać szansę na skorzystanie z nowoczesnego leczenia, zanim będzie za późno. Dlatego jeśli możesz, pomóż mi przedłużyć czas z moją rodziną i ukochanymi wnukami. Każda złotówka, każde udostępnienie, każda dobra myśl przybliża mnie do leczenia, którego potrzebuję. Z całego serca – dziękuję.

70 219 zł z 200 000 zł
35%
Anna Koźniewska, Ojrzanów

Terapia komórkami TIL za granicą

Witajcie, nazywam się Ania i w styczniu 2020 roku usłyszałam diagnozę: czerniak złośliwy z mutacją w genie BRAF. Moje życie wywróciło się do góry nogami, wszystkie moje plany oraz marzenia musiałam odłożyć na bok. W tej chwili mam 32 lata, a od pięciu zmagam się z tym trudnym przeciwnikiem, który nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Chciałabym móc normalnie żyć, ale niestety skutki uboczne leczenia mocno mi to komplikują. W tej chwili jestem w trakcie trzeciego leczenia, które przestało przynosić efekty i moją ostatnią szansą jest droga terapia komórkami TIL, która niestety w naszym kraju nie jest dostępna. Wybrałam klinikę Sheba w Izraelu, ponieważ jest jedną z najlepszych placówek wykonujących tę terapię zaraz po klinikach w USA, gdzie koszty są dwukrotnie wyższe. Zawsze to ja chciałam pomagać, zawsze to ja chciałam być potrzebna, zawsze to ja chciałam widzieć radość osób, które mogły na mnie liczyć, niestety teraz to ja potrzebuję waszej pomocy. Bez tej terapii moje życie skończy się, zanim się na dobre zaczęło! Moja historia leczenia rozpoczęła się od terapii celowanej inhibitorami BRAF. Przebieg był ciężki. Ciągłe gorączki, brak sił na cokolwiek, walka o to, by wstać z łóżka i po prostu żyć. Po zakończeniu terapii kiedy myślałam, że już wszystko jest dobrze, że przetrwałam i dam radę, choroba odebrała mi tak upragnione, tak wyczekiwane, moje Kochane Maleństwo, cząstkę, którą mogłam zostawić po sobie na tym świecie i która dałaby mi jeszcze więcej siły. Niestety nie było mi to dane. Duże osłabienie organizmu po przebytym pierwszym leczeniu spowodowało, że będąc w ciąży, poroniłam. Jakby tego było mało, badanie obrazowe wykazało przerzuty i konieczność kolejnego leczenia. Drugą terapią była immunoterapia z zastosowaniem dwóch leków. Terapia przyniosła świetne efekty, wszystkie przerzuty zniknęły. Niestety nie dokończyłam leczenia, zostałam zdyskwalifikowana z powodu ciężkiego zapalenia jelit stopnia czwartego, przez które wylądowałam w szpitalu na dwa miesiące. Stosowane były różne formy leczenia, ale nic nie przynosiło efektów. W końcu doszło do tego, że przez prawie miesiąc byłam karmiona sondą, nie mogłam włożyć nic do ust, nie mogłam pić ani jeść, a musiałam funkcjonować, wstawać, chodzić, myć się, po prostu żyć. Na szczęście jakimś cudem udało się opanować skutki uboczne, ale mój świat znów się zawalił! Coś, co działa, co ma szansę mnie wyleczyć, nie może być mi dłużej podawane, bo może mnie po prostu zabić. Tragedia!!! Trzecią i obecną terapią jest kolejna terapia celowana, ale z zastosowaniem innej kombinacji leków. Znów gorączki, znów brak sił, znów dom, łózko i dochodzenie do siebie po kolejnych skutkach ubocznych. Niestety po roku leczenia pojawiło się u mnie wiele nowych przerzutów, co świadczy o tym, że ostatnia możliwa terapia przestała działać. W naszym kraju nie ma już więcej możliwości!!! Chciałabym móc normalnie żyć i dzielić wszystkie piękne dni z moim narzeczonym, który jest ze mną w tej chorobie od samego początku. Nie chcę nawet myśleć, co by było gdyby nie on. Nie mogę się poddać, on się nie poddaje. Chyba tylko dzięki niemu jeszcze nie zwariowałam, dzięki niemu jeszcze się uśmiecham i mam siłę, by walczyć. Każdego dnia jest przy mnie, każdego dnia daje mi radość, o której nawet nie śniłam. Kocham go i nie chcę go stracić, nie chcę, by on stracił mnie. Proszę, pomóżcie mi zostać! Jeśli w ciągu kilku najbliższych tygodni nie trafię na terapię TIL, na którą zbieram środki, może być już dla mnie za późno. Jeśli do tego czasu w moim mózgu pojawią się przerzuty, zostanę zdyskwalifikowana z ostatniej możliwej formy leczenia dostępnej na tym świecie i będzie na mnie czekała już tylko śmierć. Nie chcę umierać! Chciałabym jeszcze tyle w życiu zobaczyć, tyle zrobić, tyle przeżyć... Błagam, pomóżcie!!!

59 068 zł z 1 500 000 zł
3%
Kasia Ziarkowska, Warszawa

Pomóż mi uniknąć chemioterapii – zbieram na test Oncotype DX

Mam na imię Kasia, mam 52 lata i w lipcu usłyszałam diagnozę, która wprowadziła w moje życie chaos i sprawiła, że wszystko inne zeszło na dalszy plan – rak piersi. Wszystko zaczęło się niewinnie, od rutynowych badań profilaktycznych w czerwcu. Wynik biopsji potwierdził nowotwór, a 7 sierpnia przeszłam operację oszczędzającą pierś (BCT) oraz biopsję węzła wartowniczego (SLNB). Na szczęście operacja przebiegła zgodnie z planem i teraz przygotowuję się do dalszego leczenia. Rak piersi to choroba, której leczenie wymaga nie tylko operacji czy chemioterapii. Czasami najlepszą decyzją jest rezygnacja z chemioterapii – jeśli wiadomo, że nie przyniesie efektu, a może spowodować poważne skutki uboczne. Dlatego lekarze zalecili mi wykonanie testu genetycznego Oncotype DX. To badanie, wykonywane w USA, pozwala sprawdzić, czy chemioterapia będzie skuteczna w moim przypadku, czy też lepiej wybrać inną metodę. Wynik testu może diametralnie zmienić sposób leczenia i moje życie. Niestety test nie jest refundowany przez NFZ, a jego koszt to około 15.000- 20.000 zł. To kwota, której w tej chwili nie jestem w stanie pokryć samodzielnie. A czas ma ogromne znaczenie, decyzję muszę podjąć już teraz, zanim rozpocznę chemioterapię, która w moim przypadku może być nieskuteczna, a jednocześnie obciążająca organizm. Zawsze starałam się radzić sobie sama. Po dłuższym czasie bez pracy niedawno znalazłam nowe zatrudnienie i zaczęłam stawiać życie na nogi. Myślałam, że wszystko powoli się układa… Ale dziś najważniejsze jest zdrowie. Dlatego proszę o wsparcie.Każda, nawet symboliczna wpłata, przybliża mnie do wykonania badania. Jeśli możesz, pomóż mi zrobić ten krok, który może zmienić całe leczenie. Jeśli nie możesz pomóc finansowo, proszę udostępnij moją zbiórkę dalej. Dziękuję za każdą formę wsparcia i dobre słowo. Z wdzięcznością,Kasia

7 914 zł z 10 000 zł
79%
Logo Alivia

Onkofundacja Alivia

Dodajemy odwagi chorym na raka! Codziennie wspieramy chorych na nowotwory złośliwe w finansowaniu leczenia, uczymy i reprezentujemy pacjentów onkologicznych w debacie publicznej. Dowiedz się więcej o naszych działaniach.

Poznaj nas

Warto wiedzieć

News pierwszy

Styczeń: 240 tys. na wsparcie dla pacjentów onkologicznych

W styczniu nasi Podopieczni otrzymali pomoc na łączną kwotę 240 611 zł. Środki te pozwolą im na rozpoczęcie lub kontynuację leczenia onkologicznego. Z pomocy skorzystało 116 osób. Wśród nich jest Mari...

Czytaj więcej
News pierwszy

Grudzień: 419 tys. na pomoc dla podopiecznych

Dzięki hojności Darczyńców w ubiegłym miesiącu wypłaciliśmy naszym Podopiecznym 419 174 zł. Każda otrzymana wpłata to dla nich szansa na lepszą jakość życia i powrót do zdrowia. Środki zostały wypłaco...

Czytaj więcej
News pierwszy

1,5% podatku dla Podopiecznych Onkozbiórki!

Czas rozliczeń podatkowych to gorący okres zarówno dla podatników, jak i Organizacji Pożytku Publicznego (OPP) oraz ich Podopiecznych zbierających 1,5% podatku. Również w naszej Fundacji w ramach prog...

Czytaj więcej